Na emeryturę... do lasu
Leśnicy dobrze zapamiętają sobie datę 14 marca 2007. W tym dniu minister środowiska wydał rozporządzenie, które może spowodować, że stracą dach nad głową.
Henryk Franas, strażnik leśny z Nadleśnictwa Gościno, za jedenaście miesięcy przechodzi na emeryturę. Właśnie dowiedział się, że zgodnie z nowym ministerialnym rozporządzeniem straci dach nad głową. Nie ma dokąd pójść i przerażony patrzy w przyszłość.
– Jesteśmy załamani, ponieważ dbaliśmy o ten dom jak o własny – mówi. – Teraz przyjdzie zamieszkać nam chyba pod mostem. Jak wynika z rozporządzenia, pracownicy w ciągu sześciu miesięcy od przejścia na emeryturę mają obowiązek wyprowadzić się z zajmowanych mieszkań. I nie przysługuję im żadne mieszkanie zastępcze ani możliwość wykupu dotychczas zajmowanego lokum, jak to było dotychczas.
Pięć tysięcy leśników z rodzinami na bruk?
W ciągu najbliższych lat ponad pięć tysięcy leśników pójdzie na emeryturę. Sprawa jednak dotyczy nie tylko ich, ale także ich rodzin, dlatego liczba osób, które poniosą konsekwencje rozporządzenia, jest kilkakrotnie wyższa. Dotychczas żyli w przeświadczeniu, że po zakończeniu pracy otrzymają mieszkania zastępcze lub będą mogli wykupić dotychczas zajmowane. Spali więc spokojnie. Rozporządzenie spowodowało, że z dnia na dzień dowiedzieli się, że mogą stać się bezdomni.
Młodzi pracownicy mają szansę jeszcze odnaleźć się w tej sytuacji. Mogą wziąć kredyt na budowę lub mieszkanie. Niestety, pracownicy po pięćdziesiątce nie mają takiej możliwości. Żaden bank nie przyzna nikomu w tym wieku długoterminowego kredytu. Poza tym nie spodziewali się tego, że po przejściu na emeryturę będą musieli kupować mieszkanie, więc nikt nie odkładał żadnych pieniędzy na ten cel. – Na szczęście mam własny dom i nie jestem zależna od nikogo – mówi Renata Kocimska, leśniczy w Sieciminie. – Jednak nie wyobrażam sobie, co mogą zrobić leśnicy, którzy przez całe życie pracowali w lesie i nie mają dokąd się wynieść.
Kobieta mówi, że o domy, w których mieszka się całymi rodzinami, prawie wszyscy bardzo dbają. Wykonują dodatkowe remonty, niefinansowane przez nadleśnictwa, pielęgnują otaczający je teren. – A wbrew stereotypom praca w lesie nie jest tak łatwa, jak się wszystkim zdaje – przekonuje. – Poza tym nasze rodziny, z powodu specyfiki pracy, ponoszą również spore koszty. Pani leśnik wymienia tutaj izolację od innych ludzi i wydarzeń kulturalnych. Dzieci leśników muszą codziennie dojeżdżać od szkół i – co się z tym wiąże – mają utrudniony kontakt z rówieśnikami.
Związki zawodowe protestują
Krajowa Sekcja Pracowników Leśnictwa (KSPL) NSZZ „Solidarność” w komunikacie z 10 maja stanowczo sprzeciwiła się formie i sposobowi wprowadzenia rozporządzenia ministra. Zwraca również uwagę na brak konsultacji z „Solidarnością” w tej sprawie. Jej przewodniczący Marian Pigan nie rozumie, jak w przypadku tego typu rozwiązań można zapomnieć o człowieku. – Przecież pracownicy w wieku emerytalnym nie są wystarczająco prężni, by budować swoje domy czy też kupować mieszkania – mówi. – Nie są na to gotowi również z przyczyn finansowych. Nikt bowiem nie spodziewał się, że nie będzie miał możliwości wykupić mieszkania lub nie dostanie lokalu zastępczego.
Związkowiec zgadza się, że trzeba w sposób systemowy rozwiązać problem uprawnień, lecz nie można ich w tak niespodziewany sposób zabierać. – Niestety, nas nikt o zdanie w kwestii rozporządzenia nie pytał – narzeka. – Wciąż przy tworzeniu prawa brakuje konsultacji społecznych.
Zdaniem ministerstwa, projekt był konsultowany z organizacjami związków zawodowych szczebla krajowego jako przedstawicielstwem pracowników. Był również zamieszczony na stronie internetowej ministerstwa.
Czy młodzi będą chcieli pracować?
Dla Zbigniewa Kuszlewicza praca w lesie jest nie tylko pasją, ale i czymś niemalże metafizycznym.
– Jest fascynująca, gdyż pracuję na żywym organizmie – opowiada. – Jestem szkółkarzem, sadzę nowe drzewa, na moich oczach rodzi się coś nowego. Biurokracja i często zmieniające się przepisy powodują, że czasem jest ciężko, ale za nic nie zmieniłbym zawodu.
Leśnik boi się, że zabranie mieszkań może spowodować, że młodzi ludzie nie będą mieli ochoty pracować w lesie.
– Nie oszukujmy się, tutaj nie zarabia się kokosów, więc perspektywa otrzymania własnego kąta była bardzo ważnym powodem podjęcia pracy w tym zawodzie. A już teraz w wielu rejonach Polski brakuje rąk do pracy.
Czeski film o polskim prawie
Ministerstwo Środowiska przyznało, że wydane przez nie rozporządzenie jest niezgodne z obowiązującym układem zbiorowym, który gwarantuje pracownikom lepsze warunki. Zasada ogólna mówi, że pracowników obowiązują przepisy dla nich korzystniejsze. Powołując się na tę zasadę, Andrzej Matysiak, dyrektor Generalny Lasów Państwowych, wysłał do dyrektorów regionalnych i innych jednostek organizacyjnych Lasów Państwowych pismo, w którym stwierdza, że nie należy podejmować działań odnoszących się do rozporządzenia ministerstwa z 14 marca br. Ministerstwo takie działanie przyjęło ze stoickim spokojem. Co więcej, podwładni ministra przyznają, że dyrektor musiał poinformować o obowiązywaniu innych przepisów, bo gdyby tego nie zrobił, naraziłby Lasy Państwowe na liczne procesy w sądach pracy w związku z naruszeniem praw pracowników, wynikających z ponadzakładowego porozumienia. Wygląda na to, że ministerstwo wydało rozporządzenie, które nie ma mocy prawnej.
Na pytanie „Gościa”, czy nie mamy tu wobec tego do czynienia z prawnym bublem, ministerstwo odpowiada wymijająco: „Rozporządzenie nie narusza innych aktów prawnych”. Zdaniem specjalistów z ministerstwa, rozporządzenie ministra jest aktem, „który należy uważać za kierunkowy w polityce mieszkaniowej Lasów Państwowych, stanowi również podstawę do dokonywania kolejnych zmian w obowiązującym układzie zbiorowym i bezkolizyjnego wprowadzania rozporządzenia do stosowania”. Konia z rzędem temu, komu „wyjaśnienie” ministerstwa cokolwiek wyjaśniło.
– Jeżeli sytuacja się nie zmieni, po prostu pójdę z mocnym sznurem do lasu i już z niego nie wyjdę – mówi sześćdziesięcioletni leśniczy. – Odechciało mi się żyć…
Zdaniem eksperta
dr Jacek Męcinaspecjalista z zakresu prawa pracy i stosunków pracy oraz polityki rynku pracy
Niestety, w ponadzakładowym układzie zbiorowym pracy dla pracowników państwowego gospodarstwa leśnego nie znalazły się przepisy dokładnie regulujące, na jakich zasadach leśnicy nabierają uprawnień do lokali zastępczych lub na jakich warunkach mogą je wykupić. W tej kwestii dokument odsyła do przepisów znajdujących się w zarządzeniu Ministra Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa z 14 marca 1995 roku. Jest to swego rodzaju błąd. W momencie zmiany tego zarządzenia zmieniły się bowiem także uprawnienia pracowników. Z punktu widzenia prawa pracy układ nie gwarantował tych uprawnień tylko wskazywał ich podstawę prawną. Skoro wiadomo było, że układ zbiorowy zawiera odesłanie do innych aktów normatywnych, to ich zmiana powinna być poprzedzona konsultacjami z zainteresowaną grupą zawodową. Wydaje mi się, że z punktu widzenia sprawiedliwości społecznej leśnicy mają moralne i etyczne prawo negocjować zmianę zasad wprowadzania zmian dotychczasowych uprawnień. Nie wiemy, ile z tych osób kilkadziesiąt lat
temu decyzję o podjęciu pracy właśnie w tym zawodzie podjęło ze względu na te dodatkowe uprawnienia. Moim zdaniem, leśnicy powinni zacząć działać i dokładnie określić, czego oczekują. Następnie spisać swoje postulaty, a przez rokowania i mediację wynegocjować z ministrem środowiska zmianę przepisów lub przynajmniej okres przejściowy wejścia ich w życie. Da to im możliwość przygotowania się do zmian.
Julia Markowska