Zobacz też: Gruzińska wizyta Lecha Kaczyńskiego
Zobacz też: Wiec w Gruzji
Jako pierwsza ujawnia ona notatkę służbową, którą dla szefa MON tuż po tzw. incydencie gruzińskim napisał ówczesny dowódca Tu-154 kpt. Grzegorz Pietruczuk. Na trzech stronach opisał szczegółowo kto, kiedy i w jaki sposób próbował wpłynąć na zmianę planu lotu i zmuszenia do lądowania w objętej wojną Gruzji.
Szef ochrony polskiego prezydenta płk Krzysztof Olszowiec też był przeciwko lądowaniu w Tbilisi, bo - jak napisał kpt. Pietruczuk - "nie jest przygotowany do należytej ochrony pana prezydenta".
Chodzi o zdarzenia z 12 sierpnia 2008 r. na lotnisku w Symferopolu (Ukraina), kiedy to prezydent Kaczyński zażądał zmiany planów: zamiast do Gandży (Azerbejdżan), skąd delegacja miała jechać samochodami opancerzonymi, chciał lecieć do Tbilisi.
Prezydent Lech Kaczyński z delegacjami przywódców Litwy, Łotwy, Estonii i Ukrainy udawał się do Tbilisi, stolicy Gruzji (na pokładzie były 74 osoby). Chciał wesprzeć prezydenta Michaiła Saakaszwilego w konflikcie z Rosją.