NASA ostrzega przed "Godzillą". Czekają nas zimowe anomalie
"El Nino" zapowiada się na rekordowo silne
Czeka nas "Godzilla"
Do niedawna o nadchodzącej anomalii "El Nino" naukowcy wypowiadali się z rezerwą, ponieważ nie było do końca pewne, czy rzeczywiście wystąpi. Aktualnie jest to już oczywiste, a uczeni z NASA są przerażeni skalą nadchodzącego zjawiska. Najnowsze obserwacje sugerują bowiem, że o tym, co wydarzy się w światowej pogodzie w najbliższym czasie, możemy długo nie zapomnieć.
"El Nino" ma bowiem potencjał, by okazać się najsilniejszym w historii. Przewidywania dotyczące anomalii, której szczyt nastąpi na przełomie 2015 i 2016 roku, brzmią coraz bardziej złowieszczo.
Masz ciekawe fotografie?
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem ważnego zdarzenia? Poinformuj Internautów o tym, co dzieje się w Polsce, na świecie, w Twojej okolicy!
Zobacz więcej w serwisie pogoda.
NASA zaskoczona pomiarami
Jak poinformowali w ostatnich dniach naukowcy z NASA, ich supernowoczesne teleskopy i komputery nie pozostawiają złudzeń. Późną jesienią lub wczesną wiosną rozpocznie się ekstremalnie silne "El Nino", co najmniej tak intensywne jak w roku 1997, kiedy informacje o skutkach zjawiska rozpoczynały codzienne serwisy informacyjne na całym świecie. - To może być "Godzilla El Nino" - komentuje obrazowo klimatolog Bill Patzert z NASA, odwołując się do postaci gigantycznego potwora z powojennych japońskich filmów science-fiction.
Zobacz więcej w serwisie pogoda.
Zdjęcia satelitarne nie pozostawiają złudzeń
- W chwili obecnej tegoroczne "El Nino" zapowiada się silniej niż to z 1997 roku. Obszary zaznaczone na czerwono i biało reprezentują najwyższe pułapy osiągane przez powierzchnię morza, co pokazuje, o jak silnym jego nagrzaniu mówimy - tłumaczy Patzert w odniesieniu do opublikowanego przez NASA zdjęcia satelitarnego porównującego zjawiska z 1997 oraz 2015 roku. Różnica jest zauważalna gołym okiem.
Zobacz więcej w serwisie pogoda.
Przed światem trudne miesiące
Patzert dodaje, że jeżeli "El Nino" będzie tak silne jak wskazują obecne obserwacje, będziemy mieli do czynienia ze światowymi falami powodzi, lawin i wszechogarniającego chaosu. Wtóruje mu Mike Halpert z amerykańskiego rządowego Climate Prediction Center (Centrum Prognoz Klimatycznych). - To może być najsilniejsze "El Nino" w historii pomiarów prowadzonych od 1950 roku - tłumaczy. Najbardziej zagrożone są Afryka i obie Ameryki. To właśnie tam należy spodziewać się katastrof - powodzi, huraganów i lawin.
Zobacz więcej w serwisie pogoda.
Poprzednie zjawiska
Pomiary temperatur powierzchni Pacyfiku, gdzie całe zjawisko się zaczyna, prowadzone są od 1950 roku. Informacje z bardziej zamierzchłej przeszłości są niedostępne, zatem naukowcy mogą jedynie domyślać się, kiedy anomalia występowała na podstawie jej skutków. W ostatnich latach, po silnym epizodzie z lat 1997 i 1998, panował względny spokój. Anomalie o niskiej intensywności notowano w latach 2002/2003 oraz 2009/2010. Silne "dzieciątka" pojawiały się natomiast w latach 1972/1973 oraz 1982/1983.
Zobacz więcej w serwisie pogoda.
Czym dokładnie jest "El Nino"?
Jego nazwa pochodzi z języka hiszpańskiego i oznacza tyle co "chłopiec". Wszystko zaczyna się u zachodnich wybrzeży Ameryki Południowej, gdzie przestają wiać wschodnie ciepłe wiatry, zwane pasatami. Powoduje to zahamowanie zjawiska "upwellingu", czyli pompowania się zimnych wód z dna oceanu ku górze. Zmienia to kierunek przepływu prądów morskich, które przemieszczają się z Oceanii ku Ameryce Południowej.
Potem następuje efekt domina. Jedne masy powietrza wpływają na drugie, w związku z czym pogoda przez cały sezon zaczyna się zmieniać na całym świecie. Zimą "El Nino" najbardziej wpływa na Kanadę i południowo-wschodnią Azję, gdzie robi się nadzwyczaj ciepło. Zimno jest natomiast na południu Stanów Zjednoczonych, gdzie z kolei zwykle temperatury nawet o tej porze roku są dość wysokie. To zwykle kilkustopniowe różnice.
Zobacz więcej w serwisie pogoda.
Skutki w Polsce
Zwykło się sądzić, że Europa jest kontynentem stosunkowo niezależnym od "El Nino", ponieważ nie zagrażają nam żadne katastrofalne skutki związane z jego występowaniem, takie jak powodzie czy lawiny. Warto jednak zauważyć, że w latach kiedy anomalia przybierała intensywną postać, zimy w Polsce były ciepłe i deszczowe, a mrozu i śniegu brakowało. Potwierdza to przypuszczenia wielu klimatologów, że w okolicach Polski zjawisko powoduje wzrost zimowych temperatur. Istnieje zatem duża szansa, że czeka nas kolejna, trzecia już z rzędu, ciepła zima.
Zobacz więcej w serwisie pogoda.
Spójne prognozy
Amerykański model sezonowy CFS sugeruje, że przynajmniej początek i środek zimy w Polsce (brak danych odnośnie do lutego) będą ciepłe i mokre. Trudno nie doszukiwać się związku tej prognozy z zapowiadanym silnym "El Nino". Sytuacja meteorologiczna jest wciąż dynamiczna, a jeżeli nie nastąpi nagły, mało prawdopodobny zwrot na Pacyfiku, możemy oczekiwać, że o "El Nino" z przełomu lat 2015 i 2016 usłyszymy jeszcze wielokrotnie.
Opracował: Rafał Tomkowiak, Wirtualna Polska
Zobacz więcej w serwisie pogoda.