Mówią na niego Szatan, to żołnierz tygodnia
St. szer. Kamil Szarłan służy w 2. kompanii piechoty zmotoryzowanej w Zgrupowaniu Bojowym Bravo. Pełni funkcję celowniczego wielkokalibrowego karabinu maszynowego (WKM), który zamontowany jest na wieżyczce pojazdu MRAP. Na co dzień stacjonuje wraz z kolegami z kompanii w bazie Warrior. Mówią na niego Szatan.
Kamil od trzech lat jest żołnierzem zawodowym. Na co dzień służy w 10. Brygadzie Kawalerii Pancernej (10BKPanc) w Świętoszowie, gdzie każdego dnia dojeżdża z oddalonego o 50 km Lubania Śląskiego. Misja w Afganistanie jest jego pierwszą misją. Jak twierdzi, na misje musiał pojechać - bo jechali przecież moi koledzy, mój dowódca kpt. Wojciech Wołosiński, nie mogłem ich puścić samych - tłumaczy śmiejąc się jednocześnie. W kompani wszyscy nazywają go Szatanem. - To przezwisko to zwykłe przekształcenie mojego nazwiska, ale może również fakt, że jestem trochę szalony i niespokojny - wyjaśnia Kamil.
Pluton, w którym służy Kamil często wyjeżdża z bazy Warrior na patrole i konwoje. Celowniczy na misji przez pozostałych żołnierzy nazywany jest "gunerem" a miejsce w pojeździe przez niego zajmowane "gunerką". Bycie gunerem to bardzo odpowiedzialna funkcja, od której zależy bardzo wiele. Na patrolach poza bazą Kamil obserwuje lub skanuje powierzony sektor czy odcinek drogi. W swej gunerce może widzieć więcej, bo znajduje się najwyżej, jest to najwyższy punkt pojazdu. O tym, co zobaczy a w szczególności o tym, co go zaniepokoi natychmiast melduje swemu dowódcy chor. Sławomirowi Świątkowi.
Aby pozycja była stabilna i aby po prostu Kamil nie wypadł z pojazdu przed patrolem zakłada specjalne szelki, które umożliwiają mu wykonywanie zadań. - Guner podczas patrolu nieustannie musi być skupiony, nie może pozwolić sobie na odrobinę luzu. Od tego jak się zachowa może zależeć bardzo wiele - tłumaczy chor. Sławomir Świątek, dowódca 3. plutonu.
Przełożeni oceniają Kamila jako żołnierza bardzo dobrego, który nawet w trudnych chwilach nie traci głowy. Podkreślają, że wielokrotnie dał temu wyraz w działaniach bojowych. Jednocześnie Kamil jest lubiany i szanowany przez kolegów. Został wybrany i pełni funkcję męża zaufania korpusu szeregowych zawodowych w swojej kompanii.
Jak twierdzi misja sprawia, że wiele rzeczy traci na znaczeniu i przestaje być ważne. - Człowiek uświadamia sobie, że to, co posiada: żona, rodzina, dom, zainteresowania, psy czy przyjaciele, to wszystko nabiera innego znacznie ważniejszego wymiaru. Tu człowiek docenia wiele rzeczy, które kiedyś były zwyczajne a dziś przez to, że są tak odległe stają się ważne - z powagą w głosie opisuje Kamil.
Pasją Kamila są psy a dokładniej psy rasy husky. Ma trzy psy husky: Bastera, Airę i Snookera z którymi bierze udział w zawodach psich zaprzęgów. Ze swymi psami startuje zarówno latem jak i zimą. - Przygotowanie psów i zaprzęgów jest zarówno pracochłonne jak i czasochłonne, ale sprawia mi to wielką radość - z uśmiechem opisuje Kamil. Największym sportowym osiągnięciem jego i jego psów jest 11 miejsce w Mistrzostwach Europy Psich Zaprzęgów.
Jak twierdzi Kamil najważniejszą chwilą w ciągu każdego dnia jest telefon do jego ukochanej żony Oli. - Dzwonię do żony, gdy tylko jest to możliwe, praktycznie codziennie - mówi Kamil.
Kpt. Artur Pinkowski, PKW Afganistan