Na wyborczą nutę
W kampaniach wyborczych do Sejmu i Senatu kandydatów wspierali znani artyści estrady. Jedni robili to dla pieniędzy, inni ze względu na poglądy. Wszyscy mówią, że była to po prostu ich praca. Mimo że grali nie do kotleta, a... kiełbasy wyborczej.
04.10.2005 | aktual.: 04.10.2005 08:29
- A dlaczego nie miałbym brać udziału w takich koncertach - dziwi się poznański trubadur, Piotr Kuźniak. - Przez półtora miesiąca zagrałem 90 koncertów. To więcej niż przez cały rok. Nie identyfikuje się z "Samoobroną". Zostałem jedynie wynajęty do grania. Nie grałem dla Leppera, ale dla publiczności, która przyszła na te koncerty. "Samoobrona" była ich sponsorem. Przy okazji Lepper lub ktoś inny przedstawiał swój program. Gdybyśmy otrzymali propozycję od którejś z innych partii, też byśmy zagrali. A zresztą to nie "Samoobrona" nas zaprosiła ale jedna z agencji, która po prostu dała nam pracę. Jesteśmy artystami, to nasz zawód, jestem apolityczny i nie interesuje mnie kto płaci - zauważa Piotr Kuźniak.
Dom, ogród i płyta
Razem z zespołem "Ich Troje" na koncertach dla "Samoobrona" występował inny poznański wokalista, Jan Zieliński. - Opłaciło się. Dzięki temu mogłem nagrać sobie materiał na moją nową płytę, a nagrania dziś są drogie. Mój nowy dom i ogród lśnią teraz w pełnym blasku - mówi otwarcie artysta. Jego zdaniem ludzie przychodzili dla "Ich Troje", nie dla "Samoobrona". - Uważam, że udział w takich imprezach jest dobry, dopóki nie dojdzie do spoufalenia artystów z politykami i nie głoszą określonych poglądów. W moim przypadku do tego nie doszło - podkreśla Zieliński.
Dla pieniędzy
Na koncertach "Samoobrona" występował też Michał Wiśniewski. On przyznaje otwarcie - Zrobiłem to dla pieniędzy. Nie uczestniczyłem bezpośrednio w kampanii. O tym ile zarobił milczy. Choć koncerty się już skończyły, mile je wspomina poznański raper "Mezo". Podkreśla, że nadal kibicuje Markowi Borowskiemu w jego wyścigu po prezydenturę. - Nie przestałem go wspierać ideologicznie. To prawda, że oberwało mi się trochę od tych, którzy uważają, że artyści nie powinni mieszać się w politykę, ale ja byłem świadomy tego co robię i uważam, że była to dobra decyzja - mówi artysta.
To było zlecenie
- Kierowana przeze mnie i mojego wspólnika Wojciecha Zagułę firma "S.O.S. Music" otrzymała zlecenie na zorganizowanie kampanii wyborczej "Prawa i Sprawiedliwości" - mówi menedżer Justyny Steczkowskiej, Remigiusz Trawiński. - Zaprosiliśmy Justynę, ale także Ryszarda Rynkowskiego, Eleni, Stanisława Sojkę. Justyna wzięła udział ze względów ideologicznych. Ma prawicowe poglądy - dodaje Trawiński.
Powinniśmy reagować
- Nie myśleliśmy o tym w kategoriach czy nam się to opłaci. Najpierw otrzymaliśmy zaproszenie na zastępstwo za Justynę Steczkowską - mówi wokalistka "Lombardu", Marta Cugier.
- Poczytaliśmy trochę o Kaczyńskich, a ponieważ mamy prawicowe poglądy o-powiedzieliśmy się za "PiS". Studiowałam politologię i uważam, że powinniśmy reagować na to co się dzieje w kraju - dodaje Marta Cugier.
Nieco inaczej trzeba spojrzeć na udział w kampanii wokalisty "Budki Suflera", Krzysztofa Cugowskiego. Kandydował on na senatora z ramienia PiS na Lubelszczyźnie i wygrał. Fani "Budki Suflera" mogą spać spokojnie, albowiem Cugowski mówi, że nie będzie zawodowym politykiem i potrafi pogodzić koncerty z pracą w Senacie. Dodaje, że "Budka" gra aktualnie niewiele. Dwa, trzy razy w miesiącu.
Marek Zaradniak