NATO przechwytuje rosyjskie samoloty nad Bałtykiem. To ważna lekcja na przyszłość
Na wschodzie Bałtyku toczy się gra. Wojskowi z Rosji i NATO bacznie się obserwują i wysyłają przeciwko sobie samoloty. To rutyna, która ma pokazać, że "nikt nie odpuszcza", a równocześnie przygotować na czarny scenariusz. Polacy też uczestniczą w tej misji.
Rosyjskie samoloty są przechwytywane przez maszyny NATO nad Bałtykiem z niepokojącą regularnością. Tylko na przełomie maja i czerwca 2019 r. samoloty Sojuszu aż sześć razy startowały przeciwko Rosjanom.
Nie są to loty bojowe w najbardziej dramatycznym rozumieniu tego słowa, czyli ich zadaniem nie jest zniszczenie wroga. Samoloty startujące z terenu państw bałtyckich, czyli Litwy, Łotwy i Estonii, są naprowadzane przez kontrolerów na rosyjskie myśliwce, bombowce, transportowce, a czasem nawet samoloty wywiadowcze, które naruszają lub przynajmniej zbliżają się do przestrzeni powietrznej chronionej przez NATO.
NATO reaguje na prowokacje Rosji
Trudność polega na tym, że Rosjanie celowo prowokują reakcję. Latają poza wyznaczonymi korytarzami powietrznymi, nie używają transponderów, czyli urządzeń pozwalających zlokalizować i rozpoznać maszynę, ani nie odpowiadają na wezwania radiowe. Zdarza się też, że naruszają przestrzeń powietrzną państw NATO.
"Eskorta" odnajduje powietrznych "intruzów", a następnie "odprowadza" ich do rosyjskiej przestrzeni powietrznej. Rosjanie też przechwytują samoloty Sojuszu, choć to się zdarza rzadziej. Zazwyczaj takie spotkania mają charakter profesjonalny, czyli piloci nie wykonują niebezpiecznych manewrów. Od tej reguły zdarzają się jednak wyjątki i to najczęściej z winy pilotów spod znaku czerwonej gwiazdy, którzy potrafią nadmiernie zbliżyć się do samolotów NATO, bądź pochwalić się uzbrojeniem.
Większość incydentów wynika z tego, że Obwód Kaliningradzki, w którym Moskwa ma wielkie bazy wojskowe, jest enklawą sąsiadującą z Litwą i Polską. Oznacza to, że każdy rosyjski lot wojskowy natychmiast wywołuje alarm Sojuszników chroniących przestrzeń powietrzną krajów bałtyckich.
Litwa, Łotwa i Estonia są zbyt małe, aby posiadać własne lotnictwo bojowe. Stąd sojusznicza misja "Baltic Air Policing", w ramach której większe państwa NATO rotacyjnie chronią granice powietrzne trzech państw członkowskich.
Polskie maszyny chronią państwa bałtyckie
Podczas poprzedniej, trwającej 4 miesiące zmiany, w misji uczestniczyły polskie samoloty F-16 Jastrząb, które stacjonowały w litewskiej bazie lotniczej w Szawlach. W przeszłości Polska wysyłała nad państwa bałtyckie maszyny Mig-29. Teraz przeciwko Rosjanom nad Bałtykiem latają węgierskie JAS-39 Gripen, hiszpańskie F-16 i brytyjskie myśliwce Typhoon, czyli euromyśliwce EF-2000.
Misja bałtycka pomaga szkolić pilotów i utrzymać ich gotowość bojową. Wyraźnie pokazuje też Moskwie, że NATO poważnie traktuje obronę terytorium wszystkich państw członkowskich, nawet najmniejszych. Dzięki temu lotnicy uczą się ze sobą współpracować i poznają potencjalnego wroga, jego sprzęt i metody działania.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl