Mueller kluczy ws. afery mailowej. Wskazał na Kreml, ale nie podał konkretów
- Nie będę komentował działań rosyjskich służb zmierzających do destabilizacji sytuacji politycznej w Polsce - mówił rzecznik rządu Piotr Mueller na konferencji prasowej, odpowiadając na pytania dziennikarzy o domniemane spotkania Michała Dworczyka z Julią Przyłębską. Jednak pytany o dowody na działalność Kremla w tej sprawie nie udzielił konkretnej odpowiedzi.
05.07.2022 | aktual.: 05.07.2022 16:22
Na wtorkowej konferencji prasowej rzecznik rządu był pytany o najnowszą odsłonę afery mailowej, czyli sprawę domniemanych spotkań prezes TK Julii Przyłębskiej z szefem Kancelarii Premiera Michałem Dworczykiem.
Mueller oświadczył, że nie będzie komentował tej sprawy, ponieważ są to "działania dezinformacyjno-manipulacyjne, trwające od wielu miesięcy, za którymi stoją rosyjskie służby". - Wszystko wpisuje się w ten (rosyjski - red.) scenariusz, który był wiele miesięcy temu już zaplanowany - zaznaczył.
- Zresztą nie tylko Polska była przedmiotem ataków grupy "Ghostwriter" powiązanej z rosyjskimi służbami. Również inne państwa padły ofiarą ich działań i też konsekwentnie prowadzą podobną politykę jak my - nie wpisują się w te działania, których życzyłaby sobie Moskwa - wyjaśnił. Wskazał, że celem publikacji "rzekomych maili Dworczyka" jest "destabilizacja sytuacji politycznej w Polsce".
Wyciekły nowe maile. Rzecznik rządu odpowiada
Następnie jeden z dziennikarzy spytał Muellera o przedstawienie dowodów wskazujących jednoznacznie na rosyjską odpowiedzialność za aferę mailową. Wówczas rzecznik "odesłał" pytającego do "amerykańskich raportów dostępnych publicznie od co najmniej od kilku miesięcy" w sieci. Nie wskazał jednak konkretnie, które ze służb USA miałyby być takich raportów autorami.
Wtedy jeden z dziennikarzy wskazał rzecznikowi, że niektórzy przedstawiciele Zjednoczonej Prawicy i rządu potwierdzili autentyczność opublikowanych maili, np. wicepremier Jacek Sasin. Dodał, że rząd nie przedstawił dotychczas żadnych dowodów, które by ich prawdziwość podważały.
Jednak Mueller nie dał się zbić z pantałyku. - Nie dam się namówić jako rzecznik rządu do tego, aby wpisać się w działania, które są kontynuowane, prowadzone z dużą konsekwencją przez Moskwę - powtórzył.
"Sędziowie decydują samodzielnie"
Dalej Muellera pytano, czy "PiS tak głośno walczył o taką reformę sądownictwa, by wyroki były na polityczne zamówienie", nawiązując do domniemanych spotkań Dworczyka z Przyłębską. - Tego typu prowokacje były raczej za poprzedników. Jeżeli komuś się nie podobają orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, który został wybrany w sposób taki jak przewiduje konstytucja, to oczywiście ma prawo krytyki. Natomiast sędziowie Trybunału Konstytucyjnego, podobnie jak sędziowie Sądu Najwyższego, decydują samodzielnie - odpowiedział rzecznik.
Jednak dopytywany, czy prezes Przyłębska spotkała się 7 stycznia 2019 r. z Dworczykiem, Mueller nie zaprzeczył. Ponownie tylko wygłosił swoją "formułkę" o "rosyjskiej prowokacji".