Mrożąca krew w żyłach interwencja policji. Funkcjonariusz zastrzelił podejrzanego jego własną bronią
Dwóch funkcjonariuszy policji z Roy City w Utah zostało wezwanych przez pracownika stacji benzynowej do podejrzanie zachowującego się mężczyzny. Zwykła interwencja szybko zamieniła się w walkę na śmierć i życie.
01.04.2017 20:25
Policjanci przyjechali na miejsce wezwania i zidentyfikowali podejrzanego, 39-letniego Nicolasa Sancheza. Mężczyzna zachowywał się podejrzanie. Rozglądał się wokół stacji, zostawił także uruchomiony silnik w zaparkowanym samochodzie. Funkcjonariusze interwencję zaczęli bardzo spokojnie. Patrol podszedł do mężczyzny, a jeden z policjantów prosił Sancheza o zbliżenie się. Ten zaczął dopytywać co takiego niby zrobił. Ponownie proszony o podejście i rozmowę z funkcjonariuszami wciąż nie dostosowywał się do poleceń.
Uwaga! Wideo zawiera treści, które niektórzy widzowie mogą uznać za drastyczne.
Gdy w końcu postąpił krok w kierunku policjantów, lewą dłoń umieścił w kieszeni spodni. Został upomniany, by tego nie robić, na co zareagował unosząc bluzę. Wtedy funkcjonariusz zauważył schowany za paskiem spodni pistolet. "Masz przy sobie broń. Nie ruszaj się. Nie sięgaj po broń!" - po tych słowach policjanci ruszyli w stronę Sancheza, który zaczął uciekać. Jeden z funkcjonariuszy ruszył za podejrzanym, wdał się z nim w gwałtowną szarpaninę i powalił na ziemię. Drugi zauważył, że Sanchez sięga w kierunku broni. Bojąc się o życie partnera oddał strzał. Policjant, który przewrócił Sancheza odebrał mu broń i oddał kolejne strzały w kierunku podejrzanego.
Policja z Utah zdecydowała się na upublicznienie filmu ku przestrodze. Adwokat Heather White oceniła zachowanie funkcjonariuszy jako prawidłowe. "Lekkomyślne zachowanie Sancheza doprowadziło do reakcji policjantów" - mówiła. "Dzięki reakcji funkcjonariuszy, nikt poza Sanchezem tej nocy nie ucierpiał". Podkreśliła również, że policjanci zrobili to, do czego zostali wyszkoleni.