Napadł na sex‑shop, by porwać dmuchaną lalkę
Nawet na 10 lat może trafić za kratki Andrzej L., 49-letni mieszkaniec Lęborka. Winę za to ponosi jego nieokiełznana chuć, którą chciał zaspokoić, włamując się do sex-shopu, by ukraść dmuchaną lalkę. W środę przed Sądem Okręgowym w Słupsku rozpoczął się proces w tej sprawie.
10.05.2007 | aktual.: 10.05.2007 11:13
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W styczniu tego roku Andrzej L. wpadł na pomysł obrabowania sex-shopu. Dla dodania sobie animuszu i atrakcyjności wypił parę piw i odrobinę wódki. Potem wpadł do sklepu przy ul. Reja, gdzie znajdowało się spełnienie jego marzeń - nadmuchiwana lalka.
Aby operacja odbyła się szybciej, rzucił się najpierw na sprzedawczynię i przystawił jej nóż do szyi. Zażądał wydania mu dmuchanej lalki o rzeczywistych rozmiarach i kształtach kobiety- mówi Robert Kopiński, właściciel sieci sex-shopów Figielek. Następnie ze sprzedawczynią podszedł do półki z lalkami.
Mężczyzna wybrał sobie najtańszą wersję za 80 złotych, mimo że w sklepie znajdowały się także takie za tysiąc złotych. Gdy na moment uwolnił ekspedientkę, ta wyrwała mu się, wybiegła ze sklepu i zaczęła wzywać pomocy. Podczas wyrywania się mężczyzna skaleczył ją w rękę trzymanym nożem. Na szczęście znajdujący się w pobliżu patrol policji szybko go złapał.
W środę przed sądem Andrzej L. nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Na sali sądowej twierdził, że nic nie pamięta z momentu, gdy wpadł do Figielka, bo za dużo wypił. Sąd zadecydował o przerwaniu rozprawy do 25 maja. Wtedy zostaną przesłuchani policjanci, którzy zatrzymali sprawcę rozboju w Lęborku.
Klotz