Nałęcz: za Rywinem stała "grupa trzymająca władzę"
Szef komisji śledczej badającej "aferę Rywina" Tomasz Nałęcz (SdPl) uważa, że wyroku w sprawie Lwa Rywina Sąd Apelacyjny potwierdził wnioski, do jakich doszła komisja śledcza, że za Rywinem stała "grupa trzymająca władzę".
Jak zaznaczył Nałęcz, wyrok sądu apelacyjnego oznacza, że Lew Rywin był tylko narzędziem, tylko mieczem i poza tym mieczem była też ręka". W wyniku nieudolnego śledztwa, z braku odpowiedniego materiału dowodowego, sąd nie jest w stanie naświetlić tej ręki, ale nie ma wątpliwości, że ona była - podkreślił Nałęcz.
Jego zdaniem, jest to podstawowa różnica, która do tej pory dzieliła komisję śledczą i jej sprawozdanie od wyroku sądu (I instancji).
Nałęcz przypomniał, że sąd pierwszej instancji skazał Lwa Rywina za oszustwo, twierdząc, że Rywin był sam. Tymczasem komisja śledcza w swoich propozycjach sprawozdania, a także ostatecznie przyjętym przez Sejm raporcie, stwierdziła, że Lew Rywin był tylko narzędziem - zaznaczył Nałęcz. Jak podkreślił, obecnie "zdanie komisji śledczej i dzisiejszego wyroku sądu nałożyły się na siebie".
W opinii Nałęcza, wyrok sądu apelacyjnego stawia w niewygodnej sytuacji SLD. "To jest sytuacja kłopotliwa i zobowiązująca dla SLD, bo Sojusz krytykował prace komisji śledczej, mówiąc, że dla niego liczy się tylko wyrok sądu" - oświadczył wicemarszałek.