Narkoman skazany za napady ze strzykawką wróci do aresztu
Narkoman skazany na pięć lat więzienia
za napady z użyciem strzykawki wypełnionej brunatnym płynem,
rzekomo zakażonym wirusem HIV, ma wrócić do aresztu - postanowił Sąd Okręgowy w Białymstoku.
23.06.2004 17:45
Uwzględnił w ten sposób zażalenie prokuratury, która zaskarżyła decyzję sądu pierwszej instancji.
Ten skazał narkomana na więzienie, ale jednocześnie zdecydował o zwolnieniu go z aresztu do uprawomocnienia się tego wyroku. Tymczasem wyrok już się uprawomocnił, bo skazany - zwolniony z aresztu - nie złożył apelacji.
Nakazując powrót mężczyzny do aresztu, sąd okręgowy zaznaczył, że uchylenie aresztu było niezrozumiałe, m.in. dlatego, że orzeczona kara jest wysoka.
Poza tym swoim zachowaniem skazany pokazał, że może dobrowolnie nie poddać się karze, skoro już raz próbował ucieczki z konwoju (gdy był wyprowadzany z prokuratury; ujęto go po przebiegnięciu kilkudziesięciu metrów). Ma też podwójne obywatelstwo polskie i amerykańskie, co "wzmacnia realność jego ucieczki" z kraju.
Po takim postanowieniu sądu skazanego będzie poszukiwała policja, by umieścić go w areszcie. Jeśli jej się nie uda, za poszukiwanym zostanie wysłany list gończy.
24-letni narkoman odpowiadał przed białostockim sądem za napady na przechodniów, których terroryzował strzykawką wypełnioną brunatną substancją. Grożąc, że zarazi ich wirusem HIV, zabierał pieniądze i wartościowe rzeczy.
W ten sposób ukradł w sumie kilka tysięcy złotych, telefon komórkowy i biżuterię.
Badania przeprowadzone w areszcie wykazały, że mężczyzna nie jest nosicielem wirusa HIV i nie jest chory na AIDS. Nie udało się jednak ustalić, co miał w strzykawce, gdy terroryzował przechodniów.