Nazwał Łukaszenkę "ciepłym człowiekiem". Dziś mówi zgoła co innego
Senator PiS, były marszałek Senatu, nazwał 5 lat temu Aleksandra Łukaszenkę "ciepłym człowiekiem". Wtedy jego słowa wywołały falę nieprzychylnych komentarzy. Czy dziś też by tak powiedział? - Oczywiście, że nie. To jest prehistoria - stwierdził w programie "Tłit" Wirtualnej Polski. - To było wyrwane z kontekstu. Była zupełnie inna sytuacja polityczna, zupełnie inna moja rola. My wtedy otwieraliśmy drzwi dla Białorusinów, (…) również dla Łukaszenki, żeby nie był związany z Rosją. To się nie udało - tłumaczył. Karczewski podkreślił, że nie był jedynym politykiem z obozu PiS, który nawiązał takie kontakty polityczne oraz że rozmawiał również z całą opozycją. Prowadzący program Patrycjusz Wyżga przypomniał, że po spotkaniu tym Karczewski stwierdził, że "na Białorusi nie ma więźniów politycznych". - Dziś ich jest masa. Miałem te informacje od ambasadora - oznajmił Karczewski. Pytany, czy żałuje swoich słów, odparł, że "pewnie jakoś tam żałuję". Co by dziś powiedział Łukaszence, gdyby miał taką możliwość? - On jest terrorystą. W tej chwili bym z nim nie porozmawiał - zadeklarował Karczewski.