Negocjator z Faludży odrzuca ultimatum Alawiego
Przedstawiciel prowadzącej negocjacje
z rządem w Bagdadzie rady irackiego miasta Faludża odrzucił ultimatum premiera Ijada Alawiego, grożącego atakiem na
miasto.
14.10.2004 | aktual.: 14.10.2004 11:39
Hatem Maddab uznał, że żądanie premiera, by mieszkańcy Faludży pod groźbą ataku wydali ukrywających się podobno w mieście cudzoziemskich bojowników jordańskiego terrorysty Abu Musaba al- Zarkawiego, to "rozkaz ścigania duchów".
Chcielibyśmy wiedzieć, jakie są dowody na to, że Zarkawi faktycznie jest w Faludży? - powiedział Maddab.
Negocjator z Faludży ujawnił też - w wywiadzie dla katarskiej stacji telewizyjnej Al-Dżazira - iż rząd Alawiego wstrzymał obecnie wszelkie rozmowy pokojowe z radą mieszkańców Faludży.
Zarkawi jest jak broń masowego rażenia, pod pretekstem której Amerykanie napadli na Irak (...). Ciągle o nim słyszymy, nikt go tu jednak nie widział - powiedział Maddab.
Ijad Alawi zagroził w środę "operacjami" w sunnickiej Faludży, jeśli to miasto, kontrolowane przez irackich rebeliantów, nie wyda cudzoziemskich bojowników Zarkawiego. Jeśli Zarkawi i jego grupa nie zostaną nam wydani, jesteśmy gotowi na duże operacje w Faludży - powiedział Alawi.
Ugrupowanie Zarkawiego przyznaje się do stracenia wielu zakładników - Irakijczyków i cudzoziemców.
Faludża, położona ok. 50 km na zachód od Bagdadu, znajduje się w tzw. trójkącie sunnickim, gdzie antyamerykański opór zbrojny jest szczególnie silny.
W kwietniu siły USA - po trwającym trzy tygodnie oblężeniu - wycofały się z Faludży, przekazując miasto pod zarząd samych Irakijczyków. Faludża stała się wówczas schronieniem dla radykalnych bojówek, w tym także dokonujących porwań cudzoziemców.
Amerykanie regularnie dokonują nalotów na cele w tym mieście, atakując obiekty, w których według nich gromadzą się terroryści Zarkawiego. Mieszkańcy Faludży zarzucają jednak siłom USA, że ofiarami tych nalotów pada ludność cywilna.
Rząd USA za schwytanie Zarkawiego wyznaczył nagrodę w wysokości 25 milionów dolarów.