Naczelny dowódca armii Ukrainy: Rosjanie skąpią się we własnej krwi
Rosyjska agresja wobec Ukrainy spotkała się z silną odpowiedzią ze strony wojsk Kijowa. "Napastnicy skąpią się we własnej krwi" - napisał w mediach społecznościowych gen. Wałerij Załużny, naczelny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy.
"Rosjanom nie udał się blitzkrieg" - oświadczył w czwartek wieczorem naczelny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy generał Wałerij Załużny na Facebooku. Dodał, że napastnicy "skąpią się we własnej krwi".
"Modlimy się za dusze poległych braci i jak najszybsze wyzdrowienie rannych. Walczymy dalej! Cały sektor bezpieczeństwa i obrony godnie daje odpór. Będzie ciężko, ale obronimy się" - napisał Załużny.
W języku angielskim dopisał: "Dziękujemy wszystkim naszym zagranicznym partnerom. Ale nadszedł czas, by działać, a nie dyskutować".
Zobacz też: Tylko takie sankcje zadziałają? "Są zagrożeniem dla Putina"
Atak Rosji na Ukrainę. Tragiczny bilans pierwszego dnia inwazji
W pierwszym dniu inwazji wojsk rosyjskich na Ukrainę zginęło 57 Ukraińców, a 169 odniosło obrażenia - poinformował w czwartek po południu minister zdrowia Wiktor Laszko. Zapewnił, że system ochrony zdrowia w kraju działa stabilnie.
"Instytucje ochrony zdrowia znów musiały się przeprofilować. Dziś zaproponowaliśmy tym, których można leczyć ambulatoryjnie, by opuścili placówki ochrony zdrowia, aby były one gotowe do przyjmowania Ukraińców, którym trzeba będzie udzielić pomocy medycznej. Zrobiliśmy tak na całym terytorium w momencie wprowadzenia stanu wojennego" - przekazał minister.
Wiele informacji traktujących o rzekomych atakach i agresji ze strony ukraińskiej, które podają rosyjskie media, prawdopodobnie nie jest prawdziwych. Takie doniesienia mogą być elementem wojny informacyjnej ze strony Federacji Rosyjskiej.
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski