Na zjeździe w Grodnie ZPB podsumuje kadencję Borys
Zjazd Związku Polaków na Białorusi, organizowany w Grodnie mimo przeszkód stawianych przez nieuznające organizacji władze białoruskie, podsumuje czteroletnią kadencję prezes Andżeliki Borys.
13.03.2009 | aktual.: 14.03.2009 20:50
- Mimo różnych nieprzyjemności zjazd odbędzie się, jak tego wymaga statut. Ma określić kierunki działania na kolejne cztery lata i potwierdzić pełnomocnictwa swych władz - wyjaśniła Borys.
Władze w Mińsku nie uznały wyboru Andżeliki Borys na zjeździe ZPB w marcu 2005 r. Na powtórzonym na ich polecenie zjeździe w Wołkowysku, pod okiem służb specjalnych, na prezesa wybrano Józefa Łucznika, czego z kolei nie uznały władze Polski.
Mimo nękania działaczy przez władze białoruskie kierowany przez Borys związek nie zaprzestał działalności. Na przełomie roku w obliczu sygnałów o poprawie stosunków Białorusi z UE podjął próby ponownej legalizacji: wystosował do władz pisma z propozycjami rozwiązania sytuacji.
Jak przyznaje Borys, na razie próby są nieudane. Mińsk nadal za jedyną prawowitą organizację polonijną uważa ZPB Łucznika. - Ale władze powinny zrozumieć, że ta sytuacja nie może trwać wiecznie i dopóki się nie zacznie dialog, to nie można mówić o załagodzeniu sytuacji - uważa Andżelika Borys.
Wraz ze zbliżaniem się terminu zjazdu mnożyły się doniesienia o szykanach: dwaj działacze zostali oskarżeni o udział w nielegalnym wiecu, dwoje wezwano na milicję podatkową, samej Borys podrzucono szkalujące ją ulotki, inni dostawali anonimy, SMS-y z groźbami. W prasie i telewizji pojawiły się oskarżenia Borys o dzielenie Polaków na Białorusi, a nawet sugestie, że Polska chce odzyskać Kresy Wschodnie i w tym celu posługuje się ZPB.
Jak informuje działacz ZPB i dziennikarz Andrzej Poczobut, w całym kraju zastraszano delegatów na zjazd. Szefową oddziału w Baranowiczach, gdzie pierwotnie planowano zorganizować obrady, Teresę Sieliwończyk prokuratura ostrzegła na piśmie, że może trafić do więzienia za działalność w niezarejestrowanej organizacji.
- Szykany to nic nowego, ważne, że nie ma aresztowań - powiedziała Borys. Według niej frekwencja na zjeździe pokaże prawdziwe poparcie dla jej organizacji. - Przy zastraszaniu i groźbach w pracy przynależność ludzi do organizacji pokazuje jej autentyczność - oceniła.
Jak pisze agencja AP, proprezydencki poseł Siarhiej Kostian powiedział: - Nie ma wątpliwości, że Zachód chciałby wykorzystać Polaków jako siłę napędową, która spowodowałaby powtórkę z ukraińskiej pomarańczowej rewolucji na Białorusi.
Polskie MSZ zdementowało doniesienia, według których Warszawa postawiła Mińskowi warunek, że dalszy dialog z UE i ewentualne zaproszenie prezydenta Alaksandra Łukaszenki na majowy szczyt w Pradze zależą od niezakłócania przez władze białoruskie zjazdu ZPB.
Na zjazd wybierają się delegacje polskiego Sejmu i Senatu. Do Grodna pojadą: szef sejmowej komisji ds. łączności z Polakami za granicą Marek Borowski, wicemarszałek Krzysztof Putra i poseł Adam Lipiński. Obserwować zjazd zamierzają też szef delegacji PE ds. współpracy z Białorusią Jacek Protasiewicz oraz członek tej delegacji Tadeusz Zwiefka.
Andżelika Borys wystosowała zaproszenia do liderów opozycyjnych ugrupowań białoruskich, m.in. do Aleksandra Milinkiewicza i Aleksandra Kazulina. Jak wyjaśniła, w związku z oskarżeniami o separatyzm działacze ZPB chcą zademonstrować, że jako obywatelom Białorusi zależy im na dobrych kontaktach w kraju.