Na ulewy radar lepszy niż satelita
O tym, że dzięki radarom możemy się dowiedzieć, ile spadnie deszczu, pisze poniedziałkowe Życie. Według Zenona Krzyśniaka z Ośrodka Aerologii Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, właśnie za pomocą radaru jesteśmy w stanie przewidzieć, gdzie i kiedy spadnie deszcz.
Kropelka w chmurach odbija promień, przez co można obliczyć ich wielkość i ilość. Chmura tworzy się w jakiejś odległości, a potem z wiatrem się przemieszcza. Radar, który mamy w Legionowie, ma promień zasięgu 150 km - mówi Krzyśniak W pierwszych pięćdziesięciu kilometrach moje obserwacje nie są bardzo dokładne, ale w polu stu kilometrów mogę podać już wiele danych. Dlatego potrzebujemy gęstej sieci radarów - dodaje.
Synoptyk twierdzi, że długotrwały proces obserwacji chmur może dać kilkanaście godzin na przygotowanie się do opadów. Zenon Krzyśniak uważa, że radary są lepsze od zdjęć satelitarnych, gdyż otrzymuje się konkretne informacje, jaki teren obejmą opady. Obserwując z góry też możemy wysnuć pewne wnioski, ale obserwując z dołu jesteśmy bliżej - tłumaczy. (jask)