"Na ziemi metalowe odłamki". Była na miejscu tajemniczego wybuchu
- Ludzie usłyszeli huk, a potem widać było dym. Jest taki lasek niedaleko zabudowań i to właśnie tam - relacjonuje Wirtualnej Polsce mieszkanka jednej z wsi położonej niedaleko miejsca niedzielnego wybuchu pod Radomiem.
Jak dodaje kobieta, na zewnątrz robiło się już ciemno, było po 21. Po usłyszeniu głośnego huku eksplozji ktoś zaalarmował służby. Ale ludzie też sami poszli na miejsce, żeby sprawdzić, co się stało.
- Nie widzieliśmy tam żadnych ludzi. Na ziemi był ślad po wybuchu i porozrzucane metalowe odłamki. Nie było dużej dziury w ziemi - relacjonuje WP kobieta, która również była wieczorem na miejscu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wstrzymali ruch na drodze. Nagle do akcji wkroczyły HIMARS-y
Ok. 21:30 do Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego wpłynęło zgłoszenie od mieszkańców podradomskiej miejscowości o huku dochodzącym z okolic pobliskiego lasu.
Zaraz potem w lesie pojawiła się policja oraz wojsko. Teren został szczelnie odgrodzony dla osób postronnych. Jak poinformowała nas w południe podinsp. Katarzyna Kucharska z Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu, nadal trwają prace mające na celu ustalenie, co eksplodowało w Wojsławicach.
Według wstępnych informacji, przyczyną huku mogła być detonacja materiałów z okresu II wojny światowej przez nieustaloną na razie osobę.
Wojsławice. Ludzie nie sądzą, żeby coś tu przyleciało
Nasza rozmówczyni dodaje, że w okolicach kiedyś znajdowało się składowisko materiałów z czasów II wojny światowej. - Ale było to znacznie dalej, nie w tym miejscu, gdzie doszło do wybuchu. Tutaj ludzie normalnie chodzą na grzyby - dodaje.
Jak przyznaje, okoliczni mieszkańcy nie sądzą, żeby coś miało tu spaść na ziemię z powietrza. - Nikt nie słyszał żadnego świstu, jakby coś miało lecieć - dodaje.
Czytaj także: