Neonaziści wszystkich krajów znów się łączą. I dostaną pieniądze z Unii
Grupie europejskich partii faszystowskich udało się zarejestrować własną europejską partię. Teraz pod szyldem "Sojuszu na rzecz Pokoju i Wolności" (APF) mogą liczyć na unijne dotacje.
W czwartek ugrupowanie skupiające najbardziej skrajnie prawicowe ruchy uzyskało formalną zgodę na rejestrację i uzyskałostatus jednej z dwunastu europejskich partii. W praktyce, faszystowski sojusz istniał już 2015 roku, lecz od kiedy w Unii powstało nowe ciało nadzorujące partie, Urząd Europejskich Partii Politycznych i Fundacji, straciło swój status i miało problemy ze spełnieniem wymaganych kryteriów do rejestracji.
W skład Sojuszu wchodzi wiele partii odwołujących się do nazistowskich lub faszystowskich symboliki i tradycji. Największą z nich jest grecki Złoty Świt, którego członkowie mają w zwyczaju witania się salutem rzymskim. Złoty Świt ma w Parlamencie Europejskim trzech swoich posłów. Jednym z nich jest wiceprezes Sojuszu Artemis Matthaiopoulos, muzyk neonazistowskiej kapeli "Pogrom", który w swoim repertuarze ma piosenki nawołujące do pozbycia się Żydów. Inni, jak rzecznik prasowy Ilias Kasidiaris, mają wytatuowane swastyki.
Inną partią w ramach APF, które posiada swoich reprezentantów w PE Narodowodemokratyczna Partia Niemiec (NPD). Prezesem europejskiego ugrupowania jest natomiast Włoch Roberto Fiore z Nowej Siły (Forza Nuova), neofaszystowskiego ugrupowania. Fiore uczestniczył w zeszłym roku w Marszu Niepodległości.
Z racji tak małej reprezentacji w Europarlamencie APF nie otrzymało miana oddzielnej frakcji, a jedynie europejskiej partii. Być może zmieni się to po kolejnych wyborach, bo szanse na mandaty będzie miała m.in. słowacka partia Mariana Kotleby, która odwołuje się do tradycji kolaborującego z Hitlerem księdza Tiso.
Mimo to, rejestracja partii daje sojuszowi okazję do ubiegania się o unijne dotacje w przyszłym roku. Nie byłby to pierwszy raz, kiedy faszyści uzyskali pieniądze z UE. W 2016 roku APF otrzymała 350 tys. euro dofinansowania. Sprawa wywołała szerokie oburzenie, co sprawiło, że Parlament zmienił reguły finansowania i regulacji partii. APF i inne ugrupowania skrajnie prawicowych partii były podejrzewane o manipulacje, "pompowanie" rejestru członków i wykorzystywanie luk w prawie. Dlatego kiedy rok później faszystowski sojusz ubiegał się o kolejny grant, nie został zarejestrowany. To samo spotkało inny skrajnie prawicową partię europejską, Sojusz Europejskich Ruchów Narodowych (AENM), w skład którego wchodzą m.in. nacjonaliści z węgierskiego Jobbiku. Im też rejestrację udało zapewnić się dopiero w styczniu.
Obydwu partiom tym razem o unijne pieniądze będzie trudniej. Unijne władze zmniejszyły bowiem pule pieniędzy dla mniejszych partii i w większym stopniu uzależniły kwotę dotacji od liczby europosłów. A wymogi dla uzyskania funduszów mogą wkrótce okazać się jeszcze ostrzejsze, bo w Parlamencie niedług zacznie się debata nad reformą systemu dotacji.