Możdżonek o podejrzanym o niszczenie ambon: Jestem wstrząśnięty
- Jeżeli to wszystko się potwierdzi, to ten człowiek nie powinien pracować z ludźmi, ani zabierać głosu w życiu publicznym – tak Marcin Możdżonek, prezes Naczelnej Rady Łowieckiej komentuje doniesienia, że podejrzanym o zniszczenie 17 ambon pod Olsztynem jest pracujący w liceum nauczyciel etyki.
Możdżonek sławę zdobył jako siatkarz, ale oprócz tego jest też olsztyńskim radnym, myśliwym i szefem Naczelnej Rady Łowieckiej. Proceder niszczenia stanowisk myśliwskich krytykował już wcześniej, dlatego zapytaliśmy go, co poczuł, gdy wydało się, komu postawiono w tej sprawie zarzuty.
O tym, że to nauczyciel etyki z olsztyńskiej szkoły, poinformował "Fakt". Jędrzej K. był też - według gazety - niedawnym kandydatem na radnego Olsztyna z lokalnego komitetu.
- Jestem wręcz zdruzgotany tą wiadomością – nie ukrywa. - Zawód nauczyciela jest zawodem zaufania publicznego. Tym bardziej nauczyciel etyki powinien być drogowskazem i latarnią dla młodych ludzi, która opowiada im, czym jest etyka, na czym polega, jak ją rozumieć i jak postrzegać świat, a zamiast tego z zarzutów wynika, że on daje do zrozumienia, że nienawidzi jakiejś grupy społecznej - mówi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prezes NRŁ nadmienia, że w sprawie chodzi nie tylko o niszczenie mienia, w tym również państwowego, ale też narażenia na utratę życia lub zdrowia.
- To nie ma z etyką nic wspólnego. Jestem wstrząśnięty, to niedopuszczalne. Chociaż patrzę również na to przez pryzmat tego, że startował do rady miasta akurat z takiego komitetu, gdzie skrajności są często spotykane – komentuje Marcin Możdżonek.
I dodaje: - Ja nie feruję wyroków, ale jeżeli to wszystko się potwierdzi, to moim zdaniem ten człowiek nigdy nie powinien już być nauczycielem. Nie powinien pracować z ludźmi ani zabierać głosu w życiu publicznym. To, co mu zarzucono, to coś więcej niż hejt. Nie dość, że to dewastacja mienia prywatnego i państwowego, to jeszcze doprowadzenie do tego, że ktoś może stracić życie lub zdrowie.
Proceder trwał prawie całe lato
O serii zniszczeń myśliwskich ambon w okolicach Olsztyna informowaliśmy w WP we wrześniu. Wszystkie przypadki łączy, że doszło do nich latem, na tym samym terenie i modus operandi. Z przekazanych nam informacji wynikało, że ktoś niszczył stanowiska myśliwskie za pomocą piły. Przepiłowywał lub w niektórych przypadkach nadpiłowywał konstrukcje tak, by runęły, kiedy ktoś na nie wejdzie. Czasem ograniczał się do zniszczenia samych drabin.
Jak mówił nam Grzegorz Butkiewicz, zastępca Nadleśniczego Nadleśnictwa Olsztyn, niszczenie ambon nigdy nie zdarzało się na taką skalę.
Policjanci trafili na trop podejrzanego w połowie września. Myśliwy usłyszał w lesie dźwięk piły mechanicznej, a gdy podszedł, ujrzał między drzewami mężczyznę, który niósł odcięty fragment drabiny. Piła leżała obok.
- Mężczyzna zorientował się, że został nakryty na gorącym uczynku i rzucił się do ucieczki - relacjonował Jacek Wilczewski z olsztyńskiej policji. - Łowczy zapamiętał, jak wyglądał sprawca i zauważył, że wsiada do zaparkowanego ponad kilometr dalej samochodu. To był punkt zaczepienia, który wykorzystali śledczy. Po kilkunastu godzinach zatrzymali podejrzanego.
39-latek usłyszał zarzuty zniszczenia 17 ambon myśliwskich i spowodowania szkody na 32 tys. zł, a także zarzut narażenia osoby na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia, ponieważ jedna z ambon zawaliła się, gdy wszedł na nią myśliwy. Podejrzany nie przyznał się do winy, został objęty dozorem.
Kilka dni temu dziennik "Fakt" ujawnił, że chodzi o Jędrzeja K., olsztyńskiego nauczyciela etyki, niedawnego kandydata na radnego Olsztyna z lokalnego komitetu.
Mikołaj Podolski, dziennikarz Wirtualnej Polski