Mularczyk: nikt nie może być sędzią we własnej sprawie
Nikt nie może być sędzią we własnej sprawie. Jeśli ta ustawa zakłada ujawnienie zasobów archiwalnych IPN, czyli zapisów ewidencyjnych dokumentów, to w mojej ocenie, sam fakt, że takie dokumenty się znajdują i dotyczą jednego, czy dwóch sędziów, to ta okoliczność powinna być sprawdzona i wyjaśniona. Ja tę okoliczność tylko zasygnalizowałem TK - powiedział Arkadiusz Mularczyk, poseł Prawa i Sprawiedliwości w "Salonie Politycznym Trójki".
Krzysztof Skowroński: Dzień, jak wiemy z radia, z telewizji i gazet - nieprzypadkowa kolejność - był bardzo burzliwy. Burzliwy za sprawą wniosków Pana Arkadiusza Mularczyka o wyłączenie dwóch sędziów z obrad.
Arkadiusz Mularczyk: Nie. To nie tak. Uzyskałem informacje, że istnieją zapisy ewidencyjne dotyczące dwóch sędziów TK. Zapoznałem się z tymi materiałami i przygotowałem pismo z upoważnienia pana marszałka Dorna, który mnie do tego zobligował i upoważnił, żeby złożyć wniosek o odroczenie terminu rozprawy z uwagi na potrzebę zapoznania się TK z tymi materiałami, ponieważ te materiały mogły stanowić podstawę do ewentualnego odsunięcia, czy wyłączenia tych sędziów od rozstrzygania w sprawie z uwagi na fakt, że ta ustawa, która obecnie jest rozpatrywana przez TK zakłada właśnie ujawnienie materiałów ewidencyjnych, które są zawarte w archiwach IPN.
W jaki sposób wchodzi się w posiadanie wiedzy o tym, że istnieją zapisy ewidencyjne? Bo tu chodzi o IPN.
- Bardzo prosto. Obecnie obowiązująca ustawa w art. 22 stanowi, że każdy ma prawo dostępu do informacji o dokumentach organów bezpieczeństwa państwa komunistycznego, które są zawarte w archiwach IPN, co do pewnej, określonej kategorii osób. I są to osoby, które pełnią najwyższe stanowiska państwowe. Są to posłowie, parlamentarzyści, sędziowie TK, sędziowie Sądu Najwyższego i wszyscy najwyżsi urzędnicy państwowi. Każda osoba może udać się do IPN i poprosić o te materiały.
To prawda. I Pan udał się IPN. Ale pierwsza część pytania, które stawiają dziennikarze w gazetach i politycy - jak to jest możliwe, że między tym popołudniem, a godziną ósmą rano, tak szybko - to Pan Ryszard Kalisz zwrócił na to uwagę - znalazły się tzw. teczki, tak szybko można było przeczytać te teksty?
- Został złożony wniosek i ten wniosek został zrealizowany tak szybko, z uwagi na fakt, że IPN jest obligowany ustawą, która już obowiązuje od pewnego czasu do przygotowania właśnie katalogów, z których będzie wynikało, jakie są zapisy ewidencyjne, jakie są dokumenty w archiwach IPN na temat właśnie tych osób, które pełnią najważniejsze funkcje w państwie. Z tego, co napisały gazeta, wczoraj rano Pan udał się do IPN i przeczytał Pan, co w tych teczkach jest zapisane? Arkadiusz Mularczyk: - Bardzo pobieżnie się z tym zapoznałem. Krzysztof Skowroński: - Dostał Pan teczki? Grube teczki, czy kartę papieru - jest zapis w ewidencji?
- To są zapisy w ewidencji, to są mikrofilmy, to są wypisy i te dokumenty - zapoznałem się z nimi bardzo pobieżnie - uznałem, że te zapisy ewidencyjne i te dokumenty, które się tam znalazły w archiwach IPN, o tych rzeczach powinien TK wiedzieć. I powinien sam się z nimi zapoznać, żeby podjąć decyzję, co z tym faktem zrobić.
Pan nie studiował tych dokumentów?
- Nie.
Tylko sam fakt, że te dokumenty były, był wystarczającym powodem do tego, żeby Pan wystąpił o to, żeby TK się zapoznał? Nie badał Pan tych dokumentów?
- Ja tych dokumentów nie badałem.
Pół dnia było poświęcone tym dokumentom i Pana wnioskowi. Na koniec okazało się, że to są dokumenty nieprzekonujące - chciałem użyć słowa śmieszne - albo przekonujące do czegoś zupełnie innego, że jeden z panów sędziów był człowiekiem, który nie chciał współpracować i został wyrejestrowany w 1981 roku, a chęcią esbeka było rzeczywiście wciągnąć go do współpracy - nie współpracował. A drugi był już po 1989 roku zarejestrowany. I co?
- Nikt nie może być sędzią we własnej sprawie. Jeśli ta ustawa zakłada ujawnienie zasobów archiwalnych IPN, czyli zapisów ewidencyjnych dokumentów, to w mojej ocenie, sam fakt, że takie dokumenty się znajdują i dotyczą jednego, czy dwóch sędziów, to ta okoliczność powinna być sprawdzona i wyjaśniona. Ja tę okoliczność tylko zasygnalizowałem TK. Jednocześnie złożyłem wniosek o to, żeby TK samodzielnie się zapoznał z tymi dokumentami i podjął obiektywną decyzję. I co się stało? Pan prezes TK poprosił mnie o przedstawienie mojej roboczej notatki, której nie miałem na rozprawie, którą przyniosłem. I na podstawie tej mojej roboczej notatki doszło do wykluczenia dwóch sędziów. Następnie mnie się obecnie zarzuca, że ja nie podałem wszystkiego w tej notatce. Przecież to TK powinien się z tymi dokumentami zapoznać i powinien ocenić, czy są to materiały, które powinny skutkować wyłączeniem tych sędziów.