Sikorski o Ukrainie w UE. Przedstawił prognozę
Według Radosława Sikorskiego, Ukraina dołączy do Unii Europejskiej na początku kolejnej dekady. Minister podkreślił, że Rosja nie wytrzyma kolejnych trzech lat wojny z Ukrainą.
Ukraina ma realne szanse na członkostwo w Unii Europejskiej już na początku następnej dekady - taką prognozę przedstawił wicepremier i minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski podczas rozmowy w podkaście "The Rest Is Politics". - Co prawda Węgry blokują postęp w tej sprawie, ale Ukraina ma już status kandydata - dodał polityk.
Jego zdaniem, wsparcie Zachodu oraz środki pozyskane z zamrożonych rosyjskich aktywów będą kluczowe dla Ukrainy w walce z Rosją, która według Sikorskiego nie wytrzyma kolejnych trzech lat konfliktu.
Scena jak z filmu akcji. Moment brawurowego ataku w powietrzu
- Ukraina produkuje obecnie około połowy dronów i pocisków u siebie. Putin nie osiągnął tego, czego chciał; myśleliśmy, że ma drugą armię świata, a od 10 lat wciąż walczy w Donbasie. Nie nazwałbym tego zwycięstwem – zauważył minister.
Sikorski podkreślił także, że Europa powinna rozwijać swoje zdolności obronne niezależnie od USA. - Powinniśmy być w stanie poradzić sobie z zagrożeniami regionalnymi - dodał.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Amerykański B-52H blisko Rosji. NATO wysyła wyraźny sygnał
Jakie są perspektywy relacji z Rosją?
Zwrócił uwagę, że relacje Polski z Rosją są trudne ze względu na ich historyczny kontekst. - Relacje Polski z Rosją mają 500 lat, byliśmy rosyjską kolonią. Rosjanie napadli nas razem z nazistowskimi Niemcami w 1939 r. i narzucili komunizm na 45 lat – przypomniał Sikorski.
- Prędzej będziemy jeść trawę niż staniemy się ponownie rosyjską kolonią – dodał.
Na uwagę prowadzącego, że Sikorski spekulował o obecności Rosji w NATO, polski polityk podkreślił: – Ja mówiłem, że w naszym interesie byłoby, aby Rosja wypełniła kryteria NATO, co oznacza demokrację i naprawę relacji z sąsiednimi państwami. Jeśli Rosja wypełniłaby te warunki, byłaby innym krajem – ocenił Sikorski.
- Ludzie ciągle przypominają mi, że próbowaliśmy znormalizować wówczas nasze relacje z Rosją, ale uważałem, że warto było spróbować – dodał.
Pytany o swoje spotkania z szefem rosyjskiej dyplomacji Siergiejem Ławrowem powiedział, że w jego przekonaniu Ławrow był rzeczywistym ministrem spraw zagranicznych do czasu aneksji Krymu, tj. miał wpływ na politykę. Od tego momentu jest już tylko "rzecznikiem" Kremla.