MSZ ws. OBWE uległo naciskom opinii międzynarodowej
Zdaniem rzecznika Samoobrony Mateusza Piskorskiego, decyzja MSZ o zaproszeniu misji OBWE do Polski na październikowe wybory parlamentarne, była spowodowana naciskami międzynarodowej opinii publicznej. Przypomniał jednocześnie, że Samoobrona od początku apelowała o przyjęcie obserwatorów OBWE.
03.10.2007 | aktual.: 03.10.2007 14:59
Szefowa MSZ Anna Fotyga powiedziała, że "jest porozumienie", w wyniku którego "zaprosiła misję OBWE na warunkach uzgodnionych przez OBWE i MSZ do obserwowania wyborów w Polsce".
Wcześniej polskie władze odmówiły zgody na przyjazd obserwatorów OBWE na wybory. Rzecznik MSZ Robert Szaniawski mówił, że OBWE zwracając się do Polski o przyjęcie obserwatorów nie postawiła zarzutów, co do możliwych nieprawidłowości. Fotyga oceniła, że nota w sprawie przyjazdu obserwatorów jest "niestosownym dokumentem", a "Polska jest krajem stabilnej demokracji".
Decyzja MSZ była z pewnością spowodowana naciskami międzynarodowej opinii publicznej, bo z krajową opinią publiczną pani minister Fotyga w ogóle się nie liczy. Decyzja MSZ o wpuszczeniu obserwatorów powinna zostać podjęta już na samym początku. To całe zamieszanie było niepotrzebne - ocenił Piskorski.
Jak dodał, Samoobrona od samego początku apelowała do władz polskich o przyjęcie obserwatorów. Jego zdaniem, wcześniejsza decyzja MSZ o niewpuszczeniu obserwatorów, była kolejną kompromitacją Polski na arenie międzynarodowej.
Nie ma wątpliwości, że obserwatorzy OBWE przyjeżdżają nie tylko do krajów, w których jest zagrożenie dla funkcjonowania demokratycznych reguł gry. Zgoda na uczestnictwo obserwatorów w wyborach powinna być oczywista - ocenił rzecznik Samoobrony.
Piskorski zaznaczył też, że Samoobrona otrzymywała sygnały od przedstawicieli europejskich organizacji pozarządowych oraz biur OBWE z zapytaniami o sytuację w Polsce w związku z kampanią wyborczą.