PolskaMSZ: konsulowie z Łucka - odwołani

MSZ: konsulowie z Łucka - odwołani

Zapadła decyzja o odwołaniu wszystkich konsulów odpowiedzialnych za wydawanie wiz w Łucku (Ukraina) - poinformowali przedstawiciele MSZ. Kontrola w konsulacie w Łucku wykazała m.in. stosowanie nieuzasadnionych preferencji dla niektórych interesantów. Na początku sierpnia "Gazeta Polska Codziennie" podała, że w konsulacie RP w Łucku na Ukrainie działała zorganizowana grupa, która trudniła się m.in. nielegalnym wydawaniem wiz prostytutkom.

MSZ: konsulowie z Łucka - odwołani
Źródło zdjęć: © WP.PL | Andrzej Hulimka

10.08.2012 | aktual.: 10.08.2012 15:54

Na piątkowej konferencji prasowej z udziałem m.in. Mirosława Gajewskiego kierującego Departamentem Konsularnym MSZ, poinformowano, że w ostatnich dniach w Konsulacie Generalnym RP w Łucku eksperci konsularni z MSZ przeprowadzili kontrolę procesu wizowego.

Wykazała ona szereg nieprawidłowości - stosowanie nieuzasadnionych preferencji przy wydawaniu wiz w stosunku do niektórych cudzoziemców oraz brak nadzoru nad działalnością outsourcingowego punktu wizowego.

Kontrolę zakończono w czwartek, a decyzje personalne zapadały jeszcze w piątek rano. Jak poinformował rzecznik resortu Marcin Bosacki, kierownik wydziału wizowego po odwołaniu do Polski został zwolniony ze służby zagranicznej. Pozostali konsulowie byli pracownikami kontraktowymi, w związku z tym odwołanie ich do Polski skutkuje tym, że automatycznie przestają pracować w MSZ.

- Jeśli chodzi o konsula generalnego, jego przyszłość zostanie ustalona po odwołaniu do Polski. Natomiast jemu nie zarzucamy nieprawidłowości, tylko brak nadzoru - powiedział dziennikarzom Bosacki.

Gajewski tłumaczył na konferencji, że nieprawidłowości, jakie wykazała kontrola, dotyczyły preferencyjnych terminów wydawania wiz.

Jak podkreślił, zastosowana tzw. opcja zerowa, czyli odwołanie wszystkich konsulów wizowych jest pochodną obowiązującej w MSZ zasady "zero tolerancji dla korupcji".

- Wizy wydajemy praktycznie każdemu, kto się po nie zgłasza - więc nie jest kwestią załatwienie tego, żeby dać wizę komuś, kto inaczej by tej wizy nie dostał. Decyduje czas - powiedział Gajewski. Jak tłumaczył, w tej chwili osoby rejestrujące się w konsulacie mają terminy wyznaczone na październik.

Konsulaty stosują też tzw. ekspres dla osób, które udają się w sprawach losowych, dla dziennikarzy czy gości instytucji państwowych. - Gdyby ta procedura była transparentna i jednolita, to nie byłoby problemów. Natomiast z analizy akt wynikało, że konsulowie uznaniowo dawali tego typu przywileje różnego rodzaju interesantom - powiedział.

Z kolei podczas kontroli działania tzw. punktu outsourcingowego - stwierdzono powstanie "wirtualnej sztucznej kolejki". Polegała na tym, że choć punkt przyjmowania wiz miał miejsca na dzień następny, to interesantów informowano, że najbliższe miejsca są za tydzień. - Nie ma bezpośrednich dowodów, że ktoś z tego czerpał jakieś korzyści - podkreślił Gajewski, dodając, że to nie MSZ, a powołane do tego służby stwierdzą, czy doszło do korupcji.

Na początku sierpnia "Gazeta Polska Codziennie" podała, że w konsulacie RP w Łucku na Ukrainie działała zorganizowana grupa, która trudniła się m.in. nielegalnym wydawaniem wiz prostytutkom. Gajewski poinformował, że MSZ od pewnego czasu dysponowało informacjami o prowadzonym przez prokuraturę postępowaniu w sprawie wyłudzania w konsulacie w Łucku polskich wiz przy wykorzystaniu fałszywych dokumentów.

- W takim przypadkach MSZ nie podejmuje na ogół żadnych działań, żeby nie przeszkadzać w pracy naszym partnerom zewnętrznym. Jednakże po przedostaniu się do mediów informacji na temat tego postępowania uznaliśmy, że nie możemy dłużej czekać i skierowaliśmy do Łucka grupę kontrolną - powiedział Gajewski. Apelował, aby zachować właściwe proporcje i nie oceniać całej polskiej służby konsularnej na podstawie tego, co zdarzyło się w Łucku.

Przedstawiciele MSZ poinformowali też, że kontrola nie wykazała błędów systemu outsourcingu. - Nie chodzi o to, że outsourcing jest błędny. Chodzi o to, że konsulowie w 3,7 tys. wypadków zastosowali to preferencyjne traktowanie - podkreślił Gajewski. Jak podał, konsulat w Łucku wydaje 100 tys. wiz rocznie.

Również ambasador RP w Kijowie Henryk Litwin podkreślał, że outsourcing wizowy prowadzony jest na podstawie zawartej na określony czas umowy, a konsulaty prowadzą nadzór nad działalnością punktów przyjmowania wniosków wizowych.

W wydanym w piątek komunikacie rzecznik resortu wyraził ubolewanie, że "kilku pracowników naraziło na szwank wizerunek MSZ i przyjazną wobec naszych sąsiadów na Wschodzie politykę, którą społeczeństwa Ukrainy, Białorusi i Rosji doceniają". "Za ich działania przepraszamy" - napisał Bosacki.

Dodał jednocześnie, że "te nieprawidłowości nie mogą jednak przesłonić ogromu pracy, jaką cała służba dyplomatyczno-konsularna wkłada za granicą w pomoc Polakom i obywatelom innych krajów". Jak podkreślił "ostatnio ich zaangażowanie i efekty działań każdego dnia widzimy nie tylko na Wschodzie, ale w Egipcie, Grecji, Tunezji, a także Syrii".

Śledztwo w sprawie nieprawidłowości przy wydawaniu wiz wjazdowych na teren Unii Europejskiej prowadzi od czerwca Prokuratura Apelacyjna w Katowicach. Dotychczas zarzuty - dotyczące poświadczenia nieprawdy w dokumentach - usłyszało pięć osób. Prokuratura nie ujawnia, o kogo chodzi. - Bliższe informacje, z uwagi na dobro postępowania, na tym etapie nie mogą być podane - powiedziała prok. Bożena Jaworek-Kaziród.

Jak wynika z informacji przekazanej przez prokuraturę, w postępowaniu badane są nieprawidłowości przy wydawaniu wiz przez konsulaty RP na Ukrainie - wynika z tego, że chodzi nie tylko o jedną placówkę. Prokurator nie chciała tego jednak rozszerzyć. Postępowanie zostało początkowo wszczęte w Prokuraturze Okręgowej w Bielsku-Białej. Podstawą wszczęcia śledztwa była informacja z placówki Straży Granicznej w Żywcu.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (167)