"Naród zwycięża razem z Bogiem" - ręce związane żałobą
Żałoba się skończyła, zaczynają się wybory. Weźmie w nich udział partia radykalnych żałobników, partia żałobników umiarkowanych, oraz żałobników mimo woli. Radykalni dysponują tym co w Polsce najważniejsze. Nie tyle programem politycznym, co symboliką sfery martyrologiczno-religijnej, do której zredukowany w ostatnich dniach został polski patriotyzm, polskość w ogólności. Umiarkowani będą więc musieli konkurować nie tyle z politycznym przeciwnikiem, co z rosnącym w siłę mitem. W tej sytuacji partia lewicowa, żałobników mimo woli, której ofiary nie najlepiej wpisują się w ojczyźnianą martyrologię, bo wszak w życiu doczesnym walczyły o to co "polskości" obce, a więc na przykład o prawa kobiet i wykluczonych, ma małe szanse na zwycięstwo.
Radykalni mają niewiarygodny asortyment środków wyborczych. Należą do nich narodowe emocje, martyrologiczna poezja, ojciec Rydzyk, "Nasz Dziennik", rodzące się mity, polityczny spryt i bezwzględność, oraz prof. Staniszkis.
Tragedia wstrząsnęła ludźmi, a ich rozpacz uwzniośla ofiary, przede wszystkim prezydenta, który nie ciesząc się zbyt wielkim poparciem za życia, obecnie dobrze oceniany jest przez prawie 80% obywateli (62% jest przekonanych, że nie doceniali jego działalności, "Rzeczpospolita"). Środkiem nie bez znaczenia jest poezja. Od czasów zaborów nie pojawiło się tylu poetów parających się twórczością sarmacko-religijno-patriotyczno-spiskowo-moralistyczną. Poczynając od słynnego wiersza J. M. Rymkiewicza, po H. Krzyżanowskiego ("Ci w Katyniu z grobów powstali z prezydentem idą na Wawel") aż po - bardzo popularnego w ostatnich dniach - Wencela z "Gościa Niedzielnego" ("Gdy przestaną nas hartować strzałem w potylicę, samoloty będą spadać za lub przed lotniskiem"). Dzielni poeci zrównują dramat katyński z katastrofą lotniczą, a katastrofę lotniczą z narodową martyrologią ("Naród ten tylko zwycięża razem ze swym Bogiem, który pocałunkiem śmierci ma znaczoną głowę" Wencel), co pozwala im jednocześnie jątrzyć wokół
względnego polsko-rosyjskiego pojednania. Za wierszami, lub przed nimi idzie rzeczywista polityka, żałoby niepomna. I w niej tkwi prawdziwa siła.
Fedyszak-Radziejowska, członkini Kolegium IPN (skądinąd socjolog wsi), już na drugi dzień po katastrofie ogłosiła konkurs na zastępcę Kurtyki, mimo że wiedziała o ustawie nowelizującej IPN. Czy wiedziała o żałobie - nie wiadomo. W samym środku żałoby kilku najbliższych współpracowników Kaczyńskich wymyśliło Wawel, tak jakby wiedzieli, że atmosferze narodowej kłótni najszybciej osiągną swoje cele; nie tylko mitotwórczy pochówek, ale również - co za tym idzie - zwiększone szanse wyborcze. Kłótnia sprzyja bowiem PiS; wyostrza poglądy, a w czasie żałoby można było sporo wygrać, bo przeciwnicy polityczni mieli związane ręce. Żałobą właśnie.
"Nasz Dziennik" ogłosił w ostatni weekend, że niewątpliwymi przyczynami katastrofy są: "atak elektroniczny z zewnątrz" lub "dywersja na pokładzie samego samolotu" (24-25.04). Właściwie już nie trzeba odczytywać czarnych skrzynek, bo jeśli dowiemy się z nich, że przyczyny katastrofy były inne, to redaktorzy "Naszego Dziennika" (ponoć katolicy) przekonają nas, że wszystko to spisek i matactwo. Jeśli prawda była inna, tym gorzej dla prawdy!
Nawet moja uniwersytecka koleżanka i sąsiadka na łamach Wirtualnej Polski prof. Staniszkis już wie, że są jakieś włamania (słyszała, że do mieszkania Szczygły, jakieś niewyjaśnione sprawy, że PO nie dba o dzieci i że w związku z tym trzeba stać po stronie Prawdy, czyli Prawa i Sprawiedliwości. Więc staje.
Ilu stanie wraz z nią?
Magdalena Środa specjalnie dla Wirtualnej Polski