NATO czeka na szczegóły decyzji Trumpa. Spekulacje wokół Polski
Amerykanie nie podali partnerom z NATO żadnych szczegółów co do wycofywania swych żołnierzy z Niemiec. Natomiast Sojusz zaczął przygotowywać się na drugą falę koronowirusa.
Zakończyły się dwudniowe obrady ministrów obrony krajów NATO (prowadzone za pomocą telekonferencji), nad którymi jako najgorętszy temat wisiało zapowiedziane przez prezydenta Donalda Trumpa zmniejszenie amerykańskiego kontyngentu w Niemczech z blisko 35 tys. do 25 tys. żołnierzy.
- Sekretarz obrony Mark Esper powiedział sojusznikom, że Stany Zjednoczone nie podjęły jeszcze żadnej finalnej decyzji, kiedy i w jaki sposób ma być wdrożony ten zamiar wycofania żołnierzy - powiedział dziś sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. Esper miał podczas zamkniętych obrad podkreślać, że bezpieczeństwo Europy nadal pozostaje w centrum zainteresowania Amerykanów.
Komu szkodzi Trump
Szef Sojuszu Stoltenberg uchylał się od odpowiedzi o rychłą wizytę prezydenta Andrzeja Dudy w Waszyngtonie oraz związane z tym spekulacje o zwiększeniu liczby amerykańskich żołnierzy w Polsce. Podkreślał, że obecność wojskowa USA w Europie zwiększała się w ostatnich kilku latach m.in. w Polsce, krajach bałtyckich, rejonie Morza Czarnego.
Czy to nie łamie ustaleń Aktu Założycielskiego Rady NATO-Rosja z 1997 r., w którym Sojusz Północnoatlantycki deklarował, że w "obecnym i przewidywalnym środowisku bezpieczeństwa” nie planuje "dodatkowego stałego rozmieszczanie znacznych sił bojowych”? Stoltenberg, pytany o to przed obradami ministrów, tłumaczył, że ustalenia Aktu Założycielskiego są łamane przez Rosję m.in. przez jej agresją na Ukrainie, a rotacyjna obecność żołnierzy NATO w Polsce mieści się w ramach deklaracji z 1997 r.
Akt Założycielski Rady NATO-Rosja nie ma statusu traktatu międzynarodowego. Polska, która wstąpiła do Sojuszu po przyjęciu tego dokumentu, nigdy nie przyjęła jego wiążącego charakteru, a od paru lat dodatkowo podkreśla, że to Rosja radykalnie zmieniła "środowisko bezpieczeństwa”. Berlin formalnie trwa przy Akcie Założycielskim, ale w NATO już dość dawno zapadła cicha decyzja, by nie wdawać się w publiczne rozstrzyganie, czy ten dokument jest nadal wiążący.
- Prezydent Trump swoją decyzją o wycofaniu żołnierzy z Niemiec w istocie najbardziej karze nie Niemcy, lecz Litwę, Łotwę, Estonię i Polskę, bo te kraje w pierwszej kolejności w razie konfliktu zbrojnego potrzebowałyby amerykańskich zdolności wojskowych opartych na ich obecności w Niemczech - przekonywał Sven Sakkov z estońskiego International Centre for Defence and Security podczas debaty zorganizowanej przez German Marshall Fund (GMF) w przeddzień obrad NATO.
Z kolei Ben Hodges, były dowódca sił USA w Europie, przekonywał, że redukcja liczby Amerykanów o 30 proc. może w istocie równać się "redukcji o 100 proc.”, bo zniknęłyby całe jednostki nieodzowne do funkcjonowania, a zatem i przydatności pozostałych sił USA stacjonujących w Niemczech. A Thomas Klein-Brockhof z GMF ostrzegał, że swoisty "antygermanizm” obecny w działaniach USA za prezydenta Trumpa, może ożywić w Niemczech „spór między gaullismem i atlantycyzmem”, czyli o charakter więzi z Ameryką. Klein-Brockhof podkreślał, że teraz trudno byłoby Berlinowi postawić na znaczne i szybkie zwiększenie wydatków na obronność, bo byłoby to odebrane jako uginanie się pod naciskiem szantażu Trumpa.
Turcja nadal blokuje
Podczas obrad ministrów NATO okazało się, że Turcja nadal - podobnie jak w grudniu 2019 r. - blokuje aktualizację planów obronnych (planów ewentualnościowych) dla Europy Środkowo-Wschodniej, czyli m.in. dla Polski i krajów bałtyckich.
- Mamy plany obronne dla tego rejonu. Z czasem wymagają uaktualnienia, co wywołuje pewne dyskusje - powiedział dziś Stoltenberg. Turcy domagają się, by NATO w zamian za ich zgodę zaklasyfikowało jako „organizacje terrorystyczne” syryjskich Kurdów z partii PYD oraz YPG, czyli milicję kurdyjską działającą na terenie Syrii.
Ministrowie rozmawiali o konsekwencjach końca amerykańsko-rosyjskiego układu rozbrojeniowego INF o likwidacji pocisków balistycznych i rakietowych pośredniego zasięgu (500-5,5 tys. km), który był łamany przez Moskwę, co doprowadziło Waszyngton do decyzji o jego wypowiedzeniu w 2019 r. - Zajęliśmy się tematem rosnącego arsenału Rosji w dziedzinie pocisków zdolnych do broni jądrowej. W ubiegłym roku rozmieszczenie przez Rosję rakiet SSC-8 doprowadziło do upadku traktatu INF. Pociski SSC-8 mają podwójne zastosowanie [mogą przenosić ładunki nuklearne] i są trudne do wykrycia. Mogą dotrzeć do europejskich miast w bardzo krótkim czasie - powiedział Stoltenberg. Poinformował, że kraje Sojuszu podjęły - w większości objęte klauzulą tajności – przeciwdziałania, ale, jak zastrzegł Stoltenberg, NATO nie ma zamiaru rozmieszczać w Europie nowych lądowych pocisków nuklearnych.
Szefowie NATO podjęli decyzję o tworzeniu zapasów materiałów i sprzętu medycznego, które mogłyby być wsparciem np. na wypadek drugiej fali pandemii koronawirusa. - Uzgodniliśmy, że stworzymy nowy fundusz, by umożliwić nam szybkie zakupy materiałów medycznych. Teraz czekamy na deklaracje ze strony krajów NATO - powiedział Stoltenberg.
Przeczytaj także:
Komentarz: zachować zimną krew do wyborów
Nowa odmiana koronawirusa może stwarzać większe ryzyko
Zobacz także: Grzegorz Schetyna o wyborze Małgorzaty Kidawy-Błońskiej: dzisiaj jesteśmy mądrzejsi
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.