Największe pożary w Polsce
Pożar hotelu socjalnego w Kamieniu Pomorskim, gdzie zginęło 21 osób, jest jednym z najtragiczniejszych pożarów w powojennej Polsce. Oto
największe, pod względem liczby ofiar śmiertelnych, pożary w Polsce:
11 maja 1955 r. - 58 osób, w tym 38 dzieci, zginęło w pożarze biblioteki w Wielopolu Skrzyńskim. Pożar wybuch w czasie projekcji filmu w ramach kina objazdowego. Drewniany budynek nie miał wyposażenia przeciwpożarowego. Ogień wybuchł po tym, jak operatorowi na zwój celuloidowej taśmy filmowej spadł zapalony papieros. Od taśmy zajęła się drewniana podłoga i pozostałe taśmy. W bibliotece było wówczas ok. 200 osób. Część z nich uciekła przez zabite na czas seansu okno, z którego deski wyrwał strażak.
31 października 1980 r. - w pożarze szpitala psychiatrycznego w miejscowości Grupa Górna zginęło 55 pacjentów tej placówki. 26 osób zostało rannych. Z ustaleń prokuratury wynikało, że przyczyną pożaru była "nieszczelność przewodu kominowego, niedostrzegalna nawet dla najbardziej doświadczonego kominiarza." O doprowadzenie do tej sytuacji oskarżono dyrekcję placówki. Sprawa jednak została umorzona na mocy amnestii z 1984 r. Szpitala po pożarze nie odbudowano.
26 czerwca 1971 r. - 37 osób zginęło w pożarze rafinerii w Czechowicach - Dziedzicach. 105 osób zostało rannych. Do pożaru doszło po wieczornej burzy, w czasie której piorun uderzył w kominek "oddechowy" zbiornika ropy. Ogień w ciągu kilku minut objął dach, poszycie zbiornika oraz rozlaną ropę. Walkę z pożarem utrudniały niesprawne instalacje gaśnicze zbiorników z ropą. Strażacy byli zdani tylko na sprzęt znajdujący się na samochodach. Pożar oprócz straży pożarnej gasiła Obrona Cywilna i żołnierze. Ofiary pożaru - strażacy i żołnierze - zginęły na skutek wyrzutu ropy uniesionej do góry przez wodę wlaną do zbiornika w czasie gaszenia ognia. Z pożarem w rafinerii walczyło 100 jednostek straży pożarnej. Zbiorniki z ropą tliły się trzy doby. Obudowa rafinerii trwała 4 miesiące.
27 kwietnia 1981 roku - w pożarze w kombinacie gastronomicznym "Kaskada" w Szczecinie zginęło 13 osób. Ogień zauważono o godz. 7.58 w czasie sprzątania znajdującej się na parterze "Sali Kapitańskiej". W 3-piętrowym obiekcie znajdowało się wówczas 21 osób. Wśród śmiertelnych ofiar pożaru było 6 praktykantów z zespołu Szkół Gastronomicznych w Szczecinie. Większość ofiar tragedii zginęła na skutek zatrucia się fosgenem wydzielającym się podczas spalania tworzyw sztucznych. Przyczyną pożaru prawdopodobnie było zwarcie prowizorycznie przerabianej instalacji elektrycznej (dyrektor "Kaskady" twierdził, że to było podpalenie), a za szybkie rozprzestrzenianie się ognia odpowiadało nagromadzenie łatwopalnych materiałów i przeróbki w konstrukcji budynku.
24 listopada 1994 r. - 7 osób zginęło, a 280 zostało rannych, w tym 120 ciężko, w pożarze, do którego doszło podczas koncertu grupy Golden Life w Hali Stoczni Gdańskiej przy ul. Jana z Kolna. Ogień zauważono ok. godz. 20.50, kilkadziesiąt minut po zejściu ze sceny muzyków. Pożar najpierw próbowała gasić ochrona imprezy. Gdy okazało się to bezskuteczne, a ogień zaczął się szybko rozprzestrzeniać, w hali, w której było ok. 800 osób, doszło do paniki. Ludzie, traktując się nawzajem, zaczęli uciekać do głównego wyjścia z hali. W trakcie ucieczki zginęła 13-letnia dziewczynka, w hali spłonął pracownik telewizji SkyOrunia. W szpitalach z powodu oparzeń zmarło 5 kolejnych osób, w tym dwóch ochroniarzy, którzy uratowali wiele młodych osób. W trakcie śledztwa prokuratura ustaliła, że pożar był efektem podpalenia. Sprawcy nie udało się wykryć. O nieumyślne spowodowanie tragedii oskarżono: b. komendanta stoczniowej Straży Pożarnej Jana S., ówczesnego kierownika hali Ryszarda G. oraz organizatorów imprezy Tomasza T. i
Jarosława K. Ich proces toczy się już po raz trzeci.