Kreml w szoku. "Wytrącono kij z ręki łobuza"
- Dla Rosji to szok. Zestrzelenie Kindżałów to podważenie działalności rosyjskich służb i potęgi Kremla. Zatrzymano instruktorów pocisków, bo trzeba było "czymś nakarmić Putina" - mówi ppłk rez. Maciej Korowaj. I jak dodaje, to bolesne upokorzenie Moskwy. – Wytrącono kij z ręki łobuza – podkreśla wojskowy.
18.05.2023 | aktual.: 18.05.2023 21:09
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jeszcze niedawno, prezydent Władimir Putin chwalił się, że Rosja jest światowym liderem w dziedzinie pocisków hipersonicznych. Kindżały, jak twierdził przed wojną Kreml, są niemożliwe do przechwycenia przez współczesną obronę przeciwlotniczą. Tymczasem w ostatnich dniach ukraińska obrona powietrzna przy pomocy amerykańskich systemów Patriot zestrzeliła 6 rakiet Kindżał. I choć Moskwa oficjalnie zaprzeczała, to rosyjskie dowództwo wpadło w gniew.
"Oskarżeni o zdradę stanu"
Okazało się, że rosyjskim służbom nie spodobała się działalność trzech naukowców, konstruktorów zajmujących się pociskami hipersonicznymi. Anatolij Masłow, Aleksandr Szypluk i Walery Zwiegincew zostali oskarżeni o zdradę stanu. Według rzecznika Kremla Dmitrija Pieskowa, mierzą się oni z "bardzo poważnymi zarzutami", a ich działalnością zajmą się służby, w tym FSB. W obronie naukowców stanęli ich współpracownicy, którzy zapewnili o ich niewinności i stwierdzili, że oskarżenia grożą poważnymi szkodami dla rosyjskiej nauki. Autorzy listu otwartego w obronie aresztowanych naukowców podkreślają, że aresztowani są znani z "wspaniałych wyników prac naukowych" i z tego, że "zawsze działali w interesie kraju".
"Znamy każdego z nich jako patriotę i przyzwoitego człowieka, który nie jest w stanie zrobić tego, o co podejrzewają go organy ścigania" - napisali w liście, który cytuje Reuters.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zdaniem ppłk rez. Macieja Korowaja, analityka specjalizującego się w zagadnieniach bezpieczeństwa, taktyki operacji i strategii Rosji, zatrzymania naukowców to szukanie kozłów ofiarnych przez służby specjalne.
"Nikomu to nie przeszkadzało"
- Rosyjscy naukowcy, zajmujący się opracowaniem konstrukcji Kindżała, jak inni naukowcy, chcą publikować swoje badania. Chcą jak inni naukowcy na świecie jeździć na sympozja i prezentować efekty swojej pracy. Jakiś czas temu konstruktorzy Kindżała, za zgodą FSB, upublicznili na konferencji swoje badania na temat szybkości hipersonicznej materii. Nikomu to wówczas nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie chwalono się tym. Aż do teraz – mówi Wirtualnej Polsce ppłk rez. Maciej Korowaj.
- Kiedy okazało się, że amerykański system Patriot bez trudu poradził sobie z pociskami hipersonicznymi, Putin zażądał wyjaśnień. FSB w najprostszy z możliwych sposobów wskazało naukowców. Przypomina to metody stalinowskie – ocenia ekspert.
Według Korowaja apel rosyjskich naukowców w obronie konstruktorów Kindżała jest kolejnym wotum nieufności dla funkcjonowania służb. - Wcześniej sprzeciwiali się informacjom FSB na temat operacji specjalnej i przepuszczaniu ukraińskich grup dywersyjnych na teren Rosji skutkujących pożarami, wybuchami itd. A sprawa Kindżałów to nie blamaż naukowców, tylko właśnie służb – podkreśla rozmówca WP.
Zdaniem amerykańskiego emerytowanego generała Kevina Ryana, skutkiem wizerunkowej i militarnej porażki Kremla może być "zwrócenie się wściekłego Putina ku rozmieszczeniu broni nuklearnej przeciwko Ukrainie.
- Kijów upokorzył despotę, zestrzeliwując jego rzekomo "nie do powstrzymania" pociski hipersoniczne - powiedział w rozmowie z "Daily Mail" gen. Ryan.
"Dla Kremla to szok"
W opinii ppłk rez. Macieja Korowaja, broń atomowa zawsze leży na stole przywódców, jako karta przetargowa. – To polityczny czynnik, który nie zmieni przebiegu wojny. Przecież Kindżały są zdolne do przenoszenia ładunków jądrowych, więc Rosjanie głowią się co z nimi dalej zrobić. Dla Kremla to szok. To pociski, które były budowane, by przełamywać amerykańską obronę antydostępową. A okazało się, że nie są zdolne do zniszczenia Patriotów i to prawdopodobnie wcale tych nie najnowszych – zauważa wojskowy.
I jak przypomina, Kindżały miały odgrywać główną rolę w budowaniu strategicznej polityki mocarstwowości Kremla.
- Tymczasem wytrącono "kij z ręki łobuza". Zestrzelenie Kindżała to też podważenie działalności rosyjskich służb wywiadowczych i kontrwywiadowczych. Pamiętajmy, że Putin wyrósł ze służb, on im ufał, prowadził politykę w ramach służb. A tu dochodzą do niego informacje, że był karmiony dezinformacją. Służby wystawiły go do wiatru – ocenia ppłk rez. Maciej Korowaj
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski