Nie będzie całkowitego zakazu połowów paszowych na Bałtyku?
• W Ustce odbyła się pikieta około stu rybaków
• Domagają się oni wprowadzenia zakazu połowów przemysłowych
• Wrona: to jest decyzja, która musi zapaść w Brukseli
• Protestujący: na razie minister Gróbarczyk ma nasz kredyt zaufania
06.04.2016 13:11
Przedstawiciel Ministerstwa Gospodarki Morskiej rozmawiał w środę z protestującymi w Ustce rybakami. Armatorzy domagali się wprowadzania zakazu połowów przemysłowych. Według nich, powoduje to wytrzebienie ryb w Bałtyku i słabą kondycję dorszy i łososi - czyli ich głównego źródła utrzymania. Około stu rybaków wzięło udział w pikiecie w porcie w Ustce.
- Wczoraj byłem w morzu. Jestem rybakiem łódkowym. Przywiozłem parę kilo chudego dorsza. Ciężko taką rybę sprzedać. Jesteśmy z Jarosławca, mamy mały limit - 8 ton na cały rok. Jak z tego wyżyć, jak dorsz ma trzysta gramów? Nie lubię o tym mówić, bo pracuję 25 lat w rybołówstwie i krew mnie zalewa. Tak źle jeszcze nie było - mówi jeden z rybaków w rozmowie z Radiem Gdańsk.
Zdaniem rybaków tylko całkowity zakaz połowów paszowych może uratować sytuację. Domagają się także wprowadzenia programów osłonowych za postój w portach i zakaz połowów. Chcą również, by wymiar ochronny dorszy został podniesiony do 40 centymetrów długości.
- Nie sądzę, by wprowadzenie całkowitego zakazu połowów paszowych na Bałtyku było możliwe. To jest decyzja, która musi zapaść w Brukseli. Myślę, że możemy wynegocjować jakieś ograniczenia takiej działalności. Co do rekompensat - taki system będzie wprowadzony i już działa w części floty, ale musimy udowodnić w Brukseli, że stan zasobów ryb uniemożliwia ekonomicznie działalność - mówi w rozmowie z Radiem Gdańsk Janusz Wrona, dyrektor departamentu rybołówstwa w Ministerstwie Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej.
Rybacy domagali się też ograniczenia populacji fok i kormorana czarnego, które ich zdaniem również negatywnie wpływają na zasób ryb. - Myślę, że możemy pomyśleć o jakimś limicie tych zwierząt, bo dziś są pod całkowitą ochroną. To jest jednak również kwestia, którą musimy uzgodnić na poziomie Komisji Europejskiej - dodaje dyrektor Wrona.
- Jeśli sytuacja się nie zmieni, pojedziemy protestować do Brukseli. Na razie minister Gróbarczyk ma nasz kredyt zaufania - mówią protestujący rybacy.