"Nasz Dziennik": spór o kompetencje badających katastrofę smoleńską
"Porównywanie kompetencji Macieja Laska z ekspertami Macierewicza nie wypada tak korzystnie dla przewodniczącego Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych" - czytamy w "Naszym Dzienniku". Po analizie doświadczeń gazeta puentuje: są dobre argumenty do powołania międzynarodowej komisji do zbadania wydarzeń z 10 kwietnia.
20.09.2013 | aktual.: 20.09.2013 07:01
Wtorkowa publikacja zeznań członków zespołu parlamentarnego - kierowanego przez Antoniego Macierewicza - rozpoczęła dyskusję dot. ich kompetencji przy badaniu przyczyn katastrofy smoleńskiej. - Zeznania ekspertów zespołu Antoniego Macierewicza dyskwalifikują ich jako "fachowców" ws. lotnictwa - ocenił na antenie TVN24 Maciej Lasek, szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych i specjalnego zespołu przy KPRM. Z kolei minister Nauki Barbara Kudrycka stwierdziła, że "wypowiedzi 'ekspertów' Macierewicza to prawdziwy atak na powagę polskiej nauki".
"Okazuje się jednak, że ewentualne zeznania Laska w prokuraturze wojskowej byłyby bardzo podobne do jakże ośmieszanych fragmentów zeznań prof. Jana Obrębskiego" - czytamy w gazecie.
Choć sam Lasek ma przygotowanie teoretyczne i doświadczenie w sprawach lotniczych to ani on, ani członkowie komisji Millera nie uczestniczyli w badaniu wypadku dużego, wielosilnikowego odrzutowca.
Dziennik zwraca uwagę, że Maciej Lasek ma więc doświadczenie, ale głównie w badaniu wypadków "małych samolotów, szybowców, balonów itp. W innych badanych przez Laska przypadkach - jak czytamy "dużych samolotów" - "nie było ofiar śmiertelnych, uczestniczące w nich maszyny nie uległy nawet poważnym uszkodzeniom". W przeciwieństwie do katastrofy smoleńskiej.
Inaczej wygląda również badanie przyczyn takich wypadków - zwraca uwagę dziennik. Badanie "poważnych incydentów" - jak tragedia z 10 kwietnia - wyklucza możliwość zbadania całego samolotu ze wszystkimi przyrządami i rejestratorami w dobrym stanie, przesłuchania załogi, kontrolerów czy wielu niezależnych świadków wypadku.
"Zarówno Maciej Lasek, jak i żaden członek komisji Millera nie uczestniczyli w badaniu wypadku dużego, wielosilnikowego odrzutowca. Ani Lasek, ani jego koledzy z zespołu przy premierze - Wiesław Jedynak, Piotr Lipiec i Edward Łojek - nie byli nigdy w Smoleńsku na miejscu katastrofy" - czytamy.
Zeznania profesorów - z zespołu kierowanego przez Macierewicza - w prokuraturze dot. ich wąskich specjalności związanymi z lotnictwem i katastrofą. Żaden z nich nie dokonywał tam całościowej oceny przyczyn tragedii z 10 kwietnia.
"Dla odmiany członkowie komisji Millera w ogóle nie chcą zeznawać w prokuraturze, powołując się na zapisy prawa lotniczego, nieprzypadkowo wprowadzone w 2011 r., tuż przed opublikowaniem raportu Millera".
Gazeta podkreśla, że pojawiły się więc kolejne argumenty, by powołać komisję międzynarodową do wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej. W jej składzie powinni znaleźć się specjaliści z doświadczeniem przy badaniu katastrof, w wyniku których samolot ulega gigantycznemu zniszczeniu.
Źródło:* Nasz Dziennik*