ŚwiatNa kawę do Kościoła

Na kawę do Kościoła

Drink przy ołtarzu? Szalona impreza w zakrystii? W Europie Zachodniej coraz więcej kościołów zmienia przeznaczenie z miejsc modlitwy na restauracje, nocne kluby, a nawet supermarkety.

Na kawę do Kościoła
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

22.02.2007 07:24

W gotyckim wnętrzu kościoła Świętego Pawła w Bristolu od dwóch lat nie słychać już modlitwy. Zamiast tego w dawnej świątyni rozbrzmiewają głosy cyrkowców, a pod sklepienie latają kolorowe obręcze i kręgle. Gdyby nie umowa najmu podpisana przez cyrkowców z Towarzystwem Konserwacji Zabytków, dawny kościół stałby się zapewne meliną dla prostytutek i narkomanów, którzy od chwili jego zamknięcia w 1990 roku regularnie się do niego włamywali. Na mocy umowy może się tam odbywać sześć mszy rocznie w specjalnie przeznaczonej na ten cel części świątyni.

Taka sytuacja należy do rzadkości. Bezużyteczne kościoły są najczęściej sprzedawane i desakralizowane. Z kopuł znikają krzyże, z wnętrz święte obrazy, ołtarze i posągi. Nawet kościelne dzwony wędrują do parafii cieszącej się większą liczbą wiernych. W kościele Świętej Marii w Dublinie od 1986 roku działają pub i restauracja. Ławki i klęczniki zastąpiono krzesłami i stołami, a dawną świątynię wypełniają apetyczne zapachy i brzęk kufli do piwa. W XIX-wiecznym anglikańskim kościele w Cheltenham w Wielkiej Brytanii miejsce ołtarza zajął olbrzymi piec do pizzy - niezbędny, aby zadowolić podniebienia klientów mieszczącej się w dawnej świątyni włoskiej restauracji Zizzi.

Ale to jeszcze nic. W przekształconym w nocny klub kościele w Amsterdamie odbywają się gejowskie imprezy. Wnętrze zapełnia się nagimi męskimi ciałami szalejącymi na kamiennej posadzce. Kościoły w holenderskich miejscowościach Helmond i Zutphen nie dorównują co prawda sławą temu kultowemu już miejscu na mapie Amsterdamu, ale ich metamorfoza jest nie mniej szokująca - stały się supermarketami.

Wczesnoromańska dyskoteka

Desakralizacja świątyń towarzyszyła większości XX-wiecznych rewolucji. W Meksyku, w Świątyni Jezusowej w miejscowości Morelia, jeszcze w latach 30. powstała biblioteka publiczna. W tym samym okresie cerkiew Matki Boskiej Miłościwej w Sankt Petersburgu zamieniono na basen dla płetwonurków. Władze ZSRR nie miały sobie równych, jeśli chodzi o pomysłowość w zagospodarowaniu świętych miejsc._ Rosyjskie kościoły i cerkwie masowo przekształcano w spichrze, hale sportowe, a nawet muzea ateizmu_ - opowiada profesor historii sztuki UW Waldemar Baraniewski.

Według Chrisa Gillibranda, autora strony internetowej o kościelnych metamorfozach, między ówczesnymi a obecnymi desakralizacjami jest jednak zasadnicza różnica. To, co w Związku Radzieckim działo się pod przymusem, wbrew woli władz kościelnych i na przekór wiernym, dziś odbywa się za milczącym przyzwoleniem Kościoła i jest reakcją na gwałtownie postępującą laicyzację europejskich społeczeństw.

We Francji niecałe pięć procent katolików bierze udział w niedzielnej mszy. W Czechach praktykujących jest zaledwie trzy procent. Na ten kryzys wiary nałożył się też kryzys powołania wśród kościelnych duchownych. W seminariach szkoli się ich coraz mniej, w konsekwencji w niektórych parafiach zaczyna brakować księży, a taki stan rzeczy nie wpływa zachęcająco na i tak już zdemotywowanych wiernych. Świątynie zaczynają świecić pustkami, a władze kościelne, które muszą je samodzielnie utrzymywać, stają przed smutnym wyborem: albo burzyć kościoły, albo poszukać innej formy ich zagospodarowania. Słyszałem wiele głosów opowiadających się za tym, że lepiej kościół zrównać z powierzchnią ziemi, niż go bezcześcić - mówi Angus Fowler, brytyjski historyk badający zjawisko opuszczonych świątyń. Ale przecież wszystko zależy od tego, w jakim celu zostaną one wykorzystane. Nie dziwi reakcja mieszkańców Pragi, którzy ostro protestowali przeciwko przekształceniu XII-wiecznego kościoła Świętego Michała w dyskotekę. Za to
jeśli kościół stanie się ośrodkiem kultury albo domem spokojnej starości, czemu nie?
- przekonuje Fowler.

Sęk w tym, że Watykan nie określił reguł co do sposobu zagospodarowania opustoszałych świątyń. Lokalne władze kościelne zapominają więc o chrześcijańskiej wrażliwości i stosują zimny pragmatyzm. Pozbywają się zbędnego balastu i jeszcze na tym zarabiają. W USA obrót kościołami to już intratna gałąź rynku nieruchomości. Świątynie przekształcane są przez deweloperów w apartamentowce, a następnie sprzedawane. Dzięki temu, że nie były budowane od zera mają przystępniejsze ceny. Władze kościelne też doskonale na tym zarabiają, więc rozważania na temat tego, czy właściwie wykorzystano kościelne wnętrze, idą do lamusa.

Urban kupuje kościół

W porównaniu z Europą Zachodnią polskie kościoły są nadal pełne wiernych. A jednak pomysł na ich przekształcanie dotarł i do nas. Kilka lat temu usiłował go lansować Jerzy Urban. Kiedy parafia w Dalikowie przegrała proces o odszkodowanie dla dziewczyny przygniecionej przez konar na przykościelnym cmentarzu, komornik zdecydował o wystawieniu gruntów na licytację. Naczelny "Nie" wywołał burzę, deklarując, że jest zainteresowany kupnem kościoła i zamierza urządzić tam klub nocny.

Nie on pierwszy wpadł w Polsce na ten pomysł. Na początku lat 90. gmina Płużnica wystawiła na sprzedaż poewangelicki kościół z końca XVIII wieku w Wieldządzu. Szybko znalazł się nabywca i w 1993 roku powstała tam dyskoteka Rink-Weis. Klub wzbudził większe kontrowersje wśród mieszkańców Wieldządza niż wśród duchownych - po otwarciu pobłogosławił go nawet miejscowy ksiądz.

Wójt gminy Płużnica także jest przychylny projektowi: Jeśli kościół zostaje przekształcony w obiekt, który dostarcza ludziom przyzwoitej rozrywki, to czemu nie? - ocenia. Tyle że zdjęcia z Rink-Weisu przedstawiające nagich mężczyzn i panie tańczące przy rurze trudno nazwać przyzwoitymi. Kiedy dwa lata temu klub zamknięto, jego przeciwnicy pomyśleli z ulgą, że nie cieszył się wystarczającym zainteresowaniem. Niestety, już w kwietniu nastąpi ponowna inauguracja dyskoteki.

Agnieszka Chądzyńska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)