Na kongresie PiS nie będzie fajerwerków? Beata Mazurek: z całą pewnością nie będziemy mówić o polityce kadrowej rządu
Ci, którzy liczyli, że w końcu wątpliwości związane z rekonstrukcją rządu zostaną rozwiane, będą rozczarowani. Na kongresie PiS poznamy jego nowy program, nie dowiemy się jednak, czy któryś z ministrów straci stanowisko. Zapewniła o tym rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości Beata Mazurek.
Do tej pory politycy PiS pytani o to, czy podczas kongresu ogłoszone będą zmiany kadrowe w rządzie, odpowiadali zdawkowo. Tłumaczyli, że to nie ich rola, ale premier Beaty Szydło. Ta zaś podkreślała, że o takich ważnych decyzjach się nie mówi, ale je realizuje.
Mazurek swoim wystąpieniem w Radiu Plus mogła zmniejszyć entuzjazm tych, którzy łączyli kongres z oświadczeniem ws. rekonstrukcji rządu. - Kongres PiS będzie się wiązał z prezentacją programu. Z całą pewnością nie będziemy mówić o polityce kadrowej rządu - zadeklarowała rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości.
Dodała, że "wypowiedź prezesa Jarosława Kaczyńskiego jak zwykle będzie rzetelna i konkretna".
Sadurska w biznesie?
Zapytana o to, czy doniesienia medialne dotyczące szefowej Kancelarii Prezydenta są prawdziwe, Mazurek odmówiła odpowiedzi. Posłużyła się znaną "wymówką". - Gdybym była premierem, to bym z całą pewnością odpowiedziała - zaznaczyła. Zwróciła uwagę, że ani premier, ani KPRP, ani sama Sadurska tego nie potwierdzili.
Jak donoszą media, Sadurska miałałby zostać wiceszefową PZU.
- Polityka kadrowa rządu czy spółek Skarbu Państwa to nie jest to, czym zajmuje się kierownictwo PiS - dodała Mazurek. Podkreśliła też, że porównywanie Sadurskiej do Bartłomieja Misiewicza, jest krzywdzące. - Ci, co je wypowiadają, nie mają pojęcia, jakie studia skończyła i czym się później zajmowała - mówiła.
Niedoinformowanym Mazurek przypomniała, że Sadurska poza kancelarią, pracowała też w obszarach ubezpieczeń społecznych. Stwierdziła, że choć "nie chce się pastwić" nad poprzednią władzą, to za jej rządów "kondycja Skarbu Państwa była kiepska".
Mazurek powiedziała też, że wszelkie wyrazy niezadowolenia z działań PiS wynikają z tego, że wcześniej "tak głębokich reform nikt nie przeprowadzał".
Na koniec odniosła się do referendum ws. edukacji, które miało się odbyć, ale stało się inaczej. Jak podkreśliła, jej zdaniem jest ono bez sensu, a cała sprawa to problem polityczny.
Źródło: Radio Plus