Ratownicy znaleźli turystę. Walczyli o jego życie cztery godziny
Podczas rutynowego patrolu, ratownicy Grupy Beskidzkiej Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego (TOPR) natknęli się na leżącego w śniegu mężczyznę na szczycie Babiej Góry. Był ubrany jedynie w krótkie spodenki, cienką czapkę, rękawiczki i niskie buty.
18.12.2023 | aktual.: 18.12.2023 18:50
Do zdarzenia doszło w czwartek, o godzinie 14.12, podczas rutynowego patrolu GOPR. Ratownicy odnaleźli mężczyznę, który był bliski utraty przytomności, w utrudnionym kontakcie oraz na granicy 3 stopnia hipotermii.
Mężczyzna był ubrany w letnie ubranie, co wskazuje na całkowity brak odpowiedniego przygotowania do warunków panujących na górze.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ratownicy GOPR, wykorzystując swój ekwipunek, przystąpili do zabezpieczenia termicznego turysty oraz walki o utrzymanie jego funkcji życiowych. Rozłożyli namiot ratunkowy i utworzyli punkt cieplny, w którym stopniowo ogrzewali mężczyznę.
Ratownicy cztery godziny walczyli o życie mężczyzny
Z Markowych Szczawin wyruszył ratownik z noszami SKED oraz ekwipunkiem wykorzystywanym do transportu osób w hipotermii - poinformował na swoich social mediach GOPR Beskidy.
GOPR powiadomił o zajściu ratowników sekcji operacyjnej Babia Góra z prośbą o wsparcie wyprawy ratunkowej. O godzinie 16.10 ratownicy przystąpili do transportu turysty w noszach SKED przez Przełęcz Brona. Mężczyzna został wcześniej odpowiednio zabezpieczony termicznie.
Z przełęczy mężczyzna został opuszczony technikami linowymi do tzw. Biwaku Zapałowicza. Następnie przetransportowano go skuterem z przyczepą na Markowe Szczawiny i dalej karetką GOPR do Zawoi Markowej, gdzie o godz. 17.30 został przekazany Zespołowi Ratownictwa Medycznego - dodał GOPR.
Cała wyprawa ratunkowa trwała prawie 4 godziny, a w jej działaniach wzięło udział 15 ratowników Grupy Beskidzkiej GOPR.
Ratownicy piętnują nieodpowiedzialne zachowanie turysty
Ratownicy podkreślili, że nieodpowiedzialne zachowanie mężczyzny mogło kosztować go życie. Nie dość, że nie poinformował nikogo o swojej sytuacji, to jeszcze nie posiadał odzieży i wyposażenia, które mogłoby go ogrzać.
"Prawdopodobnie błądził w kopule szczytowej przez dłuższy czas i wychłodził się na tyle, że jego stan świadomości nie pozwalał już na wezwanie pomocy (pomimo że posiadał ze sobą telefon). Z informacji uzyskanych przez ratowników wynika, że turysta był doświadczonym morsem - kompletował w tym stylu szczyty górskie od dłuższego czasu, był już też wcześniej na Babiej Górze" - podsumował GOPR.
Ratownicy przypominają, że zimą warunki atmosferyczne w górach zmieniają się bardzo szybko. "Beskidów wymaga sporego doświadczenia, odpowiedniego wyposażenia, a przede wszystkim rozwagi i odpowiedzialności. ZA SIEBIE I INNYCH" - podkreślił dużymi literami GOPR.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Awantura w samolocie. Interweniowała straż graniczna