Motolotnią po pieniądze dla powodzian
Dwaj łódzcy dziennikarze, którzy w niedzielne południe mieli wyruszyć motolotnią w podróż dookoła północnej i środkowej Polski, z powodu deszczu i wiatru opóźniają start, czekając na
poprawę pogody. W czasie wyprawy mają zbierać pieniądze dla powodzian.
_ W ten sposób chcemy pomóc tym wszystkim, których spotkaliśmy w ubiegłym roku, gdy płynęliśmy zbudowaną przez nas syrenką-katamaranem z Krakowa do Gdańska_ - powiedział Przemysław Witkowski, jeden z dziennikarzy.
Drugi z podróżników Radosław Wilczek ma uprawnienia pilota motolotniowego pierwszej klasy. Witkowski będzie mu pomagał jako nawigator. Chcą pokonać trasę ok. 2-2,5 tys. Polecą do Dęblina, stamtąd do Białegostoku, potem do Mikołajek, Gdańska, nad Hel, a następnie do Warszawy.
Dziennikarze mieli lecieć skonstruowaną przez siebie motolotnią o nazwie Tymotejka (jej ojcem chrzestnym jest znany satyryk Stanisław Tym). Jednak, gdy jeden z członków łódzkiego aeroklubu dowiedział się, że celem wyprawy jest zbiórka pieniędzy na rzecz powodzian, pożyczył dziennikarzom swoją znacznie nowocześniejszą motolotnię.
Umieszczone na niej hasło "Polska młodzież lata polskimi motolotniami" nawiązuje do ubiegłorocznej akcji obu dziennikarzy, którzy płynęli Wisłą katamaranem skonstruowanym na podstawie nadwozia syreny bosto. Płynęli wówczas pod hasłem "Polska młodzież pływa polskimi samochodami".
Na burcie motolotni wypisana jest też nazwa Łódzkiej Fundacji Rozwoju Transplantologii i Urologii - Witkowski i Wilczek propagują w ten sposób świadome dawstwo organów. (reb)