Możdżonek rozwiewa wątpliwości. Wchodzi na poważnie do polityki

- Mogę potwierdzić, że faktycznie będę startował na prezydenta Olsztyna. Niebawem ogłosimy to oficjalnie - mówi Wirtualnej Polsce Marcin Możdżonek, były reprezentant Polski, siatkarski mistrz świata i Europy.

Marcin Możdżonek
Marcin Możdżonek
Źródło zdjęć: © PAP

21.02.2024 19:45

Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: Od kilku dni mówi się o tym, że będzie pan startował w wyborach na prezydenta Olsztyna, ale nie ogłosił jeszcze swojej kandydatury. To jak w końcu z tym będzie?

Marcin Możdżonek, były reprezentant Polski w siatkówce, mistrz świata i Europy: Zarejestrowałem swój własny komitet i mogę panu potwierdzić, że faktycznie będę startował na prezydenta Olsztyna. Niebawem ogłosimy to już oficjalnie.

Po co Marcinowi Możdżonkowi polityka?

Zdecydowałem się kandydować, bo nasze miasto potrzebuje dużej i szybkiej zmiany. Olsztyn nie rozwija się tak jak inne podobne miasta, ludzie stąd wyjeżdżają, inwestorzy wybierają inne lokalizacje. Nie mamy dobrze płatnej pracy, nasz uniwersytet nie współpracuje z miastem tak, jak powinien. Szkoły średnie także nie odpowiadają potrzebom mieszkańców i biznesu. Jeśli jesteśmy przy biznesie, to on ucieka z naszego miasta. Duże firmy przyjeżdżają, widzą potencjał, ale odbijają się od braku możliwości inwestycyjnych, jakie oferuje gmina.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

W grudniu mówił pan, że polityka nie jest dla pana. Nie startował pan w wyborach do parlamentu, mimo że miał kilka propozycji startu.

To prawda, odmawiałem, bo nie chciałem dostać łatki. W polityce ogólnokrajowej też chciałbym zmiany, myślę, że funkcja posła - przycisku do głosowania odchodzi powoli w przeszłość. Społeczeństwo jest coraz bardziej świadome, na kogo głosuje. Mam nadzieję, że zmusi to całą klasę polityczną do pracy nad sobą. Przed poprzednimi wyborami dostałem propozycje z pięciu różnych komitetów. Nie chciałem jednak w tym uczestniczyć, bo obojętnie, z kim bym się nie związał, to łatka partyjna zostałaby ze mną na zawsze.

W wyborach samorządowych jest zdecydowanie inaczej. Powiązania partyjne nie mają tak dużego znaczenia. Mogłem wystawić swój niezależny komitet oparty o ludzi, którym zależy na Olsztynie i którzy razem ze mną chcą zmieniać go na lepszy. Są ze mną olsztynianie o bardzo różnych poglądach i doświadczeniach. Takie podejście pozwala na zbudowanie naprawdę szerokiego spojrzenia na sprawy naszego miasta.

Jakie są priorytety na prezydenturę?

Przede wszystkim zapewnienie możliwości zarabiania w Olsztynie dobrych pieniędzy. Miasto nie ma problemu z bezrobociem, ma jednak problem z dobrze płatnymi miejscami pracy. W ostatnich latach nie przyciągnięto tu żadnych strategicznych inwestorów. To jest absolutnie kluczowe, żeby olsztynianie zaczęli dobrze zarabiać. Obecnie statystycznie jesteśmy na szarym końcu wśród miast wojewódzkich. Należy odejść od myślenia o Olsztynie jako o mieście turystycznym. Musimy też przestać być miastem typowo urzędniczym. Olsztyn musi zacząć rozwijać się wokół biznesu, wspierać swoich mieszkańców w przedsiębiorczości. Oczywiście najlepiej, żeby udało się wypracować takie przestrzenie, które otworzą nasze miasto na branże innowacyjne oraz wykorzystają potencjał naszego uniwersytetu, szczególnie w obszarze medycyny.

Tak naprawdę chciałbym postawić olsztynianina w centrum działań miasta. Mam nieodparte wrażenie, że mieszkańcy zostali zaniedbani, a prowadzone przez miasto procesy inwestycyjne zepchnęły wszystkie inne aspekty na bardzo daleki plan. Niemal w ogóle nie istnieje sfera kulturalno-społeczna. Zadaniem będzie przywrócenie festiwali muzycznych takie jak Olsztyńskie Noce Bluesowe, odświeżenie Olsztyńskiego Lata Artystycznego z odpowiednim budżetem, które kiedyś cieszyło się dużą popularnością i przyciągało na olsztyńskie Stare Miasto tłumy mieszkańców. To będzie absolutna podstawa szybkich zmian.

Rozwój sportu w Olsztynie też będzie jednym z pana priorytetów?

Oczywiście jest to naturalny obszar, z którego się wywodzę. Kwestie sportu należy podzielić na dwa aspekty: sport zawodowy i rekreację. Jeśli chodzi o finansowanie sportu zawodowego nikt nie ma wątpliwości, że powinien powstać nowy stadion miejski. Olsztyn zasługuje na obiekt, który nie będzie powodem do wstydu. Mamy pomysł, jak go wybudować. Ważne, żeby był to obiekt multifunkcyjny, który powstanie we współpracy z operatorami podobnych obiektów. Dlaczego? Bo zależy mi, żeby jego utrzymanie było możliwie neutralne dla miejskiego budżetu, a nie tak jak w przypadku nowej Hali Urania, która będzie kosztować miasto około 7 mln zł rocznie.

Sport amatorski i rekreacyjny to podstawa funkcjonowania zdrowego społeczeństwa. Chciałbym wrócić do tego, co w przeszłości działało w programie "Olsztyn Aktywnie". Aktywizacja społeczeństwa, tworzenie przestrzeni do spotkań i rozgrywek sportowych to jest coś, na czym mi osobiście szczególnie zależy. Tym też przez ostatnie lata zajmowała się moja fundacja na terenie całego kraju.

W mediach pojawiły się informacje o tym, że będzie miał pan poparcie Konfederacji, jednak ta ostatecznie wystawi swojego kandydata. Dlaczego się nie udało?

To była kaczka dziennikarska. Rozmawiałem o tym nawet z jednym z redaktorów "Gazety Wyborczej" w Olsztynie, który o tym napisał, a później zmieniał treść swojego artykułu, który to insynuował. Nigdy nie negocjowałem poparcia mojej kandydatury z żadnym przedstawicielem Konfederacji. Nie wiedziałem, skąd ten pomysł.

A co z poparciem Trzeciej Drogi? To też fake news?

To akurat jest prawda. Rozmawialiśmy z Trzecią Drogą i od tego się nie odcinam. Finalnie nie udało nam się dojść do porozumienia.

Czy nie przeszkodzi panu zaangażowanie w łowiectwo i stanowisko prezesa Naczelnej Rady Łowieckiej? To temat, który mocno dzieli społeczeństwo.

Objąłem tę funkcję, aby zreformować polskie łowiectwo oraz dokonać zmiany wizerunkowej, mentalnej i prawnej. W środowisku łowieckim większość osób chce tej zmiany. Jest trudno, ale nie boję się wyzwań. Do końca będę szedł w kierunku, który sobie obrałem. Proszę pamiętać, że łowiectwo to jedna z gałęzi gospodarki naszego kraju, a myśliwi wykonują ustawowe obowiązki i to za swoje pieniądze. To działalność społeczna.

Według sondażu Europejskiej Federacji Łowieckiej akceptacja społeczna łowiectwa w Polsce wynosi ok. 30 proc. Negatywne odpowiedzi to 25 proc., a reszta nie ma wiedzy, czym jest łowiectwo. Czerpanie jej tylko z emocjonalnych przekazów medialnych jest szkodliwe dla prawdy.

Czy w razie wyboru zrezygnuje pan z funkcji w Polskim Związku Łowieckim?

Jestem prezesem Naczelnej Rady Łowieckiej. Tę funkcję pełnię wyłącznie społecznie. Nie zamierzam zrezygnować. Nie po to deklarowałem swoją chęć zmian i przyjąłem tę funkcję, żeby po kilku miesiącach z niej zrezygnować. Umówiłem się na pewne rzeczy i chcę swoje działania doprowadzić do końca. Nie wyobrażam sobie innej ścieżki.

Uważa pan, że łączenie tych funkcji jest możliwe?

Skoro Waldemar Pawlak był premierem i łączył z tym funkcję prezesa Zarządu Głównego Związku Ochotniczych Straży Pożarnych, to myślę, że i ja sobie poradzę w łączeniu obu zadań. Tak jak podkreślałem – nie wyobrażam sobie niewywiązania się z obietnic, co do których się zobowiązałem.

Start w wyborach na prezydenta Olsztyna może być wstępem do krajowej polityki?

Teraz koncentruję się wyłącznie na Olsztynie. Tu jest tyle rzeczy do zmiany i poprawy, że nawet z tyłu głowy nie mam takich myśli. Jakbym chciał wejść do polityki centralnej, zrobiłbym to już dawno.

Polityka, także samorządowa, to umiejętność budowania sojuszy. Do której z opcji jest panu najbliżej?

Tu liczą się najbardziej koalicje samorządowe, a nie partyjne. Współpracuję z ludźmi, którzy chcą zmienić Olsztyn na lepszy i nie będę stosował klucza partyjnego. Na poziomie samorządu nie ma miejsca na spory ideologiczne. Tu liczy się pragmatyzm i dobro olsztynian. Nic poza tym. Rozmawiałem ze wszystkimi opcjami politycznymi w tym mieście, z wyjątkiem Konfederacji i niestety wyszedł z tego krzywdzący fake news. Szeroka koalicja wcale nie jest wykluczona.

Skoro tak, rozmawiał pan także z Lewicą, do której - przynajmniej sądząc po pańskich wypowiedziach - panu daleko?

Oczywiście. Myślę, że szczególnie aspekty budownictwa społecznego są w programie Lewicy tym, nad czym warto się pochylić. Wydaje mi się, że to teraz jedyny projekt, aby rozwiązać problem braku mieszkań. Czy się z nim w pełni zgadzam - pewnie nie, ale jest to jakaś przestrzeń do dyskusji.

Jak postrzega pan spór pomiędzy byłym i obecnym rządem? Są obawy, że ten spór przeniesie się także na poziom samorządowy?

To szkodliwe dla Polski. W parlamencie nie widzę od dawna żadnej merytoryki. Jest podgrzewanie emocji i to głównie tych negatywnych, szczucie jednych na drugich. Każdy jest w stanie to wychwycić. Politycy cynicznie grają emocjami swojego elektoratu, a my trochę do tego przywykliśmy. Szkoda, bo zamiast zajmować się sprawami naprawdę istotnymi, wszystko sprowadza się do poziomu politycznych happeningów i autokreacji poszczególnych polityków.

Warto zwrócić uwagę choćby na temat CPK. Media głównego nurtu nie dały platformy do dyskusji, jaką dał chociażby Krzysztof Stanowski. Na jego kanale odbyła się debata, w której uczestniczyły obie strony i każdy mógł wyrobić sobie zdanie. Wyborcy już nie są bezkrytyczną masą, którą można wodzić za nos poprzez kontrolowanie mediów głównego przekazu. Już dojrzeli, głosują coraz bardziej świadomie i chcą znać powody poszczególnych decyzji, zwłaszcza tych strategicznych dla rozwoju kraju.

To jakie jest pańskie zdanie na temat CPK i Olsztyna?

W Olsztynie nikt nie podejmuje tej debaty. Sama budowa nitek łączących Olsztyn z Baranowem nie jest z poziomu stolicy Warmii i Mazur problemem, bo poza jednym odcinkiem trasa kolejowa do Warszawy jest już praktycznie skończona. Moim zdaniem CPK da dużo lepszy dojazd do samego portu lotniczego. Obecnie zarówno do Modlina, jak i na Okęcie bezpośredni dojazd koleją jest niemożliwy. Przez co większość osób musi korzystać z komunikacji na własną rękę. Jeśli CPK zostanie wybudowane, uważam, że komfort podróżowania olsztynian powinien się zdecydowanie zwiększyć. Oczywiście, zależy to również od siatki połączeń kolejowych.

Czy ucierpi na tym nasz regionalny port w Szymanach, trudno mi powiedzieć. Mam wrażenie, że ma on obecnie tak duże problemy z utrzymaniem stałej siatki połączeń, że jego przyszłość może nie być tak kolorowa, jak pierwotnie zakładano. Olsztyn potrzebuje swojego portu lotniczego i liczę na jego dynamiczny rozwój.

Myślę też, że generalnie czeka nas dyskusja o roli Olsztyna. Zdecydowanie nie zgadzam się z próbą zrobienia z tego pięknego miejsca Polski B, która jest atrakcyjna tylko w sezonie, a przez resztę roku nikogo nie interesuje. Dla mnie to wizja zupełnie nie do zaakceptowania i zamierzam z nią walczyć. Olsztyn może być oparty o innowacyjne branże, które pozostawią go zielonym, ale dadzą mieszkańcom możliwość życia na poziomie, na który zasługują.

Rozmawiał Arkadiusz Dudziak, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
marcin możdżonekprezydent olsztynapolityka
Zobacz także
Komentarze (288)