Nelli Rokita: Jan nie pasuje do ich arogancji i agresji
- Pierwsze słyszę, że mój mąż miałby wstąpić do PJN. To jakaś plotka rozpowszechniana przez partię pani Kluzik-Rostkowskiej – komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską Nelli Rokita. Posłanka dementuje pogłoski jakoby jej mąż miał podjąć decyzję o jesiennym starcie w wyborach parlamentarnych w barwach PJN.
27.04.2011 | aktual.: 10.05.2011 13:55
Z informacji „Super Expressu” wynika, że Jan Rokita ma pomóc PJN w wejściu do Sejmu. Podobno namawiają go do tego politycy Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego, które zamierza poprzeć byłych członków PiS w wyborach do parlamentu.
Jan Rokita wycofał się kilka lat temu z polityki i – jak wielokrotnie oznajmiał – nie ma zamiaru do niej wracać. Czy teraz zmieni zdanie i wesprze PJN? – To jakaś plotka rozpowszechniana przez partię pani Kluzik-Rostkowskiej. Gdyby mąż taką decyzję podjął, chyba bym o niej wiedziała, prawda? – pyta retorycznie posłanka.
Pytana, czym PJN mógł skusić jej męża, mówi: - Niczego sensownego, co mogłoby zachęcić Jana do wejścia do PJN nie widzę. To partia agresywna, arogancka, wydaje im się, że we wszystkim są lepsi od PiS-u i PO. Wymyślili sobie genialną strategię opluwania z jednej strony Kaczyńskiego, z drugiej Tuska. Ja takich rewolucji nie lubię i myślę, że poparcie ich nie byłoby dobrym pomysłem. Ale ja w głowie mojego męża nie siedzę, to jego życie. Zaakceptuję każdą jego decyzję – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Nelli Rokita.
Pytana o to, czy byłego polityka PO widziałoby w swoich szeregach również Prawo i Sprawiedliwość lub przyjęła z powrotem Platforma , mówi: - Myślę, że jedyną sensowną ofertę ma PiS. Z pewnością PiS-owcy bardzo by go chcieli, w odróżnieniu od PO, która pewnie go nie zaprosi. Nie wyobrażam sobie, aby Tusk zaproponował mu coś rozsądnego – podkreśla posłanka.
Nelli Rokita zapewnia, że jeśli mąż podejmie decyzję o powrocie do polityki, ona wycofa się z niej. – Zawsze namawiałam go do powrotu, bo to człowiek potrzebny w polityce. Zresztą plotki o tym, że ma wrócić, wskazują na to, jak bardzo politycy chcą go z powrotem – mówi posłanka.
Dodaje jednak, że mąż dobrze się czuje z dala od fleszy. - Jan uważa, że to ja nadal powinnam być w polityce, a on zajmować się nauką włoskiego, wykładami na uczelni. Bardzo mu się podoba takie życie, odżył. Podoba mu się, że jest rozpoznawalny, że każdy w Krakowie mówi mu na ulicy „dzień dobry”, co nie oznacza, że przestał interesować się polityką. Cały czas uważnie obserwuje swoich kolegów z Wiejskiej – podsumowuje posłanka.
Rozmawiała: Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska