Najtańsza ulica handlowa w Polsce
Chcesz wynająć lokal na sklep lub biuro przy Piotrkowskiej? Żaden problem. W łódzkich biurach nieruchomości zalegają dziesiątki ofert, a ekskluzywny niegdyś deptak miasta stał się najtańszą ulicą handlową w Polsce. Ceny najmu są tu już 3 razy niższe niż przy krakowskim rynku. Warszawska Chmielna jest droższa o 400%.
Xafer Dajaka jest właścicielem dwóch kamienic przy ulicy Piotrkowskiej, pod numerami 16 i 79. - Mam aż 5 wolnych biur, choć za ich wynajem chcę tylko 30-35 zł za metr. O chętnych coraz trudniej. Firmy uciekają do powstających właśnie biurowców. Tam mają dojazd i parkingi. My im tego nie możemy zapewnić. Władze miasta bardzo źle zrobiły zakazując ruchu na Piotrkowskiej - mówi Dajaka.
Na najemców czekają nie tylko biura. Kartonem i dyktą straszą też witryny sklepów przy Piotrkowskiej.
- Pusty lokal stoi np. od 4 miesięcy naprzeciwko klubu nauczyciela, przy ul. Nawrot. Kiedyś był tam sklep spożywczy - mówi Tomasz Błeszyński, ekspert rynku nieruchomości. - Na Piotrkowską nie ma chętnych, bo ulica straciła reprezentacyjny charakter. Handel przeprowadził się do Manufaktury i Galerii. A jeszcze 10 lat temu wszystkie firmy chciały mieć sklep lub biuro przy głównym deptaku Łodzi. Dziś sklep w tym miejscu to tylko problem z dojazdem i parkowaniem. Jest brudno i niebezpiecznie. Właściciele lokali czyszczą po weekendzie wymiociny i mocz na swoich drzwiach. Znam trzy firmy, w tym jedną irlandzką, które z tych powodów w styczniu wyniosły się z Piotrkowskiej - mówi Błeszyński.
Większość łódzkich biur ma w ofercie przynajmniej 5 nieruchomości handlowo-biurowych przy Piotrkowskiej. W sumie naliczyliśmy kilkadziesiąt ofert. Do wzięcia jest m.in. ekskluzywnie wykończony lokal przeznaczony na sklep. Za 260 metrów kwadratowych trzeba zapłacić 26 tys. zł, czyli "stówę" za mkw. To średnia cena na łódzkim deptaku. Jak zauważa Tomasz Błeszyński, takie same stawki obowiązywały dekadę temu. Tyle że wówczas były to ceny absolutnie topowe, wyższe niekiedy niż na ul. Chmielnej w Warszawie.
Jeżeli chodzi o powierzchnie w oficynach , standardem jest 30 zł za mkw., zaś biura na wyższych kondygnacjach od frontu kosztują od 30 do 70 zł. Tak tanio nie jest w żadnym innym znanym polskim mieście.
- Zakaz ruchu i parkowania doprowadził do wymarcia Piotrkowskiej? - dziwi się Paweł Łodziński z zakopiańskiego biura nieruchomości Domator. - Ten argument się nie obroni. Przecież na Krupówki też nie można wjechać, a ulica kwitnie. Za wynajem sklepu trzeba tu zapłacić od 190 do 250 zł za metr, a ofert prawie w ogóle nie ma.
Podobnie jest w Krakowie. Magdalena Foryś z biura Komerce mówi, że na reprezentacyjnej ulicy Floriańskiej znalezienie wolnego lokalu graniczy z cudem. Podobnie jest w całym centrum. - Mimo kryzysu ceny nie spadają - mówi Foryś. - Za handlowy parter trzeba zapłacić 250 do 350 zł za mkw., a jeśli chodzi o powierzchnię biurową w podwórku lub na wyższym piętrze - 80-100 zł.
W Poznaniu, przy ul. św. Marcina, stawki na pozór są podobne do łódzkich: ok. 100 zł za metr powierzchni sklepowej i 30 do 100 zł za biuro. Ceny najlepszych lokali potrafią dojść do astronomicznych stawek 500 zł za metr. Mimo to o aktualnych ofertach przy ul. św. Marcina można tylko pomarzyć. Nawet jeśli ktoś zwalnia lokal, w jego miejsce natychmiast pojawia się następny najemca. To najlepszy znak, że handel kwitnie. Przynajmniej w innych miastach...
Piotr Brzózka