Nadzieja przeciw Lepperowi
Nic nie wyszło z wielkich zapowiedzi. W
wyborach do Parlamentu Europejskiego Samoobrona Leppera zdobyła
raptem sześć mandatów. To nie przypadek. Badania ośrodków
demoskopijnych też wskazują na spadek notowań Samoobrony. Na
sobotnim posiedzeniu Rady Krajowej Lepper źródeł zmniejszonego
poparcia szukał w zbyt spokojnej i nieagresywnej kampanii
wyborczej. Czego jak czego, ale braku agresywności, Lepperowi i
jego partii nie można zarzucić. Nie tu tkwi przyczyna spadku
notowań - pisze Krzysztof Gottesman w "Rzeczpospolitej".
19.07.2004 | aktual.: 19.07.2004 10:15
Jest nią nieco lepszy klimat gospodarczy. Zwłaszcza na wsi, gdzie wyższe ceny skupu rolnicy zdają się cenić bardziej niż agresywność i chamstwo Leppera. Duże znaczenie ma też silniejsze wykrystalizowanie się poglądów głównych partii opozycyjnych - Platformy Obywatelskiej, Prawa i Sprawiedliwości, a zwłaszcza Ligi Polskich Rodzin, która nie ustępując Samoobronie radykalizmem, dla wielu wyborców jest partią bardziej cywilizowaną, a także nieobciążoną współpracą z Sojuszem Lewicy Demokratycznej i Leszkiem Millerem. Symptomatyczny jest też powrót do grona partii parlamentarnych Unii Wolności - podkreśla publicysta dziennika.
Nie czas jeszcze na odtrąbienie końca Samoobrony i Leppera. Katastrofa w służbie zdrowia, prace komisji śledczej zajmującej się Orlenem i większy wzrost cen mogą im jeszcze pomóc. Niepokoi także zapowiedź bardzo niskiej frekwencji wyborczej. Ale jasno widoczny jest mechanizm. Ograniczanie się do radykalnych i populistycznych haseł, agresja w działaniu przestają przynosić zyski, gdy ludzie zaczynają mieć nadzieję na choć trochę lepszą przyszłość oraz bardziej wierzyć w demokratyczne możliwości osiągania politycznych celów. Nawet, gdy tej nadziei jest tak niewiele - konkluduje komentator "Rzeczpospolitej". (PAP)