"Nakaz zatrzymania Krauzego cofnięto po decyzji sądu"
Cofnięcie nakazu zatrzymania Ryszarda Krauzego to m.in. efekt decyzji sądu, który 14 listopada uchylił środki zapobiegawcze wobec b. szefa MSWiA Janusza Kaczmarka, b. szefa policji Konrada Kornatowskiego i b. szefa PZU Jaromira Netzla. Poinformowała o tym warszawska prokuratura okręgowa.
05.12.2007 | aktual.: 05.12.2007 13:45
Rzeczniczka prokuratury Katarzyna Szeska poinformowała w komunikacie, że decyzję podjęto 15 listopada po "przeanalizowaniu materiałów postępowania przez obecnego prokuratora-referenta oraz po zapoznaniu się (...) ze stanowiskiem sądu, który 14 listopada uwzględnił zażalenia na postanowienia o zastosowaniu środków zapobiegawczych".
14 listopada stołeczny sąd uchylił wszystkie środki zapobiegawcze wobec Kaczmarka, Kornatowskiego i Netzla. Sąd uznał wtedy m.in., że zastosowanie podsłuchów w tej sprawie było wadliwe (nie ujawniono szczegółów).
Szeska dodała, że decyzja o cofnięciu nakazu zatrzymania nie ma "jakiegokolwiek związku z treścią opinii prawnej, której autorem jest prof. Zbigniew Ćwiąkalski, albowiem opinia ta nie odnosiła się w żadnym stopniu do procesowej decyzji incydentalnej, jaką jest wydanie lub uchylenie nakazu zatrzymania podejrzanego".
Obecny minister sprawiedliwości jako ekspert przedstawił we wrześniu opinię prawną w sprawie m.in. legalności stosowania podsłuchów w sprawie o utrudnianie śledztwa ws. przecieku z akcji CBA w resorcie rolnictwa. Opinia stawiała tezę, że podsłuchy były bezpodstawne, wobec czego należałoby umorzyć sprawę.
Sam Ćwiąkalski zapewnia, że nic nie wiedział o decyzji prokuratury, cofającej nakaz zatrzymania Krauzego.
Obrońcy Kaczmarka od początku twierdzą, że podsłuchy nie mogą być w tej sprawie dowodami, bo fałszywych zeznań nie ma w katalogu przestępstw, wobec których podsłuch przez ABW jest dopuszczalny. Obrona powołuje się też na orzecznictwo Sądu Najwyższego, że podsłuchy mogą być dowodami w postępowaniu karnym jedynie wobec tych osób, których konkretnie dotyczy zgoda sądu na zastosowanie takiej "kontroli operacyjnej" oraz wyłącznie wobec ściśle określonego katalogu najgroźniejszych przestępstw.
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego replikowała we wrześniu, że może zajmować się każdym przestępstwem, które godzi w bezpieczeństwo państwa, a taka sytuacja ma miejsce w przypadku podejrzenia utrudnienia śledztwa i składania fałszywych zeznań przez wysokich funkcjonariuszy państwa i inne osoby publiczne.
Szeska przypomina, że "zachodzi konieczność wykonania czynności procesowych z udziałem podejrzanego Ryszarda K., polegających m.in. na ogłoszeniu ww. postanowienia o przedstawieniu zarzutów i przesłuchaniu go w charakterze podejrzanego". Termin tych czynności będzie wyznaczony po uzyskaniu informacji o powrocie podejrzanego Ryszarda K. do Polski - dodała prokurator.
Krauze - który od kilku miesięcy jest za granicą - jest podejrzany o złożenie fałszywych zeznań (gdy jako świadek zeznawał 14 lipca w sprawie przecieku z akcji CBA w resorcie rolnictwa) oraz o utrudnianie śledztwa w sprawie przecieku - za co grozi do 5 lat więzienia. Według "Wprost", biznesmen powiedział w lipcu prokuratorom, że 5 lipca w hotelu Marriott spotkał się z posłem Samoobrony Lechem Woszczerowiczem, ale nie wspomniał o spotkaniu z ówczesnym szefem MSWiA Januszem Kaczmarkiem.
Krauze ma status podejrzanego, ale formalnie nie przedstawiono mu zarzutu, bo przebywa za granicą. Postanowienie wydano 29 sierpnia, razem z takimi decyzjami wobec Kaczmarka, Kornatowskiego i Netzla. Mają oni zarzuty m.in. zatajenia spotkania Kaczmarka z Krauzem 5 lipca w hotelu Marriott i nakłaniania się do fałszywych zeznań. Nie zarzucono im zdrady tajemnicy co do samej akcji CBA. Kaczmarek mówi, że nie był źródłem przecieku i zapewnia, że nie łączy go układ z Krauzem.
Krauze oświadczał, że nie poczuwa się do popełnienia zarzucanych mu przestępstw. Był wzywany do prokuratury, ale twierdzi, że nie dostał wezwania, a dowiedział się o nim z mediów. Według prokuratury, był on powiadomiony o przesłuchaniu, a takie zachowanie to "wybieg ze strony Krauzego i jego obrońców".
Jeden z najbogatszych Polaków powtarza, że nie zamierza się uchylać przed stawieniem się w prokuraturze, a jego nieobecność w Polsce jest związana z finalizacją projektów pozyskania źródeł surowców energetycznych, szczególnie w Kazachstanie i Republice Komi. Zapewnia, że stawi się "niezawodnie po powrocie do kraju".
"Dziennik" twierdzi, że Krauze miałby ostrzec Andrzeja Leppera przed akcją CBA z powodu debiutu giełdowego Petrolinvestu, "najważniejszego przedsięwzięcia Krauzego". Według gazety, biznesmen chciał, "by do debiutu nie wybuchła żadna bomba, a byłby nią bez wątpienia kryzys rządowy wywołany wyprowadzeniem Leppera w kajdankach z gabinetu przez CBA".
Na rozpoznanie w prokuraturze czeka wniosek obrony Krauzego o umorzenie jego sprawy. Według adwokatów, nie można mu stawiać zarzutów, a podsłuchy nie mogą być dowodem w sprawie o fałszywe zeznania.