Nauczyciele nie wierzą rządowi. "Trzeba było mówić nam prawdę"

Nauczyciele, którzy dostali niższą pensję w styczniu, nie wierzą w zapewnienia rządu o wyrównaniu wynagrodzeń w następnych miesiącach. W internecie niosą się głosy oburzenia, pedagodzy zapewniają też o chęci odejścia z pracy w państwowych szkołach. – Nikt nas nie informował o skutkach zmian podatkowych. A teraz rząd zrzuca winę na księgowych. Trzeba było mówić nam prawdę – mówią nam nauczyciele.

Ministerstwo za zamieszanie z mniejszymi pensjami dla nauczycieli wini...szkolnych księgowych
Ministerstwo za zamieszanie z mniejszymi pensjami dla nauczycieli wini...szkolnych księgowych
Darek Delmanowicz
Sylwester Ruszkiewicz

05.01.2022 18:08

Pan Zygmunt* ma 59 lat, jest nauczycielem w trzech szkołach na Dolnym Śląsku. Do każdej musi dojechać dobre kilkanaście kilometrów. Jego styczniowa wypłata przyszła na konto pomniejszona o ok. 200 złotych. W emocjonalnym mailu do redakcji napisał: "Dzień dobry. Uczę fizyki i chemii w 3 szkołach wiejskich. W żadnej nie mam pełnego etatu po reformie byłej minister edukacji narodowej Anny Zalewskiej. Wczoraj zauważyłem, obniżenie pensji prawie o 200 zł. Co to za "Polski Ład"? Co to za 'Polski Ład'? To jest jeden 'PiS -owski nieład' (pisownia oryginalna - przyp. red.).

W rozmowie z nami nie kryje rozgoryczenia. – Jak można mówić nauczycielom, że zyskają na zmianach podatkowych. Nasza pensja jest zamrożona od trzech lat. Czekamy na podwyżkę, ale jeśli ministerstwo zwiększy nam wynagrodzenie według rządowego pomysłu, to dostaniemy większe pensum o 15-25 groszy, a pensja zostanie taka sama. Dzięki "Polskiemu Ładowi" wychodzi, że netto za godzinę zarabiamy mniej niż pani sprzątająca w biurze – mówi nam nauczyciel z Dolnego Śląska.

- Najgorsze jest to, że nikt nas nie informował o szczegółach nowych rozliczeń. W mojej największej, macierzystej szkole inni nauczyciele sami zgłaszali już pod koniec roku problemy z nowymi obciążeniami. Dyrektor placówki przekazywała je do kuratorium, ale żadnej reakcji nie było. A teraz się mówi nam, że będą wyrównania w następnych miesiącach? Teraz obwinia się księgowych, mówi się o popełnionym błędzie. A wystarczyło powiedzieć prawdę – mówi rozgoryczony nauczyciel.

Jeden z wpisów nauczycieli na Facebooku
Jeden z wpisów nauczycieli na Facebooku© Facebook.com | Facebook

W podobnym tonie wypowiadają się nauczyciele na forach internetowych.

"Polski Nowy Ład przywitał mnie niespodzianką! Na konto wpłynęła mi pensja za styczeń 2022 - niższa prawie o 400 zł! Jako nauczyciel mianowany z 20-letnim stażem zatrudniony na pełen etat zostałem "doceniony" przez panujące władze i zamiast od dawna zapowiedzianej podwyżki pensji nauczycielskiej - otrzymałem nowe miesięczne wynagrodzenie pt. "POLSKI ŁAD" niższe o 369 zł/miesiąc. A więc 12 miesięcy x 369 zł to daje - 4428 zł. Odebrali mi 4428 zł. Prosty rachunek. Świetnie! Dziękujemy ci Wielki Bracie!" (pisownia oryginalna - przyp. red.)– napisał na forum "Kreatywni Nauczyciele" inny z dolnośląskich pedagogów.

W jeszcze mocniejszych słowach do zaniżonych pensji odniosła się autorka strony na Facebooku "Pani z Klasą" pani Agnieszka, nauczycielka pracująca w jednej ze szkół w Krakowie.

"Wczoraj wyświetliło mi się na telefonie powiadomienie 2440,61. Zgadnijcie co to? Podpowiedzi:

A) Pensja za cały etat pracy w szkole publicznej, oczywiście z dodatkiem stażowym;

B ) Wypłata za codzienną walkę z systemem oświaty;

C) Honorarium za pracę w przeładowanych klasach, bez sprzętu i bez wsparcia;

D) Pieniądze za próbę zmiany edukacji na nowoczesną;

E) Wynagrodzenie dla pracownika z 3 dyplomami z uczelni wyższych;

F) Wynagrodzenie za walkę z wiatrakami;

G) Wynagrodzenie za bycie Siłaczką.

Niestety, wszystkie odpowiedzi są poprawne. To moja styczniowa wypłata za cały etat pracy w szkole publicznej, gdzie każdego dnia dzielę się tym, co kocham, tym, co wiem i tym, co we mnie najlepsze z przyszłością tego świata" (pisownia oryginalna - przyp. red.) - napisała na Facebooku nauczycielka.

Styczniowa wypłata pani Agnieszki
Styczniowa wypłata pani Agnieszki© Facebook.com | Facebook

Przypomnijmy, od kilku dni nauczyciele masowo skarżą się na niższe wynagrodzenia. Przyczyną są zmiany podatkowe wprowadzone w ramach "Polskiego Ładu". Nauczyciele odczuli zmiany jako jedni z pierwszych, ponieważ otrzymują wypłaty na początku miesiąca.

Jak informował Związek Nauczycielstwa Polskiego, na skutek rozwiązań zawartych w tzw. "Polskim Ładzie" od dnia 1 stycznia nauczyciele i pracownicy niepedagogiczni zatrudnieni u dwóch lub więcej pracodawców otrzymują wynagrodzenie zaniżone od kilkudziesięciu do nawet kilkuset złotych miesięcznie w odniesieniu do wynagrodzenia z grudnia 2021 r. 

"Jest to efekt połączenia braku prawa do odliczenia składki zdrowotnej od podatku (przed 1.01.2022 r. odliczenia takiego dokonywał każdy pracodawca) z ograniczeniem możliwości złożenia oświadczenia PIT-2 tylko i wyłącznie do jednego miejsca zatrudnienia – alarmowały władze ZNP.

W środę sytuację próbował ratować rzecznik rządu Piotr Müller. - Ze względu na pewne rozliczenia podatkowe doszło w niektórych miejscach, jeżeli chodzi w szczególności o nauczycieli, do złego naliczenia podatku i siłą rzeczy te osoby otrzymają jego wyrównanie - mówił rzecznik rządu Piotr Müller. Jego zdaniem, jednym z powodów, dla których w niektórych miejscach mogło dojść do złego naliczenia, mógł być "błąd księgowego czy kadrowego, jeżeli chodzi o naliczenie z poziomu PIT-2".

Podobnie wypowiadał się wiceminister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski. Odpowiedzialność za niższe wynagrodzenia przypisał szkolnym księgowym.

- Nauczycieli nie dotknął "Polski Ład", tylko brak informacji od księgowych. Z tego, co ja wiem, tego typu PIT-y, bo tam chodziło o PIT-2, powinni składać ci, którzy przekroczą drugi próg podatkowy albo pracują w dwóch miejscach pracy. Pozostali nie musieli tego składać - powiedział wiceminister w rozmowie z "GW".

Takie argumenty nie przekonują nauczycieli. - Jak mamy dbać o etos nauczycieli? Przy takich wynagrodzeniach trudno, żeby ten etos jeszcze funkcjonował. Takich nauczycieli, jak ja, czyli 45 + jest spora grupa. Uczymy od wielu lat. I jeśli rząd dzisiaj mówi nam, że przyznaje się do błędu, to odpowiem: trzeba było myśleć wcześniej - mówi nam nauczyciel z Dolnego Śląska.

Inni pedagodzy z kolei głośno mówią o odejściu z zawodu.

"Wczorajsze powiadomienie odnośnie 2440,61 zł styczniowej pensji uświadomiło mi, że już za chwilę (ze łzami w oczach, bo kocham swoją pracę!) ja również będę musiała odejść ze szkoły publicznej, bo moje zdrowie psychiczne tego nie udźwignie. Każda cierpliwość kiedyś się kończy, moja skończyła się wczoraj. Wiem, że moje posty są też czytane przez rodziców, dlatego…. Rodzicu - mam do Ciebie tylko jedno pytanie: czy myślisz, że za 2440,61 zł będzie mi się chciało zaangażować (tak na 100%!) w pracę z Twoim dzieckiem? (pisownia oryginalna - przyp. red.) - napisała pani Agnieszka na forum "Pani z Klasą".

*Imię naszego rozmówcy, który się zgłosił do redakcji, zostało zmienione.

Zobacz także
Komentarze (628)