Na taki widok czekał cały świat. Rosjanie masowo odmawiają walk w Awdijiwce
Już setki rosyjskich żołnierzy odmawiają wykonania rozkazu szturmu na pozycje ukraińskich wojsk przy miastach Awdijiwka oraz Kupiańsk w Ukrainie. Wiadomo o tym, bo żołnierze trafiają do specjalnych obozów resocjalizacyjnych dla "odkazników", a stamtąd ślą dramatyczne prośby do rodzin o ratunek.
27.10.2023 | aktual.: 27.10.2023 10:14
Nietrzeźwy pułkownik Mikowsow posłał do ataku 300 podwładnych. Już w trakcie podejścia do pierwszej linii, na Rosjan - wyposażonych tylko w karabinki szturmowe - posypał się grad pocisków ukraińskiej artylerii i moździerzy. 42 żołnierzy, którzy przeżyli, postanowiło odmówić wykonania rozkazu kolejnego szturmu. Zeszli z pozycji, a na tyłach zostali aresztowani.
Buntownicy trzymani w piwnicach
Tak trafili do wsi Zajcewo, a dokładniej do piwnicy domu kultury, którą rosyjskie służby zamieniły w "centrum rehabilitacji" dla krnąbrnych żołnierzy. Mówi się o nich "odkaznicy", czyli ci, którzy odmawiają wykonywania rozkazów. Rehabilitacja polega na przesłuchiwaniu, biciu, torturowaniu, głodzeniu, straszeniu aż do momentu, gdy aresztanci zgodzą się na ponowne skierowanie na front.
Niezależny rosyjski serwis Astra opisuje, iż za pośrednictwem adwokata jednego z aresztowanych żołnierzy otrzymał list ocalałych wojskowych płk. Mikosowa, a z wielu innych źródeł nagrania z innych piwnic. W każdej z nich więzionych jest od kilkudziesięciu do ponad 100 żołnierzy. "Najprawdopodobniej 173 żołnierzy, o których wiemy, że są w Zajcewie, to tylko wierzchołek góry lodowej. Nie zawsze mają możliwość przesłania wiadomości, mimo to stale napływają nowe relacje" - opisuje rosyjski serwis.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Astra dodaje, iż więźniowie najczęściej pochodzą z jednostek skierowanych do walk wokół Awdijiwki oraz Kupiańska, gdzie od ponad dwóch tygodni trwa szturm rosyjskich sił na ukraińskie pozycje.
W rozmowie z WP ppłk rez. Maciej Korowaj, analizujący wydarzenia na wojnie w Ukrainie, potwierdza, że wśród rosyjskich żołnierzy doszło do upadku morale. Ma to związek ze szturmami na umocnione pozycje ukraińskie, które zostały odparte przy jednoczesnych wielkich stratach.
- Zjawisko odmowy walki nie ma skali, która mogłaby zachwiać sytuacją rosyjskich jednostek na froncie. Nawet bunt tysiąca żołnierzy w miesiącu nie załamie Rosjan. Sądzę, że dowódcy wkalkulowali to jako straty sanitarne - obok zabitych i rannych - mówi ppłk Korowaj. Ocenia, że w ostatnich walkach Rosjanie mogli stracić łącznie pomiędzy 2 a 3 tys. żołnierzy. Straty w sprzęcie sięgają około 200 pojazdów, czyli ekwiwalent dwóch brygad.
- Rosyjskie dowództwo wprowadza w to miejsce nowe jednostki, natomiast żołnierze zdają sobie sprawę, co jest ich zadaniem i niektórzy potrafią odmówić udziału w walce. To skutek psychicznego zmęczenia wyjątkowo intensywnym konfliktem, jaki toczy się w Ukrainie. Strona ukraińska także musi mieć z tym problem - dodaje Korowaj.
Rzeź w Awdijiwce i ambicje Siergieja Szojgu
Jak już informowaliśmy, miasteczko a właściwie jego ruiny, mają strategiczne znaczenie dla Federacji Rosyjskiej. Jest to brama do Doniecka, głównego węzła komunikacyjnego na terytoriach okupowanych. Z rosyjskiej perspektywy to brakujący w układance kawałek obwodu donieckiego.
Walki wokół Awdijiwki toczą się od 2014 roku, czyli pierwszej fazy wojny ukraińsko-rosyjskiej. Linia frontu tworzy w tym miejscu zatokę szeroką na 9 kilometrów. Wewnątrz niej znajdują się ruiny domów oraz zabetonowane linie fortyfikacji, obsadzone przez Ukraińców. Rosjanie chcieliby wziąć obrońców Awdijiwki w kocioł, atakując z dwóch stron zatoki i obchodząc fortecę łukiem - sądzą analitycy wojskowi.
Według Macieja Korowaja trudno zrozumieć rosyjskie intencje ataku na miejsce, w którym od 10 lat nieustannie rozbudowywane są bunkry, schrony i inne fortyfikacje. - Wydawało się, że Ukraińcy zastawili tu pułapkę, obsadzając linię tylko dwiema brygadami. Rosjanie zaatakowali je, zakładając, że szybko pójdzie. Wtedy na głowy atakujących spadło wszystko, czym dysponuje ukraińska armia, nawet pociski z amunicją kasetową - mówi ppłk rez. Korowaj.
- Wydaje się, że Awdijiwka ma być polem bitwy na całą zimę. Zaangażowane tu siły odciągną uwagę od innych odcinków frontu. Rosyjski sztab postanowił udowodnić, że jak kiedyś Grupa Wagnera i Jewgienij Prigożyn zdobyli Bachmut, tak teraz minister obrony Siergiej Szojgu pokaże, że umie zdobywać trudne cele. Innego sensu w tym nie widzę - dodaje analityk.
Skargi Rosjan. I tak pójdą do szturmu
Atmosferę po rosyjskiej stronie oddają relacje krewnych rosyjskich żołnierzy - tych którzy tłumaczą, że odmowa udziału w walce przez żołnierzy wynika z braku zaopatrzenia, amunicji oraz z idiotycznych rozkazów.
"Mąż został zmobilizowany, odmówił przystąpienia do ataku na Makiejewkę. (...) Dziś udało mu się dodzwonić do domu z cudzego numeru. Są w obozie pod Kurskiem i czekają na samochód. O ile rozumiem, stamtąd trafi pod Awdijiwkę. Powiedział, że dzwonili do prokuratury, ale powiedziano im: rozkaz to rozkaz. Żandarmeria grozi, że i tak pójdą na front, tylko że już pobici" - powiedziała serwisowi Astra, żona wojskowego.
"Według mojego syna zostaną uformowani w nowe oddziały szturmowe i pójdą na Awdijiwkę. Chłopaki są brudni, nieubrani, moralnie przygnębieni. Nie wiedzą, co robić" - relacjonuje ojciec innego Rosjanina z grupy, która została zdziesiątkowana, a potem odmówiła udziału w walce.