"Nie przyjmuję uwagi". Nawrocki zabrał głos w bulwersującej sprawie
- Gwarantuję, że moje umiejętności bokserskie zostawiam na występy w ringu bokserskim - stwierdził na konferencji prasowej przed LW Bogdanka (Lubelskie) kandydat PiS na prezydenta. Karol Nawrocki odniósł się do słów proboszcza z Ciechanowa, który radził mu "wymierzyć prawy prosty albo lewy" prof. Antoniemu Dudkowi.
W środę Karol Nawrocki spotkał się ze związkowcami i pracownikami LW Bogdanka. Podczas późniejszej konferencji prasowej przed siedzibą spółki kandydat PiS odniósł się do sprawy proboszcza parafii w Ciechanowie, który na wiecu wyborczym radził Nawrockiemu, aby "wymierzył prawy prosty albo lewy" prof. Antoniemu Dudkowi.
W odpowiedzi na pytanie dziennikarki, prezes IPN stwierdził, że poza "sytuacjami ekstremalnymi", gdy np. staje w obronie kobiety bądź człowieka krzywdzonego, "ani lewego ani prawego prostego nie używa".
- Natomiast jeśli pani redaktor albo profesor Dudek jesteście w trwodze, to gwarantuję, że moje umiejętności bokserskie zostawiam na występy w ringu bokserskim. Pan profesor wie, że jestem osobą bardzo łagodną, spokojną, uśmiechniętą. Więc tej uwagi i tej opinii, tego życzenia księdza oczywiście nie przyjmuję, a za wszystkie pozostałe do księdza mówię: Bóg zapłać. Dziękuję że wierzy we mnie i w moje zwycięstwo - mówił dalej Nawrocki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Ludzie też to widzą". Jest apel do Trzaskowskiego ws. 800+ i policji
- To też może taki moment, żeby jasno powiedzieć, że ci wszyscy zatrwożeni słowami księdza, który składa kandydatowi życzenia zwycięstwa w nadchodzących wyborach, mogliby zająć się kobietą roku w Warszawie - choćby słowami wielu manifestujących - to chyba babcia Kasia, tak się nazywa ta pani. Myślę, że to jest taki moment, w którym mój główny kontrkandydat, zaniepokojony tymi słowami księdza, mógłby zastanowić się, jakie osoby są w jego towarzystwie i jakiego języka używają - odbił piłeczkę Nawrocki.
- Myślę, że Rafał Trzaskowski, czyli zastępca Donalda Tuska, mógłby się zająć tymi sprawami. Mogliby się nie zajmować księdzem katolickim tylko babcią Kasią i tym, co ta pani opowiada - ocenił.