Moździerz w Nangar Khel był uszkodzony?
We wtorek sąd wojskowy w Warszawie zdecyduje, czy przedłużyć o kolejne
trzy miesiące tymczasowy areszt siedmiu żołnierzy podejrzanych o
zbrodnię wojenną w afgańskiej wiosce Nangar Khel. Z ustaleń "Wprost"
wynika, że do tragedii mogło dojść z powodu uszkodzenia moździerza, z
którego strzelali żołnierze.
11.02.2008 | aktual.: 11.02.2008 16:55
- Zaraz po przyjeździe na misję podczas prób dwóch moździerzy 60 mm z wyposażenia 1 plutonu szturmowego, jeden z artylerzystów mało nas nie pozabijał. Wykonaliśmy test i okazało się, że granaty zamiast spadać w odległości 1500 m, spadają 500 m od nas. Żołnierz, któremu był przypisany ten moździerz, odmówił korzystania z niego, ale nie wiem, czy meldunek o awarii kiedykolwiek wyszedł poza bazę - twierdzi oficer, który służył wówczas w Wazi Khwa.
Artylerzysta, o którym mówi, to st. szer. Robert B., jeden z podejrzanych o zbrodnię w Nangar Khel - podczas ostrzału wioski obsługiwał inny moździerz znajdujący się na wyposażeniu 1 plutonu. Również ten moździerz był jednak uszkodzony - podczas strzelania kilka tygodni przed incydentem w Nangar Khel pękła w nim metalowa obejma, którą trzeba było wymienić. Tę informację potwierdzają obrońcy podejrzanych.
Żołnierze z bazy w Wazi Khwa zgłaszali przełożonym, że mają również problemy z granatami do moździerza. "Rzeczpospolita" ujawniła meldunek złożony 30 lipca 2007 r. ppłk. Adamowi Strękowi, dowódcy Polskiej Grupy Bojowej w Afganistanie. Meldunek kończył się wnioskiem o wycofanie wadliwej amunicji. Do dziś jej nie wycofano, a problemy z amunicją, takie same jak zgłoszone ppłk Strękowi, mieli również żołnierze wyjeżdżający na drugą zmianę do Afganistanu podczas prób na poligonie w Toruniu ("Wprost" pisało o tym już na początku stycznia).
Sprawę ewentualnej wady amunicji i moździerza ma zbadać w warunkach afgańskich komisja biegłych powołana przez prowadzącą postępowanie poznańską prokuraturę wojskową. Ekspertyza ma być gotowa do 15 kwietnia.
Podczas ostrzału afgańskiej wioski w sierpniu 2007 r. zginęło sześć osób, dwie kolejne zmarły w wyniku odniesionych ran. Prokuratura postawiła zarzuty siedmiu żołnierzom. Sześciu z nich zarzuciła zabójstwo ludności cywilnej, jednemu - atak na niebroniony obiekt cywilny. Grozi im kara od 12 lat więzienia do dożywocia.
(AJ)