Trwa ładowanie...
d2hln9p
16-09-2004 07:28

Moskiewska szkoła public relations

Zaczynamy szturm na opanowaną przez terrorystów szkołę. W środku półtora tysiąca dzieci. Świat zamiera. To idealny dzień, żeby otruć opozycyjną dziennikarkę. Bo wobec dramatycznych zdjęć ze szturmu i setek ofiar, sprawa dziennikarki przejdzie niezauważona. Tak działa moskiewska szkoła public relations.

d2hln9p
d2hln9p

Zakładników trzystu, czyli tysiąc pięćset

Świat obiega informacja – terroryści w Biesłanie porwali 300 dzieci. Całe miasto wie, że na uroczystości rozpoczęcia roku szkolnego było ich o wiele więcej, ale rosyjskie media powielają oficjalną wersję. Przez dwa dni zachodnim korespondentom nie przychodzi do głowy, że są w kraju, w którym nawet prawdziwość informacji o liczbie zakładników trzeba sprawdzić.

W końcu od nauczycielki ze szkoły w Biesłanie dowiadują się przypadkiem, że dzieci jest nie 300, tylko 1500. Nowa informacja idzie w świat bez komentarza.

Pomysł, że władze liczbę zakładników zaniżyły celowo po to, żeby w przyszłości móc oszukać opinię publiczną gdy chodzi o liczbę zabitych w czasie szturmu komandosów, nie przychodzi zachodnim dziennikarzom do głowy.

Są lepsze newsy, to można ją otruć

Na wszystkich najważniejszych kanałach trwa bezpośrednia transmisja z Biesłanu. W tym czasie do samolotu wsiada rosyjska niezależna dziennikarka Anna Politkowska. To ona dostarczyła światu najwięcej informacji o tym, co dzieje się w Czeczenii. W listach od wojskowych czyta, że „kwalifikuje się do likwidacji, tak jak jej czeczeńscy bandyci”. Politkowska pije herbatę. Nagle zasypia. Trafia do szpitala w stanie ciężkim, walczy o życie.

d2hln9p

Rosyjskie władze nie starają się nawet udowodnić, że to nie one stoją za otruciem Politkowskiej. Unieszkodliwiają dwóch dziennikarzy jednocześnie. W tym samym czasie do Biesłanu usiłuje dolecieć Andriej Babicki, inny niezależny rosyjski dziennikarz. Za pisanie prawdy o Czeczenii trafił już do obozu koncentracyjnego w Czeczenii. Babickiego na lotnisku zaczepiają podpici mężczyźni. Zostaje zatrzymany za udział w szarpaninie.

Kalkulacja władz, że w chwili, gdy cały świat patrzy na porwane dzieci, nikt nie przejmie się losem dziennikarzy, spełnia się niemal w stu procentach. W zachodnich mediach sprawa nie zostaje dostrzeżona. Jeśli – to jako jedna z ostatnich agencyjnych informacji.

Putin robił wszystko, żeby ratować dzieci

Rozpoczyna się szturm. Krwawy, nieudany, skrajnie nieprofesjonalny. Zachodnie agencje podają informacje, że być może jego rozpoczęcie było przypadkowe albo zaczęło się w reakcji na rozstrzeliwanie zakładników.

Korespondentom nie przychodzi do głowy, że los zakładników nie ma tu nic do rzeczy, a decyzja o szturmie rozpatrywana jest tylko z jednego punktu widzenia – wizerunku prezydenta Putina. I że decyzje zapadają na najwyższym szczeblu.

d2hln9p

Z zachodnich gazet wynika, że jest odwrotnie. „Sueddeutsche Zeitung” cytuje rzecznika Putina, który tłumaczy, że dla ratowania dzieci w Biesłanie rosyjski prezydent był gotów złamać zasadę niepodejmowania negocjacji z terrorystami. - Terroryści mogli otrzymać pieniądze, korytarz powietrzny, helikoptery lub samoloty - twierdzi rzecznik.

Rzymski dziennika „Il Tempo” w artykule „Nowe Auschwitz” podkreśla, że szturm rosyjskich sił specjalnych był próbą uratowania tych, których można było jeszcze uratować. Wątpliwości nie ma amerykańska administracja: - Odpowiedzialność za te tragiczne zgony ponoszą terroryści. Stany Zjednoczone stoją ramię w ramię z Rosją w naszej globalnej walce z terroryzmem - zapewnia rzecznik Białego Domu Scott McClellan.

Podobnie myślą Brytyjczycy: według Blaira w Biesłanie dał o sobie znać „niesamowity ekstremizm, nie liczący się z żadnymi ograniczeniami, który może dotknąć każdy kraj na świecie”.

d2hln9p

Czeczenia, czyli Al-Kaida

W CNN trwa relacja z Biesłanu. Sonda wśród mieszkańców Moskwy, którzy pomstują na Czeczenów. Ich wypowiedzi CNN pozostawia bez komentarza. W studiu pojawiają się eksperci. Jedyne co interesuje dziennikarzy, to domniemane związki Czeczenów z Al-Kaidą. Widz nie dowiaduje się nic na temat podłoża konfliktu ani tego, co dzieje się na co dzień w Czeczenii.

BBC przeprowadza – ewenement – wywiad z Ahmedem Zakajewem, przedstawicielem czeczeńskiego prezydenta Asłana Maschadowa. Zakajew musi odpowiedzieć na pytanie, czy... cała czeczeńska partyzantka powiązana jest z Al-Kaidą. Jego zaprzeczenia to dla wielu dziennikarzy duża niespodzianka.

Zdania, że terroryzm ma coś wspólnego z polityką Putina w stosunku do Czeczenii, nie sposób wymusić od zachodnich polityków. Najważniejsi zgodnie odmawiają wypowiedzi. Brytyjski premier Tony Blair twierdzi, że „w dniu żałoby narodowej w Rosji nie należy rozważać takich kwestii”. Zaś niemiecki kanclerz Gerhard Schroeder odmawia nawet skomentowania przebiegu szturmu, zasłaniając się brakiem informacji.

d2hln9p

Podłożem konfliktu zajmują się za to włoskie gazety. Gazeta „La Padania” pisze: to atak na cywilizację chrześcijańską. Prawicowe „Libero” i „Secolo D'Italia” atakują włoską lewicę za to, że „chcąc sądzić Putina za masakrę zakładników, zapominają o tym, że prawdziwymi i jedynymi mordercami byli terroryści”, zaś wśród lewicowych polityków „żałoba po ofiarach z Osetii trwała krótko”.

Terroryści prosto z więzienia

Kim byli terroryści? Rosjanie podają nazwiska zabitych terrorystów – czeczeńskich bojowników. Informacja idzie w świat. Czeczeńskie i rosyjskie portale internetowe odpowiadają – co najmniej trójka z domniemanych terrorystów była od kilku lat w rosyjskich więzieniach. Czeczeni mówią wprost: 31-letniego Chanpaszę Kułajewa z zimną krwią zabito i przywieziono jego trupa do Biesłanu. Podobnie innych bojowników. Zasypują media cytatami z rosyjskich prorządowych gazet sprzed trzech lat, w których służby specjalne chwaliły się aresztowaniem „uczestników bandyckich formacji”.

d2hln9p

Ale ta informacja nie trafia na czołówki. Pomysł, że Władimir Putin, nasz sojusznik w walce z terroryzmem, kazał zabić czeczeńskich więźniów i podrzucić ich trupy jako dowód na związki partyzantów ze zbrodniczym atakiem, zachodnim korespondentom nie mieści się w głowach.

Basajew czyli Maschadow

Rosja obiecuje 10 milionów dolarów za wskazanie miejsca pobytu Szamila Basajewa i Asłana Maschadowa – ogłasza Kreml. Agencje cytują bez komentarza. Nie przychodzi im do głowy, że nie chodzi o złapanie kogolwiek, tylko zbitkę Maschadow-Basajew. Połączyć Basajewa, który przyznał się do terrorystycznego zamachu na Dubrowce z Maschadowem, legalnie wybranym prezydentem Czeczenii, który ostro potępia terroryzm – to prawdziwy cel komunikatu. Udaje się w 100 procentach – agencje nie tłumaczą, czym jeden różni się od drugiego.

Ale to i tak wyjątkowo łagodne obejście się z Maschadowem. Po zamachu na Dubrowce rosyjska telewizja wyemitowała sfabrykowane wystąpienie Maschadowa, w którym przyznawał się on do zorganizowania zamachu.

d2hln9p

Putin: rozmawiajcie z Bin Ladenem

Putin milczy w czasie zajść w Biesłanie. W tym czasie zachodnie media spekulują, że być może zmieni politykę. Konferencja prasowa nie pozostawia złudzeń. Putin nie chce nic zmieniać. I znakomicie czuje się w tym spektaklu.

Wymordowanie ćwierć miliona Czeczenów, obozy koncentracyjne, palenie cywilnej ludności żywcem, którego dopuszczają się rosyjscy żołnierze, rosyjski prezydent porównuje do... znęcania się przez strażniczkę nad więźniami w Abu Ghraib. Zachodni odbiorca słyszał o nadużyciach w Abu Ghraib, a o Czeczenii coś piąte przez dziesiąte. Przyznaje rację Putinowi.

A ten snuje dalsze analogie. - Dlaczego wy się nie spotykacie z Osamą bin Ladenem, dlaczego nie zaprosicie go do Białego Domu czy Brukseli i nie zaczniecie z nim rozmów. Czy jak go spytacie, czego chce, i dacie mu to, to czy zostawi was w spokoju?- pyta. Nikt nie zadaje pytania, skąd to porównanie, czy słyszano, by Maschadow zorganizował jakiś terrorystyczny zamach albo żeby Bin Laden potępiał – jak Maschadow - terroryzm.

A Putin tłumaczy dalej: - Może nie mam racji, ale Margaret Thatcher, którą raz spotkałem, powiedziała: Człowiek, który wychodzi na ulicę, by zabijać innych, sam powinien być zabity. Nikt nie zadaje pytania, czy Putin nie mówi przypadkiem o sobie i swoich generałach.

Czeczeni w każdym zakątku świata

Jurij Bałujewski, szef rosyjskiego sztabu generalnego oświadcza, że w walce z terroryzmem Rosja jest gotowa do uderzenia na bazy terrorystów w każdym zakątku świata. W polskich mediach pojawia się sugestia, że z racji braku baz czeczeńskich terrorystów w każdym zakątku świata może chodzić po prostu o wysłanie płatnych morderców do Wielkiej Brytanii, aby zabili Ahmeda Zakajewa, byłego czeczeńskiego ministra kultury, walczącego o pokojowe rozwiązanie konfliktu. Sugestia pojawia się nie bez przyczyny – rosyjskie służby zabiły wcześniej w Katarze byłego prezydenta Czeczenii Selim Chana Jandarbijewa.

Tymczasem na Zachodzie trwa dyskusja zmierzająca do puenty, że terrorystów trzeba zwalczać na całym świecie i Rosja ma do tego pełne prawo.

SLD zamawia antyrosyjskie komentarze internautów

Masówka przeciwko terroryzmowi w Moskwie. Korespondentka CNN nie widzi nic dziwnego w fakcie, że na miejsce ludzie dowożeni są autokarami, a transparenty z hasłami będącymi cytatami z orędzia Putina wykonane w jednym kroju.

Wobec nieśmiałej krytyki podnoszonej tu i ówdzie na Zachodzie, rosyjscy politycy i posłuszne im media kontratakują. Szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow mówi, że kierowane do Rosji apele o „wyjaśnienia w sprawie zajęcia szkoły w Biesłanie nie umacniają koalicji antyterrorystycznej, lecz są propagandą i politykierstwem”.

Zachodni politycy to niemal hieny: „nie doczekawszy końca żałoby i pogrzebania ofiar z Biesłanu, do swych kondolencji dołączyli żądania wyjaśnień”. Nazywa to „spekulowaniem na ludzkiej tragedii w imię własnych celów”.

Najgorszymi z hien okazują się dziennikarze z krajów, które przeżyły na własnej skórze czasy sowieckiej propagandy. Niestety - w przeciwieństwie do kolegów z żyjących od dziesięcioleci w wolnym świecie - za dużo rozumieją. Co gorsza, ich postawa zostaje dostrzeżona na Zachodzie. „Liberation” uwzględnia ich stanowisko - zauważa, że o ile „reakcje Europy na masakrę w Biesłanie potwierdzają wsparcie dla polityki Moskwy w imię stabilizacji na kontynencie”, Amerykanie wspierają Rosjan w ramach wspólnej walki z terroryzmem, to „nowe państwa Unii, które przez pół wieku żyły pod dominacją Rosji, uważają, że Rosja rozumie tylko język siły”.

Rosyjski kontratak uderza więc w polskich rusofobów. „Izwiestia”, których szef został właśnie odwołany za niewłaściwe relacjonowanie wydarzeń w Biesłanie informują, że polskie media otrzymały „ciche zamówienie” od władz naszego kraju na antyrosyjskie komentarze. Mają one „wspierać narodową tożsamość” Polaków po wejściu do UE. „W przeciwieństwie do oficjalnej Warszawy, która z samego początku wyraziła współczucie Rosji w związku z tragedią w Biesłanie, polska prasa często wykazywała się złą wolą przy opisywaniu wydarzeń w Osetii Północnej” – zauważają „Izwiestia”.

Jak wynika z artykułu, sposobem realizacji „cichego zamówienia” są m. in... wpisy internautów pod informacjami polskich mediów.

Piotr Lisiewicz

d2hln9p
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2hln9p
Więcej tematów