Nauczanie zdalne w szkołach podstawowych. Jest decyzja rządu
- Sytuacja nadal jest niedobra i dynamiczna, nastąpił kolejny przyrost zakażonych, również liczba zgonów jest bardzo wysoka. Nasze działania muszą być bardzo zdecydowane - stwierdził premier Mateusz Morawiecki, obwieszczając, że od jutra cała Polska znajdzie się w czerwonej strefie. Poinformował także o decyzji dotyczącej trybu nauczania w szkołach podstawowych.
Od poniedziałku w szkołach podstawowych w klasach od IV do VIII nauka odbywać się będzie zdalnie.
- Chodzi o to, żeby zmniejszyć natężenie ruchu w komunikacji publicznej i kontakty społeczne. To bardzo ważne, żeby przerwać łańcuch transmisji - stwierdził premier Mateusz Morawiecki.
Dzieci z klas I-III nadal będą uczyły się w trybie stacjonarnym.
Wprowadzony zostanie zakaz wychodzenia na ulicę dzieci do 16. roku życia, chyba że będą pod opieką dorosłego. Będzie on obowiązywał od 8.00 do 16.00 w dni powszednie. Dzieci mają w tym czasie uczyć się zdalnie w domu.
Nauczanie zdalne. Adam Niedzielski: szkoły są rozsadnikiem epidemii
O tym, że wyższe klasy szkół podstawowych już wkrótce przejdą na nauczanie zdalne lub hybrydowe, premier Mateusz Morawiecki poinformował w środę, podczas swojego wystąpienia w Sejmie.
- Szkoły są bardzo ważnym elementem utrzymania ciągłości życia gospodarczego, ale one są rozsadnikiem epidemii. Dzieci przechodzą to bezobjawowo, przynoszą do domów. To nie jest tylko hipoteza - przyznał w czwartek w rozmowie z "Rzeczpospolitą" minister zdrowia Andrzej Niedzielski.
Nauczanie zdalne i nauczanie hybrydowe w szkołach ponadpodstawowych
Wcześniej na nauczanie zdalne - w strefach czerwonych - oraz nauczanie hybrydowe - w strefach żołtych - przeszli uczniowie szkół ponadpodstawowych oraz studenci. - Tu nie chodzi tylko o kwestię pobytu dzieci w szkołach, ale też kwestię, chociażby transportu. To wszystko będzie zmniejszało liczbę interakcji - wyjaśniał tydzień temu premier.
Już wówczas jednak Morawiecki przyznał, że rozważane są wszelkie scenariusze, w tym wprowadzenie w pełni nauki zdalnej, w tym w najmłodszych klasach szkół podstawowych. Premier zaznaczył wówczas, że rząd będzie się starał jak najdłużej chronić przedszkola i szkoły podstawowe przed trybem zdalnym. Wyjaśniał, że oznaczałoby to "bardzo duże utrudnienia w świadczeniu pracy przez rodziców tych najmłodszych dzieci".
Mateusz Morawiecki zapowiedział wówczas, że w związku z tym, że nauczanie zdalne nie jest równie efektywne jak nauczanie stacjonarne, zostaną wprowadzone zmiany w podstawach programowych.
Nauczanie zdalne. Piontkowski: część mediów straszy epidemią
Dyskusja o tym, że szkoły mogą stać się ogniskiem zakażeń koronawirusem, pojawiła się przed rozpoczęciem roku szkolnego. Większość dzieci przechodzi bowiem zakażenie bezobjawowo i może zakażać swoich rówieśników, nauczycieli, rodziców i dziadków. Rząd zdecydował się jednak na nauczanie stacjonarne.
- Część mediów wciąż straszy Polaków epidemią. My powtarzamy, że w momencie, gdy wróciliśmy w dużej części do normalności, powrót do szkoły powinien też być czymś normalnym. Duża część przedszkoli była otwarta przez wakacje i nie było znacznego wzrostu zakażeń. Musimy kierować się zdrowym rozsądkiem - mówił 1 września ówczesny minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski.