"Nigdy nie było". Przyjeżdżali zobaczyć "cud" na drzewie, co teraz?
Rok temu pod drzewo w Parczewie pielgrzymowały tłumy. Dzisiaj rysy twarzy na korze są nadal widoczne, ale "miejsce kultu" raczej świeci pustkami. O tym, że wciąż przychodzą tu ludzie, świadczą tylko kwiaty i ozdoby. - Ja tam widzę twarz pana Jezusa - przekonuje z balkonu mieszkanka pobliskiego bloku. Kuria jednak zdania o "cudzie" nie zmieniła.
24.05.2024 | aktual.: 25.05.2024 11:03
"Święte" drzewo z Parczewa, na którym w maju 2023 roku niektórzy zobaczyli twarz Jezusa (a inni Matki Boskiej), nie rośnie tuż przy ulicy, tylko w głębi blokowiska. Nie tak łatwo je znaleźć, więc o drogę pytam panią Karolinę. Wskazuje kierunek i przyznaje, że sama nie wierzy w żadne objawienie.
- Było duże zamieszanie, Parczew się zrobił bardzo popularny. Potem jeszcze ta informacja o sprzedaży liścia z drzewa. Ale na tym zyskał akurat szpital, bo pieniądze z aukcji zostały przekazane na ten cel - chwali. - Na początku był duży boom, siedziały babcie, modliły się, jakieś śpiewały pieśni. Teraz już jest spokój, ale kwiaty na pewno są na miejscu - dodaje pani Karolina.
Zaprowadzenie na miejsce oferuje pani Teresa. Mówi, że sama nie chodzi do kościoła, więc ma neutralne podejście do objawienia. - Dużo ludzi przyjeżdżało, też moi znajomi. Niektórych też tam prowadziłam. Co o tym myślę? A niech się modlą - mówi kobieta. - Z początku odbicie na drzewie było bardziej widoczne, zmieniało się, ale wciąż to widać - dodaje.
Rzeczywiście rysy twarzy na korze drzewa wciąż są widoczne. A nad nimi coś w rodzaju aureoli. Kiedy zaczynam robić zdjęcia, na balkonie na pierwszym piętrze, mniej więcej na wysokości wizerunku, pojawia się młoda kobieta. Wywiesza pranie. Na uwagę, że ma chyba najczęściej obfotografowany balkon w regionie, wskazuje, że ten po sąsiedzku był fotografowany częściej. - Bo jest z lepszej perspektywy - śmieje się kobieta.
- Już ten cały szał minął. W ogóle bardzo rzadko już ktoś przychodzi. Starsze panie się czasami tu modlą, a tak to nie, już cisza - mówi kobieta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pytana co sądzi o objawieniu na drzewie, przyznaje, że trudno powiedzieć. - Była sensacja, nie ma sensacji - wzrusza ramionami.
- Czyli Medziugorie tu nie będzie? - dopytuję. - Nie, za mało sensacji było - żartuje kobieta.
- A może będzie? - słyszymy nagle głos z trzeciego piętra. Na balkonie pojawia się starsza kobieta. - Wiem, co tam widzę. A widzę twarz pana Jezusa. Mieszkam tu 44 lata, tego nigdy nie było - dodaje.
- Ale Kościół nie uznał tego - mówię.
- Nie będę kontynuować rozmowy- ucina.
Kościół nie zmienia zdania
Po tym, jak rok temu pod drzewo zaczęto masowo pielgrzymować, stanowisko zabrała kuria. Jej ówczesny rzecznik stwierdził w rozmowie z WP, że biskup nie będzie sprawy nawet badał. - Ludzie niech się modlą i bardzo dobrze, że to robią. Ale na tym drzewie żadnego objawienia nie ma - mówił ks. kan. Jacek Świątek, rzecznik diecezji siedleckiej.
Po roku od zdarzenia stanowisko kurii się nie zmieniło. Nie zauważono też, aby na terenie Parczewa z powodu sytuacji z drzewem wzrosła pobożność, czy liczba osób chodzących do kościoła.
- Dla niektórych taka sytuacja może wzbudzać pobożność, ale to są osoby, które i tak się modlą. Dla osób postronnych to była tylko ciekawość i dlatego tam przyjeżdżali - komentuje w rozmowie z WP ks. Andrzej Karwowski, obecny rzecznik diecezji siedleckiej.
- Osoby, które się tam modliły, w różnych znakach widzą pana Boga. Przez obserwację przyrody również można pana Boga dostrzegać - zaznacza ks. Karwowski.
"Trawy nie trzeba było kosić"
Na ławce obok drzewa spotykam mężczyzn w zielonych uniformach. Pytam, czy mieli więcej pracy ze sprzątaniem, kiedy koło bloku przy Spółdzielczej było więcej pielgrzymkowiczów.
- Nie, trawę wydeptali, to nie trza było kosić - uśmiecha się jeden z panów.
Zauważam, że drzewo samo w sobie jest piękne i przynajmniej nikomu nie przyjdzie do głowy, żeby je teraz wyciąć, mimo że jest bardzo blisko bloku.
- No teraz to nie. Poza tym można by powiedzieć, że to zabytek, bo ono już 50 lat ma - mówi drugi mężczyzna.
- Ale jak będzie stwarzać zagrożenie, to wytną, tak czy siak - zauważa trzeci.
- Nie chciałbym być w skórze tego, kto będzie podjemował tę decyzję - mówię.
- Nie takie rzeczy wycinali. Ale na razie dobrze się trzyma, stoi, więc niech stoi - rzuca drugi mężczyzna.
"Cudowne drzewo" znalazło się nawet jako punkt na mapie Google. Ale trzeba uważać, co wpisujemy. Bo nawet jeśli na drzewie widzimy twarz Jezusa, to w wyszukiwarce należy wpisać "Miejsce objawienia Matki Boskiej".
Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polskiej
Napisz do autora: pawel.buczkowski@grupawp.pl
Czytaj także: