Nawet trąby strajkują

Pierwsi byli lekarze, potem pielęgniarki, górnicy, nauczyciele... Dziś podwyżek żąda jedenaście grup zawodowych

24.01.2008 | aktual.: 24.01.2008 11:49

Aby spełnić żądania wszystkich, trzeba byłoby wygrzebać z budżetu blisko 14 miliardów złotych! Takich pieniędzy rząd nie ma, więc musi popisać się nadzwyczajnymi umiejętnościami dialogu. Trzeba przecież uspokoić lekarzy i pielęgniarki, radiologów i medycznych ratowników, nauczycieli i celników, kolejarzy i górników, sędziów, rejentów, a także pracowników urzędów skarbowych.

Wyciszenie przez dialog

Rozmowy zaczęły się w poniedziałek – „biały szczyt” był spotkaniem rządu i przedstawicieli prezydenta z lekarzami i pielęgniarkami. Premier chce, by podobne rozmowy odbywały się przez najbliższe dwa miesiące. Ma je prowadzić – jako osoba bezstronna – profesor Marek Safjan, były prezes Trybunału Konstytucyjnego. – Zdajemy sobie sprawę, że kwestie dotyczące ochrony zdrowia bez konsultacji społecznych nie mają szans na powodzenie – mówi Donald Tusk i zyskuje na czasie. Minister edukacji Katarzyna Hall rozmawia ze Związkiem Nauczycielstwa Polskiego. W ostatni piątek do Warszawy przyjechało 12 tysięcy nauczycieli z żądaniami podwyżek. Minister przyjęła delegację i zapowiedziała, że więcej podwyżek na razie nie będzie. W 2008 roku pensje nauczycieli i tak mają się zwiększyć o 10 procent. Ze strajkującymi w kopalni Budryk górnikami rząd nie rozmawia, bo – jak wyjaśnił wicepremier Waldemar Pawlak – „minęły czasy, kiedy Warszawa decydowała, co się dzieje w kopalniach”. Tymi słowami odprawił z kwitkiem żony górników,
które przyjechały do stolicy specjalnie na rozmowę z wicepremierem, który jednocześnie jest ministrem gospodarki. Górnicze problemy płacowe to sprawa do załatwienia wewnątrz Jastrzębskiej Spółki Węglowej, która zaproponowała protestującym 618 złotych podwyżki, ale górnicy żądają 700 złotych.

Wiosną lud ruszy

Rząd zajmuje się w pierwszej kolejności negocjacjami z największymi grupami największego nacisku. Te mniejsze mogą szukać pomocy w samorządach, które dla wielu instytucji są organami założycielskimi. Na przykład muzycy filharmonii imienia Feliksa Nowowiejskiego w Olsztynie zażądali podwyżki i odmówili gry. Po takiej groźbie znalazły się dla nich pieniądze w kasie województwa warmińsko-mazurskiego: 379 tysięcy złotych, czyli po 500 złotych dla każdego, i obietnica, że w styczniu 2009 roku płace muzyków znów wzrosną. Według ekonomistów na wiosnę protesty płacowe wybuchną ze zwiększoną siłą.

kaj

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)