Nauczyciele donieśli na uczennicę, szkoła prosi o umorzenie
Zanosi się na przełom w głośnym śledztwie w sprawie maturzystki - blogerki z Brzezin. Ola na blogu nazwała dyrektorkę ogólniaka wiedźmą, zaś wychowawczyni klasy wypomniała, że ciągle mówi o "diecie pączkowo-batonikowej". Dotknięci treścią nauczyciele złożyli donos do prokuratury, teraz szkoła sama poprosiła o umorzenie śledztwa.
23.04.2010 | aktual.: 23.04.2010 11:14
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W marcu "Dziennik Łódzki" pisał o dziesięciu nauczycielach Liceum Ogólnokształcącego im. Iwaszkiewicza, którzy poczuli się na tyle treścią blogu dotknięci, że złożyli donos do prokuratury. Jednak po trwającym półtora miesiąca zamieszaniu i przesłuchaniach przez policję, szkoła sama poprosiła, aby prokuratura umorzyła śledztwo.
- Wpłynęły do nas pisma od dyrekcji liceum i jednej nauczycielki. Ich autorki proszą o umorzenie śledztwa ze względu na zmianę zachowania uczennicy na lepsze - potwierdza Małgorzata Misiak-Bieniaszczyk, p.o. zastępca prokuratora rejonowego w Brzezinach.
Śledztwo nie zostało jeszcze umorzone przez prokuraturę, chociaż działająca na jej zlecenie policja przesłuchała wszystkich świadków i przed tygodniem zwróciła akta prokuratorom. Uczennicy formalnie dalej grozi więc do roku więzienia z paragrafu, który każe traktować nauczyciela jak funkcjonariusza publicznego, jeśli czyn zabroniony ma miejsce np. na lekcji.
Sekretariat szkoły poinformował czwartek, że rozmowa z dyrektor Ewą Kalińską jest niemożliwa, ponieważ szefowa wyjechała. Jednak udało nam się porozmawiać z Olą, która dopiero od naszego dziennikarza dowiedziała się o łagodzącym sprawę liście dyrekcji.
- Jestem niesamowicie zaskoczona. W takiej atmosferze przyjemniej będzie mi się przygotowywać do matury - skomentowała z radością Ola. Z drugiej strony zaskoczył ją zawarty w liście argument o zmianach na lepsze w jej zachowaniu.
Dotąd Ola nie zdążyła jeszcze pomyśleć, na jaki kierunek studiów zdawać, ale plany ma ambitne. - Język polski i angielski oraz wiedzę o społeczeństwie piszę na poziomie rozszerzonym - mówi uczennica.
W kwietniu Ola stawiła się na przesłuchanie i podtrzymała zdanie, którego trzymała się od momentu wybuchu zamieszania. O "wiedźmie" i diecie "pączkowo-batonikowej" napisała z przymrużeniem oka i "na śmiesznie". Tak naprawdę nigdy nie zamierzała podjąć decyzji "o rzuceniu szkoły na rzecz dożywotniego zamiatania ulic", co miało być lepsze od słuchania wywodów wychowawczyni anglistki. Jeszcze nim prokuratura zleciła śledztwo policji, Ola przeprosiła wychowawczynię i obie padły sobie w objęcia. Dziewczyna wyraziła też skruchę wobec dyrektor Kalińskiej.
Bogusław Śliwerski, profesor pedagogiki, chwali decyzję brzezińskiego ogólniaka o wycofaniu doniesienia o przestępstwie. - Skierowanie sprawy do prokuratury było dowodem porażki szkoły. Lepiej wycofać się późno niż wcale - mówi prof. Śliwerski. Pedagog tłumaczy krok nauczycieli z Brzezin silnym poczuciem zagrożenia autorytetu, który cechuje tę grupę zawodową.
Prof. Śliwerski nie chce oceniać, czy list z prośbą o umorzenie sprawy to bardziej efekt szczerych intencji nauczycieli, czy może presji mediów i polityków. A pomoc Oli w razie narastania problemów zadeklarowała m.in. Joanna Kluzik-Rostkowska, posłanka PiS.
Ola od początku konfliktu miała też wsparcie ze strony innych licealistów, którym w poprzednim roku szkolnym przewodziła w samorządzie uczniowskim jako jego wiceszefowa. Na płocie ogólniaka pojawiła się nawet płachta z napisem "Olka jesteśmy z Tobą!".
Obecny samorząd, proszony przez władze szkoły o wydanie opinii na temat Oli, stanął w obronie maturzystki.