Największa polska tajemnica - głosują na PiS, bo...
Dlaczego Polska wschodnia głosuje na Jarosława Kaczyńskiego, a zachodnia na Tuska? Okazuje się, że ten bardzo wyraźny podział ma wiele wspólnego z naszą trudną historią. Lata zaborów, bowiem, zakodowały nam martyrologiczną mentalność. Im dalej na Wschód tym ta mentalność jest silniejsza. Można powiedzieć, że na rubieżach dziedziczy się wręcz gen odpowiedzialny za szukanie prześladowcy.
05.10.2011 | aktual.: 05.10.2011 10:48
Głosowanie to wyzwanie! Sprawdź się w grze wyborczej
- To odwieczny problem związany z zaborami i podziałami, które z nich wynikają. To podziały kulturowe, społeczne i gospodarcze. To kwestia innej mentalności i tego, że historia nie daje o sobie zapomnieć - mówi profesor Kazimierz Kik.
Tak się składa, że na ziemiach dawnego zaboru rosyjskiego i w Galicji wygrywa dziś PiS. Dlaczego? Zdaniem prof. Kika, na tych terenach mieszkańcom dokuczała bieda i wszystkie jej konsekwencje (gorszy dostęp do szkół, ośrodków kultury, brak przemysłu). Dodatkowo w zaborze rosyjskim panował także zupełnie inny stosunek ludzi do władzy. Większa wrogość i nieufność w stosunku do obcego rządu. Stąd brały się protesty i powstania. To dlatego dziś, ludzie mieszkający na terenach dawnego zaboru rosyjskiego, mają większą skłonność do negacji. - Oczywiście nie są to cechy generalne. Wszystko jest kwestią proporcji. Ale w regionach wschodnich takich osób jest więcej - mówi Kik.
I takie właśnie osoby, nie ufające rządowi, chętniej głosują na PiS. To ludzie, którzy ulegli sugestiom, że obecny rząd jest niepolski. A przynajmniej nie tak polski jak może być rząd Jarosława Kaczyńskiego.
Bardzo ważnym czynnikiem jest też podejście wyborców do... religii. Ci, którzy traktują ją mniej dogmatycznie, częściej głosują na PO. Natomiast ci, którzy są silnie związani ze swoją parafią i podchodzą do spraw wiary w sposób bardzo dogmatyczny, raczej wybierają PiS. - Tak się składa, że nigdzie w Polsce parafie nie mają tak silnego wpływu na życie lokalnej społeczności, jak w Polsce południowo wschodniej - mówi nam prof. Kik.
- Miejsce zamieszkania to jeden z najsilniejszych czynników decydujących o tym na kogo głosujemy. Jest silniejszy niż na przykład płeć - potwierdza w rozmowie z nami Marek Migalski, obecnie polityk PJN, ale także politolog. - To znaczy, jeśli mamy kobietę, to nie wiemy na kogo ona zagłosuje. Ale jeśli wiemy, że jest np. z Poznania, to już możemy odgadywać jej preferencje wyborcze.
Pewnym wyjątkiem jest tu Warszawa. Chociaż była pod zaborem rosyjskim, głosuje za PO. Tyle, że stolica została zniszczona w czasie II wojny światowej i teraz niemal w 100 procentach mieszkają a niej rodziny, które sprowadził się do niej z różnych regionów Polski.
Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
Jabłoński: PO przespała kampanię