Naukowcy alarmują: Polskiej Akademii Nauk grozi likwidacja
Z powodu nowych przepisów i malejących dotacji zamkniemy podwoje – alarmują naukowcy z Akademii Nauk. O kłopotach PAN pisze "Rzeczpospolita".
14.03.2012 | aktual.: 14.03.2012 10:07
Wszystko za sprawą zmiany przepisów w szkolnictwie wyższym z października 2011 r, w których określono, że do minimum kadrowego, od jakiego zależy prowadzenie studiów i nadawanie tytułów, są wliczani tylko ci nauczyciele akademiccy, dla których dana uczelnia czy akademia "stanowi podstawowe miejsce pracy".
Problem w tym, że pracownicy PAN jako podstawowe miejsce pracy coraz częściej wskazują uczelnie prywatne. Powodem jest czynnik finansowy - pensje na uczelniach prywatnych kilkakrotnie przewyższają te oferowane przez akademię. Z tymi wyborami naukowców wiążą się mniejsze wpływy z budżetu. PAN dostaje bowiem z Ministerstwa Nauki dotacje na działalność statutową tylko na osoby wskazujące akademię jako podstawowe miejsce pracy.
Prof. Irena Rzeplińska, zastępca dyrektora Instytutu Nauk Prawnych PAN, mówi, że w tym roku akademia otrzymała z budżetu o 20% mniej pieniędzy niż w zeszłym roku. - To, co dostajemy, pokrywa tylko 75% kosztów wynagrodzeń i utrzymania infrastruktury. 25% musimy dorobić – dodaje.
Trwają rozmowy kierownictwa PAN z minister szkolnictwa wyższego Barbarą Kudrycką na temat zmiany rozporządzenia. Bartosz Loba, rzecznik MNiSW, powiedział: "słuchamy tego, co mówią naukowcy". - Wkrótce zaproponujemy rozwiązanie, które pozwoli łączyć pracę w instytutach z dydaktyką na uczelniach przy możliwości zaliczania naukowca do minimum kadrowego - zapowiada. Do kolejnych rozmów ma dojść 15 marca podczas posiedzenia sejmowej podkomisji ds. nauki i szkolnictwa wyższego.
Jednak prof. Henryk Domański, szef Instytutu Filozofii i Socjologii PAN, uważa, że "dni akademii są policzone". - To instytucja upadająca, choć nie oznacza to upadku w ciągu kilku lat - mówi. Według niego, kolejne rządy nie mają pomysłu na PAN, a akademia zaczyna więdnąć.