"Na Białorusi nie obowiązują europejskie standardy"
Wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego
Jacek Saryusz-Wolski, komentując niewpuszczenie na Białoruś
czworga polskich eurodeputowanych, powiedział, że oznacza to, iż w
tym kraju nie ma miejsca dla europejskich standardów, które
polegają na swobodzie podróżowania i dialogu.
09.08.2005 | aktual.: 09.08.2005 09:41
Strona białoruska ponadto nie chce respektować takich międzynarodowych norm jak uznawanie specjalnych paszportów Parlamentu Europejskiego - powiedział Saryusz-Wolski we wtorek w radiowych "Sygnałach Dnia".
Będąc gościem w radiowej Trójce oświadczył, że nie ma na razie potrzeby, by w sprawie Białorusi zabierał głos prezydent Aleksander Kwaśniewski. Jego zdaniem, "najlepiej, żeby na razie tę sprawę tłumaczyła szefowa Kancelarii Prezydenta". Wystrzał z najcięższej armaty, a jest nią głos głowy państwa, trzeba zachować na sam koniec - dodał.
Sprawa niewpuszczenia eurodeputowanych jest - według niego - testem na wiarygodność oświadczeń strony białoruskiej. Wskazał przy tym na piątkową deklarację wiceministra spraw zagranicznych Białorusi, który mówił o chęci dialogu. Chęci dialogu nie ma, bo nie można prowadzić dialogu z kimś, kogo się nie wpuszcza lub wsadza do aresztu - mówił Saryusz-Wolski w "Sygnałach Dnia".
Skrytykował też myślenie białoruskich władz, "polegające na tym, że z obywatelami Białorusi mogą rozmawiać tylko ci, których dopuści do takiej rozmowy administracja prezydenta Łukaszenki". To jest standard białoruski, ale nie europejski - dodał.
Oświadczył, że sprawa Białorusi staje się znana międzynarodowej opinii publicznej. Mylą się ci, którzy sądzą, że jeśli będziemy siedzieć cicho, to wtedy represje wobec wolnych mediów i instytucji społeczeństwa obywatelskiego ustaną. Wręcz przeciwnie, będą łatwiejsze - powiedział. Zwrócił uwagę, że obecnie Parlament Europejski wie o wiele więcej na ten temat i wypowiada się klarowniej, sprawą zajmuje się także m.in. Komisja Europejska.
Sprawa Białorusi będzie miała dalszy ciąg w PE, debata na ten temat odbędzie się w komisji spraw zagranicznych, następnie w parlamencie - przypomniał.
Instrumentarium, jakim posługuje się UE wobec krajów, które łamią prawa człowieka, prawa mniejszości i swoje zobowiązania międzynarodowe jest klasyczne - od polityki wizowej po politykę ekonomiczną - dodał Saryusz-Wolski.
W jego ocenie administracja prezydenta Łukaszenki "tak naprawdę obawia się własnych obywateli, których odcina od informacji, od możliwości kontaktu ze światem".
To jest to prawdziwe źródło obaw, ale tak w Europie dziś nie da się żyć. Oczywiście można taki stan przedłużać, stosować represje, aresztować dziennikarzy, przedstawicieli organizacji, ale to wszystko ma kres - ocenił.
W poniedziałek służby białoruskie odmówiły zgody na wjazd do tego kraju czworgu eurodeputowanym Platformy Obywatelskiej, z Saryusz- Wolskim na czele, którzy w Grodnie mieli spotkać się m.in. z nieuznawanym przez władze Białorusi zarządem Związku Polaków na Białorusi oraz z przedstawicielami białoruskiej opozycji demokratycznej.